/AUTHOR'S NOTE: updated 25.12.2017/
- Moja mama kazała ci mnie chronić? - zapytała, nie wierząc własnym uszom. Od dziesięciu lat nie miała żadnych wieści o kobiecie, która nie tylko dała jej życie, ale i pomogła odkryć własną naturę. Nagle mężczyzna, którego znała jedynie z imienia przyznał, że nie tylko dobrze znał jej matkę, ale i pomagał jej od momentu, w którym sparowała się z ojcem Zoe. Starszy Christopher kiwnął twierdząco głową. - W takim razie, beznadziejnie wykonałeś swoje zadanie. - Zaśmiała się gorzko, mając na myśli swoje życie w Dallas. Mężczyzna westchnął.
- Możesz mieć mi za złe, że pozwoliłem, aby wilki traktowały cię, jak gorszych od siebie-.
- Traktowały mnie, jak pieprzony podgatunek! - krzyknęła, wchodząc Starszemu w słowo. Szybko jednak ugryzła się w język, ponieważ wiedziała, że jej podniesiony głos może wywabić jej partnerów z sypialni. Nie chciała przeprowadzać tej rozmowy w ich towarzystwie, chociaż i tak potrafili wyczuć jej nastrój. Wiedzieli, że jej wnętrze było targane na przemian płaczem i gniewem.
- Doszedłem do wniosku, że najlepszą ochroną dla ciebie jest ich niewiedza.
- Co ich 'niewiedza' ma do traktowania mnie jak podnóżka?! - warknęła, zapominając o próbie zachowania spokoju. - Nawet palcem nie kiwnąłeś, kiedy mnie poniżali! I nie próbuj mi mydlić oczu. Bałeś się, że twoja tożsamość wyjdzie na jaw!
- Niestety, nie mogę zaprzeczyć, iż, w istocie, obawiałem się wyjawić im swoją prawdziwą naturę - przyznał Christopher, jednak jego wzrok pozostał twardy. Nie było w nim śladu skruchy. - Jednak troszczyłem się też o dobro twojej matki i twoje. Twój brat od wielu lat podejrzewał, że Liria nie była człowiekiem tak, jak podał Starszyźnie Lorien. Nie mogłem pozwolić, aby po śladzie twojej matki dotarł do ciebie i twoich umiejętności. Jednakże teraz... moje starania i tak wydają się być kompletnie bezcelowe. - Zoe zacisnęły zęby i niemal nimi zazgrzytała.
Była wściekła, ponieważ Christopher nie poczuwał się do żadnej, nawet najmniejszej odpowiedzialności za swoją ignorancję i egoizm. Gdyby prędzej podjął działanie i spróbował powstrzymać Stevena od uknucia jego pokrętnego planu, w ogóle nie doszłoby do wyjawienia jej sekretu, narażenia dobra wilków z Inverness i do odniesienia ran przez jej partnerów. Z drugiej strony... Zoe w ogóle by ich nie miała, gdyby jej brat nie sprzedał jej za gwarancję wsparcia. Nie doznałaby tej odrobiny szczęścia i ciepła, gdyby Christopher wcześniej zainterweniował.
W sercu Zoe kolidowały ze sobą kompletnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony, czuła się winna zamieszania, w którego centrum została wrzucona, z drugiej, nie potrafiła już wyobrazić sobie życia bez patrzenia na sposób, w jaki na co dzień funkcjonowała szkocka sfora. Wszystko to było tak pokręcone i trudne do zrozumienia... Nie potrafiła okiełznać swoich emocji i metody, którą podjęło jej przeznaczenie. Czuła się bezsilna wobec siły losu, ale i wściekła, że ten tak bardzo cieszył się jej nieszczęściem. Dziewczyna zastanawiała się, czy w jej życiu nastanie w ogóle moment, w którym nie będzie musiała martwić się powracającą przeszłością i wszelakimi możliwościami na przyszłość.
- Co wiesz o mojej matce i ojcu? Gdzie oni są i dlaczego odeszli? - zażądała odpowiedzi, próbując przełknąć narastającą gulę w gardle.
- Niestety, nie znam odpowiedzi na wszystkie twoje pytania. Obawiam się, iż moje wyjaśnienia mogą nie rozwiązać nawet najmniejszej ilości problemów, które z pewnością trapią twoją ciekawość - wyznał mężczyzna, szybko zdając sobie sprawę, że niepoprawnie dobrał słowa. Wiedział, że dziewczyną nie kierowała zwykła dociekliwość, ale zrozpaczona potrzeba poznania prawdy.

CZYTASZ
Lunar Flower✔️
Hombres LoboZoe - jedyny człowiek w stadzie - zawsze traktowana była jak obcy. Według watahy nie powinna była się narodzić, ponieważ w hierarchii wilczego społeczeństwa stanowiła jedynie skazę. Kiedy jej brat - alfa - wykorzystuje egzystencję dziewczyny i sprze...