Obudziły mnie promienia słońca wpadające do pokoju. Chciałam podnieść się do pozycji siedzącej, ale przeszkodził mi silny ból głowy. Złapałam się za nią i z powrotem opadłam na łóżko.
Chyba powinnam poukładać sobie w myślach co zdarzyło się wczoraj.
Jedyne co pamiętam na obecną chwilę to, to że przez Clifford'a mam teraz nie złego kaca. Powinnam go udusić. Teraz pytanie: jak trafiłam sama do łóżka? Ale nie ważne, muszę iść po jakieś tabletki. Ledwo żywa wstałam i powolnym krokiem podążyłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i powiem szczerze, że nie wyglądam aż tak źle jak myślałam. Zmyłam resztki wczorajszego makijażu i dopiero przyjrzałam się w czym spałam. Była to jedynie za duża co najważniejsze męska koszulka z logiem AC/DC, która sięgała mi aż do połowy uda.
Ciekawe kogo to.
Zeszłam na dół do kuchni, gdzie siedział uśmiechający się Calum, a obok niego Luke i ledwo żywy Ash.
- Hej - mruknęłam i otworzyłam szafkę, z której wyciągnęłam tabletki. Po czym wzięłam butelkę wody i połknęłam leki. Usiadłam przy wyspie i patrzyłam na nich.
- Hej - odpowiedzieli równo Luke z Ash'tonem.
- Część - prawie krzyknął Cal, na co się skrzywiłam tak samo jak mój brat. Po Luke'u nawet nie widać, że coś wczoraj pił.
- Hood zamknij się - warknęłam.
- Co kacyk męczy? - spytał rozbawiony - Powiem tak: ciesz się, że nie wypiłaś tyle co twój braciszek i Mike. Oni ledwo wczoraj kontaktowali, a teraz chyba żałują - ostatni wyraz wykrzyczał, a ja spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.
- Hood tobie jeszcze dzisiaj nie zapierdolił co nie? - spytał Ash, na co ten pokręcił głową i zaczął się śmiać.
- Fajna koszulka Chriss - powiedział Luke.
- Nawet nie wiem kogo - wzruszyłam ramionami, nawet na niego nie patrząc - Która jest godzina? - zmieniłam temat.
- Gdzieś po dwunastej a co? - odpowiedział Cal.
- Nie nic - westchnęłam wstając i ruszając na górę. Weszłam do pokoju i sprawdziłam mój telefon, który leżał na szafce. Żadnych wiadomości i nie odebranych połączeń, jest chyba dobrze. Po chwili usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi do mojego pokoju. Odwróciłam się i spojrzałam na blondyna, który idzie w moją stronę.
- Co chciałeś? - spytałam.
- Pasuje ci ta koszulka - odpowiedział na co przewróciłam oczami i podeszłam do szafy wybrać jakieś ubrania, poczułam jego dłonie na mojej talii - wyglądasz w niej tak seksownie - wymruczał mi do ucha.
- Wara ode mnie Luke - warknęłam i odepchnęłam go od siebie.
- Oj oj a wczoraj co było w klubie? - spytał.
- Chyba nic ciekawego co było warte zapamiętania - uśmiechnęłam się szeroko.
- Ja tego nie zapomnę - przybliżył się do mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Na początku oddałam pocałunek, ale po chwili oprzytomniałam i odepchnęłam blondyna.
- Co to miało być?
- Co nie podobało się? - spytał z cwaniackim uśmieszkiem.
- Co Ci odpierdoliło?
- Szkoda, że nie pamiętasz tego co mi wtedy mówiłaś - patrzyłam na niego zszokowana.
Ja chyba naprawdę uduszę Clifford'a. Nigdy więcej z nim picia alkoholu.
CZYTASZ
My Story. || lrh
FanfictionZazwyczaj rodzeństwo jest dla siebie podporą w jakiejkolwiek sytuacji, jednak nie w tym przypadku. Po dłuższej rozłące sytuacja powinna się opanować, jednak czy na pewno? Chrissy i Ashton są tego przeciwieństwem. Czy zmieni się coś gdy będzie zmuszo...