We wtorek po lekcjach, pojechaliśmy z Zaynem do mnie. Usiedliśmy na moim łóżku i rozłożyliśmy podręczniki.
- Co najpierw? - spytałem zerkając na Malika.
- Fizyka. Mam średnią 1.0 - wymamrotał. Zagryzłem mocno dolną wargę i kiwnąłem głową.
- Według mnie, najpierw powinieneś zaliczyć te dwa sprawdziany, które ostatnio pisaliśmy. Gdybyś napisał oba na 3, od razu skoczyłaby ci średnia powyżej 1.6 czyli wtedy byłoby już bez zagrożenia.
- Skoro tak mówisz..
- Przestajesz być taki pewny siebie jak przychodzi do starcia z fizyką, co? - spytałem ze śmiechem.
- Ze wszystkimi przedmiotami ścisłymi - mruknął.
- Dobra, więc ruch obrotowy.. - zacząłem.
Spędziłem bite trzy godziny na tłumaczeniu Zaynowi wszystkiego by zrozumiał choć minimalnie.
- Proszę, nie - jęknął chowając twarz w mojej poduszce.
- Zayn - westchnąłem - Jeszcze jedno pojęcie i dam ci spokój - powiedziałem przysuwając się do niego na łóżku. Leżał na boku wciskając buzię w poduszkę, a ja musiałem przyznać, że był nawet uroczy - Zayn, przecież nie chcę dla ciebie źle.
- Pojęcie za całus - odparł w poduszkę, a ja zmarszczyłem brwi.
- Zayn nie. Przyjaciele się nie całują - powiedziałem wpatrując się w niego.
- Ale chyba chcesz mnie czegoś nauczyć. Muszę mieć zachętę - mruknął. Zacisnąłem usta i złapałem za poduszkę, starając się mu ją wyszarpać. Nie wiem jakim cudem znalazłem się na nim. Trzymał mnie mocno za biodra, gdy ja w połowie leżałem na nim.
- Zayn przestań - powiedziałem szybko podnosząc się z niego - Staram się ci pomóc, ale ty to tak strasznie utrudniasz! Nie możemy tego robić! Nie możemy się cał-
Urwałem, gdy usiadł i przycisnął swoje wargi do moich.
- Nienawidzę siebie za to, że tak bardzo mi się to podoba - wyszeptałem prawie że płaczliwym tonem. Wplótł palce w moje włosy, a ja oddałem pocałunek - Stop - jęknąłem cicho odpychając go - Dostałeś buziaka, więc teraz fizyka - powiedziałem odsuwając się na drugi kraniec łóżka.
- Mówił ci już ktoś, że jesteś okropny? - mruknął siadając.
- Wiele osób - wymamrotałem przesuwając oczami po stronie w podręczniku. Uniosłem wzrok na Zayna, który wpatrywał się we mnie.
- Kto ci to powiedział?
- Nie ważne - potrząsnąłem głową - Niektórym po prostu nie podoba się to jak wyglądam - wzruszyłem ramionami.
- Mi się podoba - odparł, a na moje wargi wkradł się mały uśmiech - Lubię te twoje króciutkie spódniczki, łatwiej się będzie do ciebie dobierać - powiedział, a ja wywróciłem oczami, bo znowu miałem nadzieje, że jest choć trochę poważny. Rzuciłem w niego podręcznikiem.
- W rogu strony. Czytaj na głos i zapamiętuj.
- Jestem wzrokowcem - powiedział marszcząc brwi. Podałem mu brudnopis i ołówek. Spojrzał na mnie pytająco.
- Skoro jesteś wzrokowcem, to pisz to tyle razy, aż zapamiętasz. A ja idę po picie - mruknąłem wstając. Poczułem jego palce na udzie, nawet nie zerkając na niego, odepchnąłem jego rękę - Zostaw mnie zboczeńcu i weź się w końcu za fizykę.