Poniedziałkowy poranek był długi, musiałem odstąpić Harry'emu rano moją toaletę by mógł się przygotować na pierwszy dzień w nowej szkole. Stałem pod łazienką nerwowo tupiąc nogą. Nie zdążę się wykąpać, albo zdążę, ale nie ułożę włosów. Poszedłem szybko do swojego pokoju i wybrałem ubrania. Z jeansową spódniczką i białą koszulką, wszedłem do pustej na szczęście już łazienki. Wziąłem naprawdę krótki prysznic i w ekspresowym tempie ułożyłem włosy. Wyszedłem z toalety zapinając spódniczkę. Przystanąłem przed Harrym stojącym na korytarzu. Patrzył na mnie dłuższą chwilę, aż uśmiechnął się szeroko.
- Nie miałem pojęcia, że chłopak, może tak dobrze wyglądać w spódniczce - powiedział - Ładnie wyglądasz Niall.
- Dziękuję - odparłem również z uśmiechem.
Dziękowałem w duchu, za to jak tolerancyjny był Harry. I że prawił mi komplementy. Prawie nigdy ich nie dostawałem, chyba, że od Zayna, ale te były raczej żartem.
Zjedliśmy z Harrym i moją mamą śniadanie, po czym odwiozła nas do szkoły. Gdyby nie Harry, szedłbym na piechotę. Rodzice dawno przestali mnie odwozić. Tylko i wyłącznie wozili mnie do psychologa, bo gdy tego nie robili, ja zwyczajnie tam nie chodziłem.
Nie miałem pojęcia, że w szkole wokół Harry'ego może się zrobić taki szum. Już po pierwszej lekcji, każdy o nim mówił. Siedziałem w sali od historii powtarzając sobie ostatni temat, gdy Zayn usiadł na mojej ławce, miażdżąc tyłkiem mój zeszyt. Fuknąłem zirytowany i spojrzałem na niego.
- Widziałeś tego nowego z 2B? Nazywa się chyba Harry. O cholera, jest taki gor-
- Tak? - mruknąłem nawet nie udając zainteresowania. Zayn zmarszczył brwi i zszedł z mojej ławki.
- Co z tobą? To znaczy zawsze jesteś zgredem, ale dzisiaj to chyba wyjątkowo - usiadł na krześle z ławki przede mną i obrócił je tak by siedzieć twarzą do mnie.
- Obchodzi cię to? - prychnąłem.
- Jak powiem, że tak to mi uwierzysz? - spytał, a ja potrząsnąłem głową - Dobra, nie ważne. Co myślisz o tym nowym?
- Że za długo siedzi rano w łazience - powiedziałem przenosząc wzrok ponownie na zeszyt. Jestem pewien, że jestem w stanie usłyszeć, jak Zayn otwiera szeroko oczy.
- Co?
- Harry to mój kuzyn - odparłem nie unosząc na niego oczu, bo wiem, że wybuchłbym niekontrolowanym śmiechem.
- Masz taką seksowną rodzinę i mi się nawet nie chwalisz?! Ale jak to zajmuje rano łazienkę? Mieszka z tobą?
- Wprowadził się w sobotę.
- O cholera, nie chcesz żebym cię odwiedził? - spytał, a ja wywróciłem oczami.
- Nie Zayn. I tak pewnie go nie zaliczysz - powiedziałem zamykając zeszyt.
- Niby czemu? - wydawał się jakby zawiedziony albo nawet urażony.
Bo cię nie stać - pomyślałem.
- Nie jesteś raczej w jego typie - powiedziałem zamiast tego, co miałem na myśli.
- Myślałem, że skoro jesteście rodziną, macie ten sam typ - uśmiechnął się szeroko, a ja rozchyliłem wargi, zaraz jednak zrobiłem naburmuszoną minę.
- Nie jesteś w moim typie - mruknąłem.
- Słodko się rumienisz Barbie.
- Idź sobie - wymamrotałem zażenowany.