Głos Zayna był ostry i przerażający. Grupa wybuchła śmiechem.
- Ty jeden, no razem z tym pedałkiem, na nas siedmiu - zaśmiał się jeden z tych gości i wyłamał palce - Zapowiada się fajna zabawa.
- Kto powiedział, że jestem sam? - prychnął Zayn, a ja spojrzałem przez ramię i zobaczyłem jakiś chłopaków, stających obok niego. Na pewno nie byli z naszej szkoły, musieli być starsi.
- Naprawdę zamierzacie bronić tego..
- Dla swojego własnego dobra, nie kończ - odezwał się ktoś ze znajomych Zayna. Zacisnąłem usta. Tamci coś mruknęli i odeszli. Uniosłem wzrok na Malika i jego kolegów.
- Ja.. dziękuję - wymamrotałem. Znajomi Zayna się rozeszli, a on sam stanął bliżej mnie. Na wargi mulata wpłynął uśmiech.
- Czekaj, bo nie słyszałem. Możesz powtórzyć? - spytał, a ja powstrzymałem się od wywrócenia oczami. On znowu był tym samym idiotą.
- Dziękuję - powiedziałem jeszcze raz.
- Czy wy to słyszycie?! - wyrzucił ręce do nieba - Niall Horan mi podziękował! Ludzie! Tak, on to zrobił!
Potrząsnąłem głową z niedowierzaniem.
- Wciąż jesteś głupi - prychnąłem.
- Mam ich zawołać z powrotem? - uniósł brwi kiwając za moimi plecami, gdzie niedawno stali tamci kolesie. Zbladłem.
- Przecież gdybyś się nie pojawił, nie zostałoby po mnie nic - wymamrotałem. Uniosłem wzrok i przekrzywiłem głowę - Właściwie, co tu robisz?
- Byłem na automatach i piwie ze znajomymi - wzruszył ramionami, a ja pokiwałem głową.
- Uhm, dzięki raz jeszcze. Nie, nie powtórzę - powiedziałem mrużąc oczy. Odwróciłem się na pięcie chcąc iść na przystanek, ale zatrzymał mnie głos Zayna.
- Odwieźć cię? Jest już ciemno - dodał, gdy zerknąłem na niego przez ramię.
- A twoi koledzy..?
- Później do nich wrócę.
- Jeżeli to nie problem..
- Nie. Chodź - powiedział kiwając głową, bym poszedł za nim. Przy budynku gdzie był bar, ustawione były motocykle. Przełknąłem z trudem ślinę, bo wiedziałem, że ta podróż mimo iż krótka, to dla mnie będzie trwała wieczność.
- Ale ja mam spódnicę - wyszeptałem. Zerknął na mnie wsiadając na swój motocykl.
- No i? Uwierz mi, że widziałem twoją bieliznę - uniósł brwi. Jęknąłem cicho i usiadłem za nim okrakiem, nie czując się zbyt komfortowo z przyciskaniem krocza do jego tyłka. Zayn jęknął ostentacyjnie - Tak mi dobrze, tak mi rób..
- Jesteś chory - wywróciłem oczami odsuwając się minimalnie od niego.
- Musisz mnie objąć żeby nie spaść - powiedział rozbawiony, podając mi kask. Wydałem z siebie niezadowolone mruknięcie i nałożyłem kask. Owinąłem ręce wokół talii Zayna, zaplotłem palce na jego brzuchu. Podałem mu swój adres - Trzymaj się barbie.
Ruszył nagle, a z moich warg wyrwał się pisk. Przycisnąłem mocniej swoje ciało do pleców Zayna. Całą jazdę miałem zaciśnięte mocno oczy.
- Blondie, dusisz mnie - jęknął cicho, kiedy się zatrzymaliśmy.
- Przepraszam.. - mruknąłem puszczając go i zdejmując kask.
- Najpierw podziękował, a teraz przeprosił. Czy to się dzieje naprawdę?! - zawołał.
- Przestań zachowywać się jak dureń - westchnąłem zsiadając z motoru. Zerknąłem na niego stojąc już na chodniku - Dzięki za podwózkę i za pomoc z tamtymi kolesiami.
- Buziak w nagrodę? - uśmiechnął się szeroko.
- Zapomnij - prychnąłem ruszając do drzwi - Do jutra! - rzuciłem przez ramię zanim sięgnąłem klamki i wszedłem do domu.