Obserwowałem Zayn przez cały mecz i jestem pewien, że on trochę zbyt często zerkał też w moją stronę. Przez to, że się na mnie patrzył, przeciwna drużyna o mało nie strzeliła nam gola. Sytuacje uratował Louis jako obrońca.
Nasza drużyna wygrała mecz dzięki bramce Zayna. Gdy zaczęli schodzić z boiska, Harry pociągnął mnie za rękę mówiąc, że pójdziemy pogratulować naszej drużynie. Stanęliśmy przy szatni czekając aż dotrą do niej nasi zawodnicy.
Zobaczyłem Zayna i szeroko się uśmiechnąłem, tak samo jak on gdy zauważył mnie. Wziął mnie za rękę i zaprowadził gdzieś w głąb korytarza. Stanąłem w rogu, a on przede mną praktycznie mnie sobą zakrywając. Spojrzałem na niego w górę i uśmiechnąłem się lekko. Był ode mnie wyższy. Zignorowałem nawet to, że był cały mokry od potu od biegania za piłką, końcówki jego czarnych włosów były posklejane i opadały mu na twarz. Patrzył mi w oczy z uśmiechem.
- Wygrałem to - powiedział cicho.
- Ty i twoja drużyna wygraliście - poprawiłem go.
- Strzeliłem zwycięskiego gola. Powinienem dostać jakąś nagrodę.
- Podobno organizują dla Was imprezę - wzruszyłem ramionami.
- Chcę nagrody od ciebie - odparł, a ja otworzyłem szeroko oczy.
- O co ci chodzi? - spytałem marszcząc brwi.
Pochylił się do mnie i musnął moje wargi. Czy on nie rozumie, że koledzy się nie całują? Nawet przyjaciele się nie całują!
Mimo wszystko nie byłem w stanie stać obojętnie i oddałem lekko pocałunek. Jego dłonie opadły na moje biodra, gdy pogłębił pocałunek. Przymknąłem powieki i owinąłem ramiona wokół jego szyi przyciągając go bliżej do siebie. Rozchyliłem wargi, a on wsunął język do mojej buzi. Jęknąłem cicho, gdy przyparł mnie do ściany swoim ciałem.
Poczułem jego dłoń na swoim udzie i to jak pnie się ona wyżej pod sukienką, zahaczając o moją bieliznę.
- Nie - wyszeptałem.
- Shh - wymruczał ponownie łącząc nasze wargi. Poczułem jego palce na swojej skórze pod bielizną i poczułem ciepło w swoim podbrzuszu. Zayn obdarowywał delikatnymi pocałunkami moje wargi, gdy owinął palce wokół mojego twardego już penisa. Rozchyliłem wargi w bezgłośnym jęku.
- Zayn? - usłyszeliśmy czyjeś wołanie i Malik szybko odsunął się ode mnie i odwrócił plecami. Ktoś pojawił się w korytarzu, ale Zayn skutecznie zasłaniał mnie, tak samo jak mi widok - Oh, przeszkadzam?
- Coś się stało? - spytał, gdy ja starałem się opanować szaleńcze bicie mojego serca.
- Po prostu zbieramy się na świętowanie. Jedziemy do Lucasa.
- Dołączę zaraz do Was - powiedział Zayn, a gdy usłyszałem oddalające się kroki, odwrócił się do mnie. Spojrzałem na niego wielkimi oczami i zacisnąłem usta - Chcesz jechać z nami? - spytał, a ja wziąłem głęboki oddech i potrząsnąłem głową.
- Wrócę do domu - odparłem.
- Na pewno? - spytał, a ja skinąłem głową. Dał mi szybkiego całusa i zaczął odchodzić. Wpatrywałem się w jego plecy dopóki nie zniknął za zakrętem. Osunąłem się po podłodze i przycisnąłem kolana do klatki piersiowej.
To wszystko zmierza w bardzo złym kierunku..