Rozdział I

10.3K 511 17
                                    

     /AUTHOR'S NOTE: updated 25.12.2017/

     Zoe westchnęła i przeglądając w smartphonie informacje dotyczące Inverness, wyobrażała sobie wszelkie możliwości reakcji jej przyszłych partnerów.

     Nie robiła sobie żadnych złudzeń.

     Kiedy stanie przed nimi zwykły człowiek zamiast dumnej bety, zapewne szybko skontaktują się ze Stevenem i anulują przymierze, które zawarli. Wtedy Zoe wróci do USA, a jej 'rodzina' zrzuci na nią odpowiedzialność za pogrążenie sfory i znów zacznie traktować ją jak śmiecia. W najlepszym wypadku. Nawet bycie siostrą samego alfy nie było gwarantem przeżycia w Dallas. Nie w watasze, która była jedną z tych pseudokonserwatywnych, uważających ludzi za wynaturzenie. W dodatku, żeby los mógł dalej cieszyć się jej nieszczęściem, w zgodzie ze starym powiedzeniem, wrzucił ją najpierw w centrum potężnej ulewy, a potem pod zalaną rynnę, ponieważ w tamtym momencie, nieważne gdzie by się nie udała, wszędzie mogły czekać na nią kły gotowe rozerwać ją na strzępy. Wyrwała się z ramion konfliktu pomiędzy hrabstwami tylko po to, aby stać się punktem zapalnym kolejnego, międzynarodowego.

     Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, iż w zaistniałej sytuacji wilki pochodzące ze Szkocji w napadzie złości mogłyby nie ograniczyć się jedynie do wojny dyplomatycznej ze Stevenem. Oszustwo odziane w przykrywkę uszytą z internacjonalnych tradycji było idealnym podłożem do wyrwania jej serca z piersi i wysłania z powrotem do USA na srebrnej tacy. Nie do takich rzeczy dochodziło już pomiędzy plemionami zmiennokształtnych i pomimo tego, że powszechnie uważało się zmiennych za bardzo cywilizowany gatunek, wiele wymyślnych sposobów tortur przetrwało stulecia zmian i rozwoju właśnie dzięki nim. Jej brat nie wyciągnąłby żadnych konsekwencji z możliwej kary poniesionej przez dziewczynę, ponieważ ta dla swojej rodzinnej sfory mogłaby się nigdy nie urodzić.

     To nie od nastolatki zależało, którą część genów odziedziczyła po przodkach. Jednak zmiennokształtni, którzy traktowali puste opowieści o przeznaczeniu jak najważniejszy element kultury, nie pozwolili sobie na dopuszczenie do siebie myśli, iż natura Zoe również mogła być wytworem ich wszechpotężnej bogini. Życie nastolatki było jedynie skazą w długiej, złotej nici Ariadny zmiennych wilków. Jednak, jak to nieraz przypominał jej brat, krucha egzystencja Zoe mogła dobiec końca prędzej, niż ktokolwiek by się tego spodziewał.

     Pomimo wielokrotnych gróźb Stevena, dziewczyna nie podejrzewała jednak, iż jej życie mogłoby skończyć się tak szybko. Wizja rychłej śmierci nie wisiała nigdy tak blisko jej głowy, jak w momencie, w którym zza wzniesienia wyłoniła się potężna posiadłość. Aurze spowijającej ogromną budowlę nie sprzyjały ciemnoszare, burzowe chmury i lokalizacja grubych, kamiennych murów. Los naprawdę naigrywał się z dołka, który dla niej wykopał. Nawet natura dawała jej do zrozumienia, że w Inverness nie czekała na nią kolorowa przyszłość.

     Zamek wyglądał bowiem jak wyjęty z przeszywającej skórę, celtyckiej legendy i znajdował się pośrodku czterech wzgórz, które w idealny sposób wyznaczały podstawowe płaty róży kierunków. Były też granicą i swego rodzaju naturalną izolacją od reszty świata. Rosnące na wzniesieniach lasy poprzecinane były jedynie wąskimi, wyboistymi drogami prowadzącymi do wysokiej, drewnianej bramy, wspartej dodatkowo żelaznymi, ostro zakończonymi prętami. Intruzi wkraczający na teren posiadłości musieli liczyć się z możliwością lodowatego przyjęcia, ponieważ popękane, naznaczone czasem, zimne kamienie nie zachęcały do odwiedzin. Dla dopełnienia legendarnego niemal wytworu brakowało jedynie fosy, której niespokojne wody zamieszkane byłyby przez krokodyle, albo inne wyrośnięte gady.

     W przypadku Zoe powiedzenie 'los bywał okrutny' było najlepszym podsumowaniem jej żałośnie krótkiej, zaledwie osiemnastoletniej egzystencji.

Lunar Flower✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz