Rozdział IV

7.2K 449 4
                                    

      /AUTHOR'S NOTE: updated 25.12.2017



     Kiedy otworzyła oczy, zauważyła, że nie znajduje się w pokoju, w którym spędziła poprzednią noc. Pomieszczenie przywitało ją wszechogarniającym półcieniem. Jedynie drobna szpara w zasłonie spływającej z baldachimu pozwoliła Zoe stwierdzić, iż była to typowa sypialnia, a nie pokój dzienny. Cóż, może słowo 'typowa' nie było odpowiednim określeniem, ponieważ, jak wszystko inne w zamku, ten pokój również wyglądał jak wyjęty z baśni. Świadczyły o tym właśnie kotary z niezwykle miękkiego, błyszczącego materiału, ale też zdobiony kominek usytuowany w rogu pokoju, przed którym, na puszystym dywanie, stał komplet mebli. Był to jedyny akcent w zamku, do którego wkradła się nowoczesność, ponieważ na niskiej, szklanej ławie leżał nie tylko wyłączony laptop, ale i połyskujący smartphone najnowszej generacji.

     Zoe przypomniała sobie, do czego doszło w jadalni i zdała sobie sprawę z tego, że właściwie nie wie, ile czasu upłynęło od śniadania. Wyciągnęła rękę, chcąc odsunąć poły różanego materiału, jednak kiedy pod zasłonięty dotąd baldachim wkradło się światło, usłyszała ponure mruknięcie i szelest pościeli. Jak oparzona przycisnęła zaskoczona dłoń do piersi, sprawiając, iż ponad łóżkiem znów zapanowała ciemność. Nastolatka zamarła, a jedynym na czym potrafiła się skupić, było głośne bicie jej rozszalałego serca. Dziewczyna bardzo powoli zwróciła głowę w stronę, z której minutę wcześniej dobiegł hałas. Zmrużyła oczy, chcąc dostrzec, kto leżał obok niej, ale w ciemności widać było jedynie zarys postaci. Zoe chciała wyskoczyć z łóżka, jednak po dłuższej chwili wstrzymywania oddechu przygryzła jedynie wargę, zastanawiając się, co zrobić z faktem, że jakiś facet spał z nią na jednym posłaniu, ale także z tym, do czego doszło podczas porannego posiłku. Przeżyła, ale to nie oznaczało, iż uda jej się uniknąć innej kary. Gdyby nagle nie wkroczył nieznany jej wilk, alfa na pewno nie zatrzymałby się przed niczym. Mimo tego, nie żałowała swoich słów. Owszem, była teraz jeszcze bardziej przerażona, ale przynajmniej pokazała wszystkim, że nie zamierza wstydzić się swojej ludzkiej natury.

     Zoe postanowiła wyślizgnąć się z łóżka, zanim jej... towarzysz się obudzi. Nie pomyślała jednak, że hałas, który wywoła jej nagły ruch, będzie mocniejszym bodźcem, niż światło. Nastolatka zdążyła jedynie postawić stopy na podłodze, kiedy usłyszała pełen pretensji głos, a zaraz po nim drugi, rozbawiony.

     - Gdzie idziesz, kwiatuszku?

     - A ja myślałem, że jesteś człowiekiem. Teraz wyglądasz bardziej na zająca.

     Dziewczyna zwalczyła wewnętrzną potrzebę zripostowania się obu mężczyznom. Zamiast tego, zapytała:

     - Kim jesteście? - Zoe rozpoznała w stojącym po drugiej stronie pokoju mężczyźnie tego, który powstrzymał Adriena przed uderzeniem jej. Przypuszczała, kim mógł być, ale wolała się upewnić, zanim zdecyduje się wykonać jakiś ruch.

     Zmiennokształtny, na którego ustach błąkał się lekki uśmiech, odpowiedział:

     - Jestem Callum, a to Nickolas. - Zmienny wskazał na wilka wychylającego się zza kotary.

     - Dziękuję za to, że mi pomogłeś - powiedziała nastolatka, kiedy mężczyzna się do niej zbliżył. Spuściła nieco głowę, jednak tak, jak sobie obiecała, nie zamierzała przepraszać. Callum zmarszczył brwi.

     - Nie mogę powiedzieć, że nie czuje się dotknięty tym, co powiedziałaś - przyznał zmiennokształtny. - Jednak jestem osobą, która nie ocenia książki po okładce, więc domyślam się, że musiałaś mieć poważny powód, żeby tak naskoczyć na mojego brata.

Lunar Flower✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz