W salonie był totalny bałagan. Wybite okna, porozwalane meble, porwane zasłony. Jednak najbardziej co mnie przeraziło to leżące na środku pokoju ciało. Ciało mojego brata.
Leżał na lewym boku, odwrócony do mnie plecami. Dookoła jego, była kałuża krwi. Wytrzeszczyłam oczy i wstrzymałam oddech. Ostrożnie podeszłam do niego i kucnęłam obok. Leżał sztywny i zimny. Miał dużą rane na brzuchu. Z tyłu głowy leciała nadal krew. Szybko sprawdziłam puls, ale było już za późno. Nie mogłam w to uwierzyć. Mój brat, moja jedyna rodzina. Nie żyje. Złapałam go mocno za koszulke i zaczęłam go szturchać, by się obudził. Nawet nie drgnął. Z mówienia przeszłam do krzyku. Prosiłam by nie robił sobie ze mnie żartów. Nadal miał zamknięte oczy. W tym momencie wpadłam w jakiś trans. Zaczęłam go coraz mocniej szturchać. Mówiłam do niego, ale mi nie odpowiadał. Wybuchłam płaczem i mocno trzymając go za koszulke przytuliłam go. Nie mógł odejść. Nie teraz. Nie może mnie zostawić samej. Potrzebuje go. Nagle poczułam na sobie mocne ręce przytulające mnie od tyłu. Był to Steve. Próbował mnie od niego odciągnąć, ale ja się wyrywałam. Krzyczałam by mnie puścił. Nie chciałam zostawiać Gabe'a. Gdy blondyn wreszcie mnie zabrał to mocno mnie przytulił i nie chciał mnie puszczać. Trzymałam go za ręce, raz płakałam raz krzyczałam i wyrywałam się. Do domu weszła reszta drużyny. Stali za nami ze spuszczonymi głowami. To nie mogła być prawda. Gabe nie żyje. Tylko tyle pamiętam.
Tydzień później leżałam załamana w swoim starym pokoju w Stark Tower. Straciłam jedyną rodzine, która mi została. Czuje się jakby ktoś zabił połowe mnie. Wszystko straciło jasne barwy. Teraz otaczało mnie tylko szara i ciemna rzeczywistość. Nic mnie już nie interesowało. Straciłam chęć do czegokolwiek. Wszystko się ze sobą zlało. Kłamstwa mojego chłopaka, mój wiek, strata brata. Byłam wrakiem człowieka. Nic nie jadłam, nie piłam, z nikim nie gadałam. Od tygodnia siedze sama w ciemnym pokoju. Nikogo nie wpuszałam. Tyle razy Steve, albo któryś z moich przyjaciół próbował do mnie wejść, ale drzwi miałam zamknięte na cztery spusty. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Nie potrzebuje współczucia tylko brata. Aż po kilku dniach nikt już nie pukał. Omijali mój pokój z daleka. Nadal na półce mam nasze wspólne zdjęcie. Tylko to mi zostało. Nagle przypomniały mi się nasze wspólne wygłupy i wyjścia. Jak miałam 14 urodziny Gabe kupił mi wielki prezent, aż nie mógł się zmieścić w drzwiach.
Na same wspomnienia zalałam się łzami. Przypomniała mi się ostatnia nasza rozmowa.
- Dlaczego przełączyłaś?
- Nie wiem czym się jarasz. To tylko ludzie w głupich strojach, którzy chwalą się, że są super i w ogóle.
- To twoje zdanie na ich temat. Docenisz ich, jak sama zostaniesz uratowana.
On zastępował mi rodziców. Odprowadził mnie pierwszego dnia do szkoły. Zrobił mi wstyd przed moją pierwszą przyjaciółką. Pomagał mi przy lekcjach. Jest mi tak cholernie ciężko. Gdyby nie te rodzinne tajemnice, nigdy by się to nie wydarzyło.
Minął kolejny tydzień. Postanowiłam wyjść z pokoju. Przecież nie mogłam siedzieć tam w nieskończoność. Zanim wyszłam, podeszłam jeszcze do lustra. Wyglądałam jak nieszczęście. Jak cień. Miałam rostrzepane na wszystkie strony włosy. Na sobie miałam wyciągnięty szary sweter i czarne legginsy. Na policzku miałam jeszcze świeżą blizne po ostatnim spotkaniu z Ultronem. Gdybym wcześniej się zorientowała, że to chologram to mogłabym uratować Gabe'a. Przetarłam ręką mokrą od płaczu twarz i wyszłam na korytarz. Gdy byłam blisko salonu przez szklane drzwi ujrzałam siedzących w ciszy chłopaków. Natashy nie było. Tony siedział na kanapie i pił alkohol, Thor oglądał bez głosu telewizje, Clint czytał gazete za to Scott pisał coś na kartce, a Steve? Siedział na krześle i głucho wpatrywał się na to co jest za oknem. Wszyscy byli przygnębieni. Zrobiło mi się jeszcze gorzej. Chciałam podejść do Steve'a i znowu poczuć smak jego ust, których nie całowałam od dwóch tygodni. Chciałam znowu zatopić się w jego ramionach. Zapomnieć o wszystkich przykrościach, ale nie mogłam. Pociekła mi jedna łza po policzku i wróciłam do pokoju.
Dwa dni później oglądałam telewizje. W wiadomościach mówili tylko o tym, że zniszczyłam całe miasto. Że przeze mnie 5000 ludzi straciło domy i rodzine. Że jestem wrogiem. Następnego dnia postanowiłam wybrać się do tego miasta.
Około godziny 16 stałam pod wielką, przekrzywioną tablicą z nazwą miasta. Gdy przekroczyłam próg zawiał mocny wiatr. Miasteczko było opustoszałe. Tak jak dwa tygodnie temu zostawiłam, tak nadal było. Nikt od tamtego czasu tu nie był. Już przy samym wejściu zobaczyłam rozwaloną stadnine. Weszłam w głąb miasta. Zauważyłam zniszczony budynek domu dziecka, ale najbardziej co mnie przerażało to rozwalona marmurowa altanka. To tam, przeze mnie życie straciło małe, niewinne dziecko. To miejsce mnie mocno raniło. To tutaj przeze mnie ludzie stracili cały swój dobytek. Zrobiło mi się cięzko na sercu. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas. Nagle poczułam, że nie jestem tu sama. Odwróciłam się do tyłu. Niedaleko mnie stał Steve. Patrzył na mnie ze współczuciem. Gdy go zobaczyłam popłakałam się. Nie mogłam już unikać ludzi, których kocham. Z płaczem pobiegłam do chłopaka i mocno go przytuliłam. Ten mocno otulił mnie rękami i mocno trzymał. Jakby już nigdy nie chciał mnie stracić. Przez płacz zmoczyłam mu bluze, ale nie mogłam przestać płakać. Byłam słaba i zmęczona tą całą sytuacją. Potrzebowałam pomocy i jego bliskości.
- Już nigdy Cię nie zostawie – powiedział cicho chłopak. W tym głosie poczułam ciepło i troske.
________________________________________________________________________________
Bonjour!♥
Mamy rozdział 23. Myślałam by go dodać jutro, ale nie mogłam długo z nim czekać więc daje dzisiaj.
Rozdział smutny. Pisałam go przy smutnej piosence. Pierwszy akapit opisałam jakbym to ja widziała śmierć kogoś bliskiego.
Nie wiem czy wam się podoba, ale według mnie jest super.
Jest dużo gifów, bo nie wiedziałam które jest lepsze :D
Te gify z Teen Wolf idealnie pasują i oczywiście gif z filmu "Push" ♥
Miłego ostatniego dnia Lipca! ♥
Allie Raeken
KOREKTA: MrsSandman
CZYTASZ
Avengers: Nowe Starcie [Część 1]
FanficJesteśmy rodziną. Jesteśmy drużyną. Jesteśmy Avengers. Avengers to drużyna super bohaterów składających się z sześciu najdzielniejszych i najodważniejszych. Ale co by się stało gdyby odkryli nowego bohatera? Innego niż oni? Przyjeliby go z otwarty...