Poszłam z nowo poznanym chłopakiem do Luke'a. Michael nadal nie rozumiał o co mi chodzi, kiedy mówiłam, że wpakował się na własne życzenie w niezłe bagno. Uznałam, że wyjaśnimy mu to razem z blondynem, który pewnie strasznie się martwił.
Szliśmy w ciszy. Michael za mną, co chwilę odwracałam się aby sprawdzić czy za mną idzie. Pomimo dziwnych okoliczności w których go poznałam, wydał mi się w porządku. Był całkiem przystojny i miał przyjazny wyraz twarzy. Zaniepokoił mnie jedynie szał w oczach, ale on był spowodowany zapewne adrenaliną - chłopak zdecydowanie przed kimś uciekał.
Weszliśmy do pokoju. Luke siedział na łóżku, a kiedy weszliśmy poderwał się co widać było, że sprawiło mu ból.
- Boże Amy, co tam, martwiłem się, ja... kto to? - spojrzał na chłopaka stojącego za mną po czym złapał mnie za nadgarstek i odciągnął na bok.
- Co ty robisz Luke? - uniosłam brew.
- Kto to? Czegoś chce? Zrobił ci coś?
- Martwisz się o mnie?
- Nie! Tylko... ugh!
- Jestem Michael - powiedział chłopak i przerwał naszą dziwną wymianę zdań - nic jej nie zrobiłem i nic od was nie chce, chciałem się tu schować.
- Wszedłeś tu na własną odpowiedzialność?
- Też mu tłumaczyłam, ale nie rozumie...
Postanowiliśmy z chłopakiem wszystko wyjaśnić naszemu nowemu towarzyszowi. Usiedliśmy, ja i Luke na jego łóżku, a Michael na moim. Opowiedzieliśmy o wszystkim, zaczynając od burzy w noc po imprezie a kończąc na kościach, nie pomijając podduszania i psychicznego znęcania się nad naszą dwójką. Chłopak słuchał nas z uwagą, a kiedy skończyliśmy mówić przetarł twarz dłońmi.
- Rozumiem... Kurwa, nie możecie jej czegoś zrobić?
- To jest nie realne ona jest wszędzie, ona wie wszystko - odpowiedział Luke i w tym samym czasie dało się usłyszeć kroki przed pomieszczeniem w którym siedzieliśmy.
- Masz racje Luke - weszła do pokoju.
Zapadła cisza. W trójkę wpatrywaliśmy się w jej zamaskowaną twarz. Kot wybiegł z pokoju jakby wyczuł, że ona nie jest dobrą osobą i nie należy przebywać w jej towarzystwie. Wszystko zamarło i nawet ona przez chwilę milczała.
- Jak się czujesz Luke, twoja koleżanka ci pomogła? - zaśmiała się, a Luke kompletnie zignorował jej słowa i jedynie zacisnął szczękę.
- Po co przyszłaś? - zapytałam.
Bałam się jej, to oczywiste, ale kiedy byliśmy razem nie mieliśmy nic do stracenia.
- Macie nowego kolegę, więc mam nową kość.
Kobieta podała mi kość identyczną jak naszę tylko niebieską. Nie mówiła więcej, powiedziała jedynie, że jutro któreś z nas ma przyjść, a później wyszła. Podałam kostkę chłopakowi. Michael milczał, obracał w dłoniach mały niebieski sześcian i przyglądał się mu jakby był czymś niesamowitym. W pokoju zapanowała cisza, której nikt z nas nie chciał przerwać. W przeciągu ostatnich kilku dni działo się zbyt wiele. Teraz było późno, zeszłam z łóżka chłopaka, aby mógł się położyć. Michael musiał zająć trzecie łóżko znajdujące się w pokoju, to z wystającymi sprężynami, ale nie narzekał. Ja położyłam się na moje. Jak zawsze zaczęłam myśleć.
Kiedy Luke się ocknął powiedział, że kobieta nie chce nas jutro widzieć, a później przyszła i powiedziała coś zupełnie innego. Pomyślałam, że to przez to, że pojawił się Michael. Może w trójkę uda nam się wyjść, ale najpierw Luke musi poczuć się lepiej, a nie poczuje się lepiej, jeśli znowu coś mu zrobi.
CZYTASZ
WAREHOUSE (hemmings x gomez)
FanfictionMówią, że po burzy zawsze wychodzi słońce, tylko, że ta burza jest metaforą i dla naszej dwójki ona dopiero się zaczyna... - [...] Wiem jak się tutaj czujesz, ale teraz mam do ciebie pytanie, które mam zabić jako pierwsze? Nie śpieszy mi się, ale ro...