s i e d e m

6.7K 583 101
                                    

W sobotę rano obudziłem się z cichym mruknięciem, przewracając się na drugi bok by sięgnąć po dzwoniący telefon.

- Kim jesteś, czego chcesz i w jaki sposób chcesz zginąć? - spytałem sennie nawet nie patrząc na to kto dzwoni.

- Myślałem o czymś wyuzdanym, wiesz, chciałbym umrzeć oryginalnie..

- Daj mi spać, Zayn - jęknąłem rozłączając się i wciąż z zamkniętymi oczami, starałem się odłożyć telefon, ale w efekcie spadł on na podłogę, gdy nie udało mi się trafić w szafkę nocną. Trudno. Zakopałem się bardziej w pościeli i wtuliłem twarz w poduszkę. Prawie udało mi się usnąć ponownie, a mój telefon znowu zaczął dzwonić z podłogi. Jęknąłem głośno niezadowolony i rozchyliłem niechętnie powieki.

Podniosłem z podłogi telefon, wychylając się z łóżka i znowu odebrałem.

- Nienawidzę cię - mruknąłem do telefonu.

- Cała nasza klasa przychodzi dzisiaj do mnie. Czuj się zaproszony.

- Skąd masz mój numer? - zmarszczyłem brwi.

- Będą filmy, pizza i PlayStation.

- Jaki rodzaj pizzy? - spytałem.

- Wybierzemy wspólnie.

- Nie mogę dzisiaj - westchnąłem - Jadę z rodzicami do ciotki w Holmes Chapel.

- Dobra, sam wybierzesz pizzę - mruknął.

- Naprawdę nie mogę - powiedziałem - A teraz powiedz mi, skąd do cholery masz mój numer telefonu i jakim prawem dzwonisz do mnie o - urwałem i odsunąłem telefon od ucha by spojrzeć na godzinę - ósmej cztery? Czy ty jesteś chory psychicznie?

- Jesteśmy od ponad roku w jednej klasie. To normalne, że mam Twój numer..

- Ja twojego nie mam - powiedziałem wychodząc z łóżka.

- Czuję się urażony.

- Jeżeli jeszcze raz zadzwonisz do mnie o tej lub innej barbarzyńskiej porze, uduszę cię.

- Stringami?

- Nienawidzę cię - rozłączyłem się. Rzuciłem telefon na poduszkę i przeczesałem palcami włosy. Wyszedłem z pokoju w piżamie i zszedłem na dół.

- Dzień dobry - przywitała mnie mama.

- Hej - mruknąłem wyjmując z lodówki sok. Wziąłem czystą szklankę i nalałem do niej soku pomarańczowego. Oparłem się o blat pijąc sok i obserwując jak mama robi śniadanie.

- O trzynastej jedziemy do Anne - poinformowała mnie, a ja tylko kiwnąłem głową - Tata prosił, żebyś włożył coś.. normalnego.

- Skoro Harry ma tu zamieszkać, to i tak zauważy, że noszę spódniczki - powiedziałem odstawiając na blat pustą już szklankę.

- Tak, ale Anne nie. A wiesz, że tata.. - urwała spoglądając na mnie niepewnie.

- Wstydzi się mnie przed swoją rodziną. Tak, wiem. Nie założę spódnicy - wymamrotałem. Poszedłem na górę i wybrałem sobie ubrania.

Harry, mój kuzyn, jest synem siostry mojego taty. Anne poważnie zachorowała i poprosiła moich rodziców by przygarnęli Harry'ego, gdy ona pojedzie na leczenie.

Założyłem ciemne obcisłe rurki i białą koszulkę. Te ubrania leżały na dnie mojej szafy, gdy tata na siłę starał się naprostować moją orientację i sposób ubierania.

Czułem się dziwnie w takim wydaniu, nie czułem się sobą.

Poczułem dziwne ukłucie w sercu, gdy tata po raz pierwszy uśmiechnął się do mnie tylko i wyłącznie dlatego, że nie miałem na sobie spódniczki.

really don't care | ziall ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz