{ Calum pov }
**Kilka dni później**
Za kilka godzin mieliśmy mieć koncert w Birmingham. Z tego co się dowiedziałem Chrissy z David'em i James'em poszli zwiedzać miasto, Luke siedział w garderobie i pisał piosenkę. Za to reszta chłopaków zniknęła mi z oczu. Przechadzałem się korytarzami, co jakiś czas przechodząc obok ludzi z naszej ekipy. Nagle w jednym z zaułków zauważyłem Ashton'a i Arz, kłócących się. Bez wahania podszedłem bliżej, chowając się za jednym z pudeł. Gdzie mogłem usłyszeć o czym rozmawiają.
- Nie Ash, mieliśmy umowę - brunetka podniosła głos.
- Mieliśmy, ale ty już zrobiłaś swoje - warknął Irwin - Zrobiłaś co miałaś, to po jaki chuj jedziesz z nami jeszcze?!
- Wiesz jak mi to pomoże w karierze? - zapytała - A z resztą - westchnęła - Jak bym nie mogła skorzystać z takiej propozycji?
- Nie możesz iść i przyczepić się innego zespołu?!
- Nie tu mi się bardzo podoba i ten cały Luke też jest niczego sobie - zaśmiała się - Ciesz się lepiej, że nikt oprócz nas nie wie o tym Irwin - warknęła. O co jej chodziło?
- Nie możesz odpuścić? Już zrobiłaś co miałaś, więc nie potrzebnie tu jesteś.
- Raczej na odwrót, Luke chyba się zakochał - zrobiła przerwę - Nic na to nie poradzę.
- Jak on z tobą wytrzymuje? - mruknął Ash.
- Jak widać bardzo dobrze, a teraz żegnam - powiedziała i oddaliła się od blondyna. Ten tylko uderzył pięścią w ścianę i oparł się o nią. Postanowiłem podejść do niego i spróbować choć trochę dowiedzieć się o co im chodziło.
- Ash - powiedziałem, stając za nim.
- Czego? - warknął i odwrócił się gwałtownie w moją stronę, ale po chwili uspokoił się - Co jest Cal?
- To ja raczej powinienem się Ciebie spytać - skrzyżowałem ręce.
- O co Ci chodzi?
- O Twoją kłótnie z Arzayleą - spojrzałem w jego oczy, w których widać było strach - Odpowiesz? - milczał - Ash powiesz mi w końcu?! - podniosłem głos.
- Chcesz wiedzieć? - pokiwałem głową, na co ten westchnął głośno - ToprzezemniepojawiłasięArz - powiedział szybko.
- Powtórz - przewróciłem oczami.
- To przeze mnie pojawiła się Arz i to przeze mnie Chrissy i Luke zerwali okay?! - prawie krzyknął, a ja stałem jak osłupiały, wpatrując się w niego z niedowierzaniem i złością.
- Co kurwa?!
- To moja wina - spuścił głowę.
- Dlaczego? - spytałem, próbując panować nad rosnącym we mnie gniewem.
- Bo i tak to by się skończyło. A ja nie chciałem, żeby ona później cierpiała - podniósł wzrok na mnie.
- Czyli według Ciebie lepiej zrobić to wcześniej?! I do tego przez swojego brata? Zastanowiłeś nad tym? Jak ona się o tym dowie, to Cię znienawidzi!
- Wiem - szepnął.
- Wiesz? To czemu kurwa o tym nie pomyślałeś wcześniej?! - nie odpowiedział - Irwin przesadziłeś, kurwa przesadziłeś - pokręciłem głową - Nie wiedziałem, że jesteś do czegoś takiego zdolny. Od kiedy to planowałeś?
- Od dawna - spojrzałem na niego z szeroko otwartymi oczami - Od początku wiedziałem, że ona i Hemmings i tak się rozstaną. A Chriss będzie miała tylko więcej problemów.
- Kurwa Ash! - krzyknąłem - Chrissy miała problemy podczas trasy, a ty niczego nie zauważyłeś. A za to dołożyłeś jeszcze więcej! - powiedziałem, a ten spojrzał na mnie.
- Jakie problemy?
- Mało brakowałoby a popadłaby w depresję. Na szczęście polepszyło jej się, a to za pomocą Mike'a. Nikt z nas nic nie zauważył, jednak on zajął się nią.
- Japierdole co ja zrobiłem - złapał się za głowę.
- Teraz nie musisz się martwić o Chrissy bo z tego co wiem to ona nie ma zamiaru wrócić do Luke'a. Chociaż to Ci się udało - posłałem mu sztuczny uśmiech.
- Myślałem, że jak zerwą będzie lepiej - szepnął.
- Dla kogo? - nie odpowiedział - Chodź lepiej stąd - poklepałem go po plecach i powoli ruszyliśmy do garderoby.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wiem, ten rozdział jest krótki i nudny, ale nie mam siły by napisać coś rozsądnego. Prawdopodobnie jestem chora i nie mam weny :/Do następnego :*
CZYTASZ
My Story. || lrh
FanfictionZazwyczaj rodzeństwo jest dla siebie podporą w jakiejkolwiek sytuacji, jednak nie w tym przypadku. Po dłuższej rozłące sytuacja powinna się opanować, jednak czy na pewno? Chrissy i Ashton są tego przeciwieństwem. Czy zmieni się coś gdy będzie zmuszo...