prolog

4.6K 276 24
                                    

Światła, muzyka, alkohol, wtedy nie żałowałam że dałam się namówić znajomym na wyjście, nawet niejaki Luke Hemmings mi nie przeszkadzał. Mogę nawet powiedzieć że po większej ilości alkoholu dało się z nim normalnie pogadać. Normalnie oczywiście w cudzysłowie.

Robiło się późno, dochodziła druga w nocy i wszyscy, którzy mieli dość zaczęli zbierać się do domów. Została nam jedynie droga piesza, nikt nie pomyślał aby pozostać trzeźwym, w sumie to nie pierwszy raz. Wyszliśmy z klubu i każdy poszedł w swoją stronę. Prawie w swoją.

- Sparks czekaj idę z tobą! - słysząc krzyk Hemmingsa za swoimi plecami odwróciłam się do niego.

- Nie mieszkasz w drugą stronę?

- Pójdę naokoło - odpowiedział dodając ten swój charakterystyczny uśmieszek mówiący "o tak Amy będę cię wnerwiać".

Jedynie westchnęłam i przytaknęłam, dalej szliśmy razem.

Na skrzyżowaniu Luke uparł się że pójdziemy w lewo inną drogą - głupia się zgodziłam, teraz już nie wiem czemu, to była głupia decyzja.

Droga po jakimś czasie się skoczyła, a zaczęła kamienna ścieżka, ale szliśmy dalej, oboje wiedzieliśmy gdzie idziemy. Za dnia nie było tu wcale strasznie, nocą jednak tak. W połowie naszego spaceru zaczął padać deszcz, później dołączyła burza. Pustkowie, kilka drzew, ulewa i nasza dwójka. Niby nic takiego, był też stary magazyn i teraz mogę powiedzieć że schowanie się tam o trzeciej w nocy było złym pomysłem. Albo nawet nie złym, to po prostu była najgorsza możliwa opcja. Opcja bez wyjścia i największy błąd naszego życia.

--------
nie wiem co z tego wyjdzie, ale mam nadzieje że mając czas i wakacje coś wyjdzie...

WAREHOUSE (hemmings x gomez)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz