ROZDZIAŁ 11

3.6K 182 24
                                    



- Loki – oznajmił Thor łapiąc swój młot.

           Reszta poszła w jego ślad. Clint wyjął zza barku łuk i strzały, do Tony'ego przyleciała zbroja, Scott wyciągnął mały przedmiot z kieszeni, który po chwili zamienił się w duży chełm. Do pokoju weszła Natasha i rzuciła do Steve'a jego tarcze, a sama wyciągnęła z butów broń i wycelowała ją w ciemnowłosego. Tak o to zamienili się w super bohaterów.

- Loki, stary! – przywitał się z nim Stark i podszedł do niego – Czemu nie uprzedziłeś, że przyjdziesz. Zostawilibyśmy ci troche alkoholu – złapał go za ramię.

To nie był dobry pomysł, gdyż ciemnowłosy zmarszczył czoło i uderzył go tak mocno, że poleciał na barek, przy tym go niszcząc.

- Dobra. Rozumiem, że chodzisz na AA, ale to nie powód by niszczyć mi barek – stwierdził Iron Man i z ręki strzelił żółtym promieniem uderzając przy tym złoczyńce. Atak nie zrobił na nim wrażenia.

- Spokojnie. Nie przyszedłem się bić – oznajmił i podniósł ręce do góry w geście poddania się, a z głowy zniknął złoty chełm – słyszałem, że doszedł do was nowy członek – ukradkiem spojrzał się na mnie – przyszedłem się tylko przywitać – zaczął iść w moją strone.

Przestraszyłam się. Nie wiedziałam czy aby na pewno chce się tylko przywitać, więc cofnęłam się dwa kroki do tyłu. Loki był coraz bliżej mnie. Na twarzy miał chytry uśmieszek. Mimo iż jego oczy raziły mnie tym złem to nie odwróciłam wzroku. Chciałam z nich coś wyczytać, ale zakryła je czarna mgła. Nagle przede mną stanął Steve i podniósł do góry swoją tarcze.

- Kogo moje oczy widzą. Nasz żołnierzyk. Nagle zrobił się taki odważny i chce uratować obcą dziewczyne – podniósł ręce do góry po czym je opuścił i się chytrze zaśmiał – miłość jest dla mnie nie zrozumiała – oznajmił i odwrócił się do nas tyłem.

Jaka miłość? Ja widze tylko jak narazie znajomość. Steve nie wytrzymał i uderzył go tarczą aż ten spadł na szybe i ją lekko zbił. Tak zaczęła się bitwa. Hawkeye z drugiego końca pokoju strzelił w niego kilkoma strzałami, które za każdym razem wybuchały. W tym momencie zaatakował Lokiego mały Scott? Ledwo co go zauważyłam. Pędził po jego ręce i go bił. W ten sposób złoczyńca zrobił się nie uważny i zaatakował go Thor. Uderzył go młotem aż ten wypadł z budynku. Teraz kolej Iron Mana. Wyleciał z pokoju i złapał go za szyje. Tak go uderzył, że po chwili wrócił do nas. Czas na Kapitana Ameryke i Czarną Wdowe. Steve zaczął go bić tarczą, a Natasha kopać i bić jakimś patykiem. Ten robił zwinne uniki. Co jakiś czas oddawał kopniaki bohaterom.

- Uciekaj! – krzyknął do mnie blondyn i uderzył celnie tarczą w mężczyzne.

Przez chwile jeszcze stałam w miejscu. Byłam tak oszołomiona, że nie mogłam się ruszyć. Moje nogi w takim momencie mi odmawiały posłuszeństwa. Ruszyłam dopiero wtedy kiedy znowu usłyszałam głos chłopaka. Gdy się do niego odwróciłam stał plecami do Natashy i zza niej rzucił tarczą w Lokiego. Bez zastanowienia wybiegłam z salonu i ruszyłam w strone windy. Chciałam nią zjechać na dół, ale był to zły pomysł, bo bym wpadła w pułapkę. Zostały mi schody. Pobiegłam do wielkich szarych drzwi i wbiegłam na nie. Gdzieś pomiędzy piętrem 16, a piętrem 15 usłyszałam głośny huk. Ktoś się zbliżał. Nie zatrzymałam sie ani razu. Chciałam sie zatrzymać, bo moje płuca odmawiały mi ruchu. Byłam tak zmęczona, że chciałam choć na chwilke stanąć, ale gdy usłyszałam ponownie huk, przyspieszyłam. Po jakiś 5 minutach byłam już na parterze. Na dole chodzili ludzie, pracowali. Nie wiedzieli, że na górze odbywa się ostra bitwa. Stanęłam na środku i zastanawiałam się co mam zrobić. Za długo myślałam, ponieważ przede mną pojawił się Loki. Tak mnie wystraszył, że o mały włos nie przewróciłam się.

Avengers: Nowe Starcie [Część 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz