Wróciliśmy we dwoje do naszego apartamentu. Pierwsze co zrobiłam, to skierowałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki butelkę piwa, po czym wzięłam jeden łyk. Poczułam jak dłonie Mike oplatają mnie w talii i głowę, która oparta jest na moim ramieniu.
- Czy ty nie jesteś za młoda? - zaśmiał się cicho.
- Raz na jakiś czas można - spojrzałam na niego kątem oka - Chcesz? - potrząsnęłam lekko ręką, w której trzymałam alkohol.
- Chętnie - cmoknął mnie w policzek i wyszedł z pomieszczenia. Pokręciłam głową, biorąc dwie butelki i skierowałam się do salonu. Spojrzałam na blondyna siedzącego na kanapie z laptopem na kolanach.
- Proszę - podałam mu jedną i usiadłam obok - To co robimy?
- Oglądamy jakiś film? - spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową - Jakieś wymagania? - zapytał, podchodząc do telewizora.
- Nie - odpowiedziałam i wzięłam łyk piwa.
- Okay - mruknął - Mogą być Szybcy i Wściekli?
- Jasne.
Po chwili Mike siedział obok mnie i oglądaliśmy film.
- Czemu jeszcze nie ma chłopaków? - zapytałam, kładąc głowę na jego kolana - Jest już po dwudziestej trzeciej.
- A no tak, zapomniałem - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem - Ash napisał do mnie, że wrócą później bo menadżer ich zatrzymał na poważną rozmowę. A Justin nie chciał wracać sam, więc został.
- Okay - westchnęłam - Czyli pewnie będzie ciekawie jak wrócą?
- "Poważna rozmowa" - zrobił cudzysłów w powietrzu - Nie wróży nic dobrego i tak będzie ciekawie.
- Nieźle - mruknęłam pod nosem.
- Będzie dobrze - pocałował mnie w czoło, a ja zamknęłam oczy - Pamiętaj o tym - tym razem musnął moje usta - Będzie lepiej, musi być - pogładził mnie po policzku.
***
- Wróciliśmy! - krzyknął Calum, wchodząc do salonu. Leżałam nadal na kolanach Mike'a, z zamkniętymi oczami.- Zamknij się bo Chriss śpi - wykrzyczał szeptem, na co Luke prychnął.
- Nie ja nie śpię - otworzyłam oczy i spojrzałam na całą trójkę, która stała przed kanapą - Co jest? - zapytałam, nie ruszając się z miejsca.
- Przesuń się trochę - powiedział Calum, rzucając mój nogi i siadając na ich miejscu.
- Jaki miły - mruknęłam pod nosem i przesunęłam się bliżej Clifford'a, który szybko posadził mnie na swoich kolanach. Spiorunowałam go wzrokiem, a ten zaśmiał się i położył głowę na moim ramieniu.
- No i czego się dowiedzieliście? - spytałam, kiedy wszyscy usiedli.
- Dużo - powiedział David, który widocznie jak reszta byli nie co wkurzeni.
- Możesz rozwinąć? - westchnęłam.
- Ja z wielką chęcią opowiem - odezwał się Hemmings z wielkim uśmiechem.
- Luke - Ash potarł twarz, dłonią.
- No co? Ona i Mike powinni wiedzieć, skoro tak szybko wyszli - spojrzał na mnie.
- Hemmings kurwa ogarnij się! - warknął Cal - Po części to przez ciebie.
- Nie tylko przeze mnie - udał oburzonego - Ale też przez Chriss - podniosłam brew.
- Powiecie w końcu o co chodzi? - westchnął Mike.
- No więc... - zaczął Luke, ale przerwał mu James.
- Na początku zagroził nam, że albo żegnamy się z karierą i trasą albo mamy się pogodzić. Okazało się jeszcze, że Arzaylea jedzie z nami w trasę.
- O Boże - jęknął cicho Clifford.
- I to nie wszystko - Luke klasnął w dłonie - Więc co jest najlepsze? - skierował to do mnie - Mamy do siebie wrócić - uśmiechnął się szeroko.
- Chyba Cię pojebało Hemmings - prychnęłam i spojrzałam na Ash'a, który ze smutkiem w oczach spoglądał na mnie - Powiedzcie mi, że to jakiś żart - opadłam bezsilnie na tors Michael'a.
- Nie wiesz jak bym chciał, żeby to był żart - westchnął Ashton.
- Kłóciliśmy się z nim ale nie dawał za wygraną - Calum przejechał dłonią po włosach.
- Będziesz musiała jeszcze ze mną wytrzymać księżniczko - dał nacisk na ostatnie słowo.
- Idę się położyć - westchnęłam, wstając z kolan Mike'a - dobranoc.
Usłyszałam od nich ciche "dobranoc", wchodząc do sypialni.
***
Leżałam w łóżku i myślałam nad tym jak to będzie wyglądać, kiedy do pomieszczenia wszedł Mike.- Hej śpisz? - spytał, podchodząc do mnie.
- Nie, jakoś nie mogę zasnąć - odpowiedziałam.
- Nic dziwnego - zachichotał i usiadł obok mnie.
- Taa - westchnęłam i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Nasz menadżer przesadził z tym - objął mnie i przysunął do siebie - Nie powinien wtrącać się w nasze życie prywatne. On nie ma prawa kazać Ci umawiać się z kimś bo jemu się tak podoba.
- Mike, on ma prawo. Podpisaliśmy kontrakt z nim i może robić z nami co chce, byle by miał z tego pieniądze. Nigdy nie myślałam, że coś takiego może się zdarzyć.
- To chore - pokręcił głową - Nie masz nawet nic do powiedzenia bo inaczej wylądujesz na bruku. Nie chcę byś była nie szczęśliwa - spojrzał na mnie - Nie chcę widzieć jak znowu przez niego płaczesz, by stała Ci się przez niego krzywda.
- Spokojnie Mike - pogładziłam go po policzku, a on zamknął oczy i wtulił się w nią - Będzie dobrze pamiętasz? - uśmiechnęłam się.
- Pamiętam - wyszeptał i otworzył oczy - Ale to i tak nie zmieni, że boję się o ciebie. I nigdy nie przestanę - musnął delikatnie moje usta.
- Wiem, ale nie musisz się o mnie tak martwić - powiedziałam i ziewnęłam.
- Chyba powinnaś się położyć - uśmiechnął się i miał już wstawać, kiedy chwyciłam go za nadgarstek.
- Zostań ze mną, proszę - spojrzałam w jego zielone tęczówki.
- Dobrze - puściłam jego rękę, a on szybko ściągnął swoje ubrania zostając w samych bokserkach. Przez cały czas wpatrywałam się w niego, a ten chyba to zauważył bo zaśmiał się cicho. Zarumieniłam się i przesunęłam kawałek, by miał trochę miejsca. Po chwili położył się i przyciągnął mnie do siebie.
- Dobranoc - powiedziałam, kładąc głowę na jego torsie.
- Dobranoc skarbie - pocałował mnie w głowę.
Po kilku minutach przed zaśnięciem usłyszałam jeszcze jego głos:
- Zawsze będę się o ciebie martwił Chrissy. Kocham Cię i nigdy nie zostawię.
Chwilę później zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak słodko 😍
Tylko przeszkadza trochę plan ich menadżera.
Ale trudno! Mamy Missy!!Dziękuję wam za ponad 7 tys wyświetleń ❤
Żegnajcie i do następnego! 😘
CZYTASZ
My Story. || lrh
FanfictionZazwyczaj rodzeństwo jest dla siebie podporą w jakiejkolwiek sytuacji, jednak nie w tym przypadku. Po dłuższej rozłące sytuacja powinna się opanować, jednak czy na pewno? Chrissy i Ashton są tego przeciwieństwem. Czy zmieni się coś gdy będzie zmuszo...