t r z y d z i e ś c i s i e d e m (ostatni)

6.6K 590 257
                                    

- Nie mogę się przyzwyczaić do ciebie w spodniach - wymamrotał Zayn podczas lunchu. Zaśmiałem się cicho, choć i ja nie mogłem się przyzwyczaić. Były naprawdę niewygodne - Tak strasznie trudno jest się do ciebie dobrać - westchnął, a ja wywróciłem oczami.

- Bądź choć raz poważny - mruknąłem i wstałem od stolika.

- Niall, no co ty. Przepraszam - powiedział idąc za mną. 

- Daj spokój - wymamrotałem odpychając jego ręce i ruszyłem przez korytarz. Zayn podbiegł do mnie i owinął ramiona wokół mnie - Puść mnie do cholery! - nie miałem pojęcia czemu nagle we mnie tyle agresji, ale.. czułem się jak w klatce. Nie byłem sobą. 

Zayn upadł na kolana, a ja otworzyłem szeroko oczy.

- Co ty.. - wyszeptałem.

- Zamknij się - powiedział patrząc mi w oczy, a ja posłusznie zamilkłem - Kocham cię Niall, rozumiesz? I już nigdy nie zawaham się powiedzieć, że jesteś mój. Nie ważne czy będziesz nosił spódniczki czy jeansy, bo dla mnie to nie ma znaczenia. Czy.. wyjdziesz za mnie? - spytał, a z tylnej kieszeni spodni wyjął obrączkę. Wpatrywałem się w niego z niedowierzaniem.

- Oszalałeś? - szepnąłem. Ludzie przechodzili po korytarzu i patrzyli się na nas, inni przystawali czekając na moją reakcje - Zayn, mamy po siedemnaście lat..

- Za chwilę osiemnaście. Jeżeli za mnie wyjdziesz, będę miał pretekst oraz okazję do zabrania cię ze sobą do Londynu. Dlatego pytam, zostaniesz moim mężem?

Rozchyliłem wargi, ale zaraz je zamknąłem tak samo jak oczy. Kucnąłem przed nim i pocałowałem go w czoło, a potem w usta.

- Tak - wyszeptałem, a on przytulił mnie mocno, tak, że upadliśmy. Leżał na mnie obcałowując moją twarz, a ja śmiałem się jak głupi. Poczułem jak wsuwa na mój palec pierścionek - A co jeżeli to wszystko to tylko licealna miłość? - spytałem przytulając do siebie leżącego na mnie Zayna - A co jeżeli się znienawidzimy zaraz po ślubie?

- Nie Niall, nawet tak nie mów. Jesteśmy tu i teraz, tak samo jak nasza miłość - powiedział całując mnie krótko.

- Panie Malik, Panie Horan - usłyszeliśmy nad sobą głos dyrektora. Zepchnąłem z siebie Zayna i spojrzałem w górę - Rozumiem radość i poruszenie spowodowane tą.. sytuacją, ale proszę się podnieść z korytarza. 

Zaśmiałem się cicho. Zayn wstał i pomógł mi się podnieść. Cmoknął mnie w skroń.

- Niedługo Państwo Malik - powiedział mi do ucha, a ja przytuliłem się mocno do jego boku. 

really don't care | ziall ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz