Następnego dnia szybko wstałam. Można powiedzieć, że nie spałam dużo. Jakieś 2 godziny tylko. Rozmyślałam o moim dotychczasowym życiu. Od zawsze byłam wyrzutkiem. Nikt mnie nie lubił przez mój sposób bycia. Nigdy nie lubiłam robić tego co wszyscy. Każdego dnia chodzić na imprezy, dostawać jedynki za brak pracy domowej, palić, pić. I to był powód by mnie dręczyć, bo byłam inna. Szara myszka. Teraz miałoby się to zmienić. Teraz wszystko się zmieni. Na dobre czy na złe, to zależy już ode mnie.
Po moich porannych przemyśleniach wypadałoby wstać. Ukradkiem spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Dochodziła godzina 8 rano. Przetarłam ręką oczy i wstałam. Weszłam do łazienki przemyć twarz jak to robie każdego ranka. Gdy zobaczyłam się w lustrze to aż podskoczyłam. Miałam rozczochrane włosy i czarne wory pod oczami. Ciuchy które miałam na sobie były całe mokre od potu i powygniatane. Podeszłam do szafki i zobaczyłam co w niej jest. Na górze dostrzegłam szczotke. Szybko ją złapałam i się rozczesałam. Wzięłam ciuchy z krzesła i poszłam pod prysznic się umyć.
Chwile przed 9 stałam już ubrana i uczesana. Ubrałam dres, który zostawił mi Steve. Zrobiłam wysokiego kucyka i byłam gotowa do wyjścia. Ale czy to był dobry pomysł? Następne pytanie bez odpowiedzi.Cóż, nie mogłam cały dzień siedzieć w pokoju. Musiałam wyjść i stawić temu czoła. Postanowiłam dzisiaj lepiej poznać członków Avengers. Jak miałam z nimi pracować to musiałam ich poznać. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z pokoju.
Gdy zjechałam windą na dół w kuchni pałętało się już Avengers. Myślałam, że jedna max dwie osoby nie będą już spać. Troche się przestraszyłam, ale wyszłam z windy, bo byłam głodna. Od wczorajszego ranka nic nie jadłam. Gdy postawiłam nogę w kuchni wszyscy zebrani chórem mnie przywitali, miłe powitanie.
- Allie, skarbie! Zapraszam do nas. Zrobiłem pyszną jajecznice – zaprosił mnie gestem ręki Tony.
- Nie polecam jego jajecznicy – stwierdził Thor – Spalił ją i uważa, że jest dobra – szepnął gdy usiadłam na krześle obok.
- Wszysko słyszałem! – pogroził mu łyżką Stark.
Thor zaśmiał się i kontynuował śniadanie. Clint robił tosty, a Natasha piła gorącą kawe i czytała dzisiejszą gazete. Scott właśnie wszedł do kuchnii i od razu rzucił się na kawe czerwonowłosej. A Steve gdzie jest? Zapewne jeszcze śpi. Byłam zdana na siebie. Trochę zawstydzona siedziałam przy stole i patrzyłam jak reszta je. Miałam ochote na dobrą kanapkę z serem i ogórkiem oraz ciepłe mleko, ale troche się wstydziłam zapytać, więc milczałam w duchu modląc się, że ktoś mi zaproponuje coś do jedzenia.
- Czemu nic nie jesz? – zapytał Scott siadając koło mnie.
- Tak troche mi niezręcznie. Przecież to wasz dom, a ja jestem tu tylko gościem.
- Chciałaś powiedzieć mój dom! – powiedział, a raczej wykrzyczał z drugiego końca kuchni Tony.
- Stark, nasz dom, ale za twoją kase. To różnica – stwierdziła Natasha przekładając następną kartkę gazety.
Scott zrezygnowany pokiwał głową. Po czym wstał i podszedł do lodówki. Po chwili wrócił z talerzem... kanapek z serem i ogórkiem oraz gorącym mlekiem. Już go lubie. Podziękowałam, na co ten uśmiechnął się. Zrobiłam pierwszy kęs, potem drugi. Zanim się obejrzałam talerz był pusty. Najedzona cicho bekłam. Wszyscy się zaśmiali poza Starkiem i Natashą. Z niektórymi napewno się zaprzyjaźnie. W tym momencie do kuchni wszedł spocony Steve.Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam. On odwzajemnił gest i podszedł do lodówki.
CZYTASZ
Avengers: Nowe Starcie [Część 1]
FanficJesteśmy rodziną. Jesteśmy drużyną. Jesteśmy Avengers. Avengers to drużyna super bohaterów składających się z sześciu najdzielniejszych i najodważniejszych. Ale co by się stało gdyby odkryli nowego bohatera? Innego niż oni? Przyjeliby go z otwarty...