Od balu minęły cztery dni. Przez ten czas Steve zachowywał się wobec mnie tak jak zawsze. Pomagał mi w sprzątaniu i gotowaniu, chodziliśmy na treningi i razem biegać. Zachowuje się jakby zapomniał co się nie dawno między nami działo. A co się tak naprawde działo? Przyjaciel zaprosił przyjaciółkę na bal, potańczyli i jak kumple poszli zbić dupe Lokiemu. Może Steve zaprosił mnie tylko jako koleżanke albo nie miał z kim pójść i jestem tylko jego kołem ratunkowym. Na co ja właściwie licze, a raczej liczyłam? Myślałam, że on mnie zaprosi, zatańczymy w świetle księżyca, pocałuje i będziemy żyć długo i szczęśliwie. Głupie marzenia.
Było sobotnie popołudnie. Niebo było lekko zachmurzone, a wiatr kołysał korony drzew. Dzieci bawiły się w ogródkach, a rodzice w towarzystwie przyjaciół pili zimną lemoniade. Wraz ze Steve'm wracałam ulicą ze sklepu. Musieliśmy kupić kilka rzeczy, bo lodówka świeciła pustkami. Po drodze zaszliśmy tradycyjnie po shake'a. Przechodziliśmy właśnie koło głównej ulicy kiedy nagle usłyszeliśmy głośny huk, a potem ryk. To nie wróżyło nic dobrego. Odłożyliśmy zakupy na pobliską ławkę i pobiegliśmy w miejsce hałasu. Dostrzegliśmy, że wejscie do metra jest zablokowane przez zieloną gume? Szybko podeszliśmy do dziwnej plazmy. Nagle przy nas pojawił się Stark w zbroi i Natasha w kombinezonie agentki.
- Co się dzieje? – zapytał blondyn odbierając od czerwonowłosej swoją tarcze.
- Obślizgła sprawa – powiedziała dziewczyna i wyciągnęłam z kieszeni wykałaczkę, która zamieniła się w wielką, elektryczną laskę.
- Hope, nie spodoba Ci się to – dodał Stark i założył maskę na twarz.
Nie miałam ochoty go już poprawiać. Bardziej przejmowałam się jego słowami. Co miało to znaczyć?
Nagle z ziemi wyszedł ogromny zmutowany pająk, albo coś podobnego do niego, a za nim jeszcze sześć takich. Były w kolorze ciemno zielonym, a z ich ciał wystawały po trzy metalowe odnóża po jednej stronie. Nia miały oczów tylko wielką gębe z których wystawało dużo małych zębów, z których ciekł zielony sluz. Miały z 4 metry wysokości. Wyglądały strasznie, aż musiałam się cofnąć kilka kroków do tyłu by lepiej im się przyjrzeć. Jak je zobaczyłam zrobiłam wielkie oczy. W tym momencie dołączyła do nas reszta drużyny, gotowa i zwarta do ataku. Czekali, aż pająki zrobią pierwszy ruch, a gdy do tego doszło ruszyli na nich. Ja stałam w miejcu nie mogąc się kompletnie ruszyć. Przecież to były pająki, a ja boje się ich. Najchętniej chciałabym stąd jak najszybciej uciec, ale nogi mi odmawiały jakiegokolwiek ruchu. Zostało mi stać i patrzyć jak atakują moich przyjaciół. Nagle obok mnie wylądował Stark. Leżał na plecach.
- Nie chce Ci przeszkadzać w oglądaniu fajnej komendii, ale może byś się ruszyła i nam pomogła! - krzyknął Tony. Szybko wstał po czym wystrzelił w potwora laserem z rękawicy i po chwili poleciał w jego strone.
Chciałam pomóc, ale się bałam. Chciałam się ruszyć, ale nie mogłam. Wszystko chciałam, ale nie umiem. Ledwo stałam na trzęsących się nogach i patrzyłam na nich jak ratują miasto. Mimo, że dostawali więcej, to się nie poddali. Walczą, a ja stoje i słucham ich krzyków.
'Allie pomóż nam!'
'Użyj swoich mocy!'
'Bez ciebie nie damy rady!'
Nagle usłyszałam głośny huk. Jedna z bestii wylądowała w stawie i była zaplątana w glonach, za to inna uderzyła tak mocno, że Clint leżał na ziemi i zwijał się z bólu. Nie mogłam na to dłużej patrzeć. Złapałam się za głowe, lekko ugiełam nogi i zamknęłam oczy.
- Nie mogę. Nie mogę – powtarzałam w kółko – Boje się – poleciała mi jedna łza po policzku.
Nagle poczułam na swoim ramieniu ciepłą dłoń. Dłoń Steve'a. Złapał mnie za ręce i pomógł ustać na nogach. Podniósł mój podbródek i spojrzał głęboko w oczy.
- Posłuchaj. Nie pozwól by strach tobą zawładnął – powiedział łagodnym głosem.
- Boje się. Nie dam rady – poleciała mi następna łza.
W tym momencie chłopak złapał mnie za tył głowy i przyciągnął ją do siebie. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Odwzajemniłam gest i oparłam ręce na jego torsie. W tamtym momencie zapomniałam o strachu i o tym co się wokół dzieje. Nic mnie nie interesowało tylko on i jego usta. Gdy my staliśmy na środku ulicy, reszta walczyła z potworami. Koło nas spadały kamienie i gruzy po budynkach, ale nas to nie obchodziło. Całkowicie skupiliśmy się na sobie. Nie zważając na to, że za chwile coś nas zgniecie. Po długim i namiętnym pocałunku oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie rozumiałam tej sytuacji. Czy by to znaczyło, że on mnie kocha? Nagle blondyn cofnął się dwa kroki do tyłu i sięgął ręką do kieszeni. Po sekundzie wyjął z niej złożoną białą kartke. Gdy ją rozłożył poleciała mi jedna łza, nie smutku, ale szcześcia. Na kartce były te trzy słowa, na które czekałam od tak dawna.
„ i love you"
Odruchowo schowałam dłoń do kieszeni i wyciągnęłam z niej również kartkę. Tą kartkę co cztery dni temu na balu. Rozłożyłam ją i pokazałam chłopakowi.
„i love you"
Na ten widok słodko sie uśmiechnął. Mimowolnie odwzajemniłam gest. Staliśmy jeszcze tak przez minute kiedy usłyszeliśmy głos Starka.
- Gołąbki, koniec tych słodkości. Moglibyście nam do cholery pomóc?! – krzyknął i wycelował w potwora grubą liną, ten zaplątał się w niej, ale po chwili rozciął ją i ruszył do ataku.
Steve wzruszył ramionami i zaśmiał się. Spionurowałam go wzrokiem po czym się uśmiechnęłam. On złapał swoją tarcze, a w moich rękach pojawiły się fioletowe kule. Przytaknęliśmy do siebie i ruszyliśmy na obrzydliwe pająki.
________________________________________________________________________________
Hey wszystkim! :3
Przepraszam, że przez 2 tygodnie nie dodałam nic, ale wiecie, wieś i te sprawy. Brak internetu. Ale na szczęście wróciłam z kolejnym, 20 rozdziałem. Zostało mi jeszcze jeden luźny rozdział, potem będzie sama akcja. Co do mojego pomysłu z pająkiem-potworem, to wszystko przez 'Więzień Labiryntu'. Od razu wiedziałam, że on musi się tu zjawić :D
Nie wiem, czy wam się spodobał czy nie. Według mnie jest okey. Natępny rozdział w przyszłym tygodniu, może nawet jutro wieczorem, ale nie wiem czy uda mi się :)
Miłego czytania i do zobaczenia w następnym rozdziale ;)
Allie Raeken
KOREKTA: MrsSandman
Ps. Dziękuje za 2K wyświetleń. Nie wiedziałam, że tyle osób to czyta. Jesteście naprawde super. Dziekuje, że jesteście ze mną. Bo bez was, nie byłoby tej książki. Dziękuje! ♥♥♥
CZYTASZ
Avengers: Nowe Starcie [Część 1]
FanficJesteśmy rodziną. Jesteśmy drużyną. Jesteśmy Avengers. Avengers to drużyna super bohaterów składających się z sześciu najdzielniejszych i najodważniejszych. Ale co by się stało gdyby odkryli nowego bohatera? Innego niż oni? Przyjeliby go z otwarty...