Następnego dnia od rana ćwiczyłam w sali treningowej. Po wczorajszych wydarzeniach postanowiłam wziąść się za siebie i tym razem jak ktoś nas zaatakuje, będe umiała się obronić. Jednak cały czas martwie sie tym spojrzeniem Lokiego. Wyglądał jednocześnie na zadowolonego, a z drugiej lekko przestraszonego. Czuje, że coś się wydarzy i to się dobrze nie skończy. Po wczorajszej bitwie Avengers rozeszli się w swoje strony. Thor poleciał z Lokim do Asgardu, Tony gdzieś pojechał, Clint z Natashą i Scottem poszli troche ogarnąć recepcje, a Steve szybko się zmył. Nie było go do teraz. Nie wiem gdzie się podział na całą noc. Teraz ćwiczyłam chwyty z Natashą. Oprócz nas, w pomieszczeniu nikogo nie było. Czerwonowłosa pokazała mi wiele ruchów, ale czy się ich nauczyłam to nie wiem. Jak narazie cały czas przewracałam się na podłogę. Właśnie Natasha mówiła mi jak mam się obronić w czasie napadu kiedy nagle rozległ się głos Javisa – sztuczna inteligencja Starka – i oznajmił, że Tony na mnie czeka w laboratorium. Całkowicie zapomniałam o tych badaniach. Odwróciłam się do dziewczyny, a ta wskazała ręką na drzwi. Puściła mnie, a nie musiała, bo byłam na treningu. Bez słowa wyszłam.
Po pół godzinie stałam już pod drzwiami do laboratorium. Długo go szukałam. Stark Tower to prawdziwy labirynt. Przez chwile stałam przed metalowymi drzwiami. Trochę się bałam co on będzie mi robił. Takiego Tony'ego na wszystko stać. Najchętniej bym tam nie wchodziła, ale wreszcie się przełamałam i nacisnęłam guzik obok drzwi. Otworzyły się. W środku czekał na mnie już Stark i Banner? Na jego widok w duchu się ucieszyłam. Nie będe sama ze Starkiem. Meżczyzni robili coś na komputerze i nie zwrócili uwagi kiedy weszłam. Ochrząknełam dość głośno. Wtedy odwrócili się i mnie ujrzeli.
- Dobrze, że wreszcie do nas wpadłaś kochana – oderwał się od komputera, podszedł do mnie i położył prawą ręke na moją szyje – Nie przeszkadza Ci, że zaprosiłem Bruce'a – bardziej powiedział niż zapytał i wskazał lewą ręką na mężczyzne.
- Nie, nawet dobrze, że jest. Będe czuła się bezpieczniej – lekko się uśmiechnęłam i pokiwałam raz głową – dzień dobry Doktorze – podeszłam i przywitałam się ze słynnym Hulkiem.
- Dzień Dobry Allie – lekko wstał z krzesła i wystawił ręke na przywitanie. Odwzajemniłam gest.
Dobrze, że jest z nami Bruce. Bede czuła się bezpieczniej niz sam na sam ze Starkiem. Nie wiadomo co by wymyślił. Co dwie głowy to nie jedna.
- To – zaczełam i rozglądnełam się po laboratorium – co będziecie ze mną robić? – odwróciłam się do chłopaków.
Pomieszczenie było wielkie. W nim było dużo komputerów i różnych tego typu rzeczy. Nie znam się na tej technologii, więc dużo nie mogłam powiedzieć o tym pokoju.
- Na początek sprawdzimy ile masz w sobie mocy – oznajmił Banner – jak będziemy wiedzieć ile masz tej mocy, to wtedy zaczniemy cię głębiej badać.
- Okey, a co ja mam robić? – zadałam następne pytanie i oparłam się o jakiś stół.
- Stać, nie zadawać pytań i w ogóle nie mówić. Będzie przyjemniej – powiedział Tony i usiadł do komputera.
Miły z niego koleś, bardzo miły. Przez chwile stałam tak i czekałam w milczeniu na rozkazy chłopaków. Nagle w głębi sali dostrzegłam portret dwóch osób. Po cichu podeszłam do nich, przyglądnęłam im się. Na zdjęciu był wysoki mężczyzna o ciemnych włosach i wąsie, był ubrany w szary garnitur. Obok stała kobieta o długich czarnych włosach i jasnej karnacji. Obydwoje byli uśmiechnięci. Mieli z około 40 lat, może więcej, może mniej. Na dole wisiała mała złota tabliczka: „Howard i Maria Stark". Wszystko wyjaśnia. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Musieli bardzo się kochać, że postanowili mieć dziecko. Szkoda, że te dziecko jest chamskie. Nagle usłyszałam głos jednego z mężczyzn.
- Już wszystko jest gotowe – oznajmił Bruce.
Ostatni raz spojrzałam sie na portret i poszłam do nich. Banner, jako jedyny normalny, wyjaśnił mi na czym konkretnie będą polegać te badania. Obawiałam się ich, ale doktor wyjaśnił mi, że jest to bardzo ważne. Po wyjaśnieniach oddałam się w ich ręce. W przenośni, a nie dosłownie.
Po kilku godzinach badań wreszcie byłam wolna. Mogłam w spokoju coś zjeść. Nie jadłam od rana, a z burczącym brzuchem nie można myśleć. Pożegnałam się z chłopakami i szybko wyszłam z tego przeklętego pokoju. Zanim jednak poszłam do kuchnii, musiałam jeszcze ją znaleźć. Po około 20 minutach znalazłam pomieszczenie i po cichu weszłam tam. Sprawdziłam dokładnie czy nikogo nie ma i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam jogurt i zaczęłam jeść. Nagle do pokoju weszli Avengers. Ze strachu aż podskoczyłam. Cały jogurt wylał mi się na głowe. Gdy mściciele mnie zobaczyli zaczęli się śmiać. Zrobiło mi się strasznie wstyd, ale po chwili gdy zobaczyłam się w lustrze również zaczęłam się śmiać. Zabawnie wyglądałam. Całe białe włosy. Szczerze się uśmiechnęłam. Podszedł do mnie Clint i podał ręcznik, bym się wytarła. To może być początek dobrej znajomości.
____________________________________________________________________________________
Witajcie.
Nie, nie i nie. Nie podoba mi się w ogóle ten rozdział. Zepsułam końcówkę. Wszystko. Pisanie tego rozdziału było naprawde wielkim wyzwaniem. Dzisiaj poległam. Tylko 800 słów. Przepraszam za taki krótki. Nie wyszło mi, ale obiecuje, że nastepny rozdział będzie już o wiele lepszy. Za rozdział już się biorę i dodam go jutro.
Allie Raeken
KOREKTA: MrsSandman
Polska w ćwierćfinale! DZIĘKUJEMY! ♥
#POLSUI #POLAND #EURO2016
CZYTASZ
Avengers: Nowe Starcie [Część 1]
FanfictionJesteśmy rodziną. Jesteśmy drużyną. Jesteśmy Avengers. Avengers to drużyna super bohaterów składających się z sześciu najdzielniejszych i najodważniejszych. Ale co by się stało gdyby odkryli nowego bohatera? Innego niż oni? Przyjeliby go z otwarty...