/AUTHOR'S NOTE: updated 25.12.2017/
Zoe zaciskała palce na bicepsie Adriena. Zmienny ledwo się kontrolował, kiedy Mikel oświadczył, że poleceni przez Starszego Christophera goście dotarli na miejsce. Na szczęście, alfa z Inverness nie próbował wyrwać się nastolatce, kiedy pięciu mężczyzn wkroczyło do jadalni, mimo że miał wielką ochotę na roztrzaskanie ich głów o kamienną posadzkę. Niestety, z jego gardła wydobyło się dzikie warknięcie w momencie, w którym najniższy z przybyszów uśmiechnął się szeroko i wyciągnął do dziewczyny dłoń. Adrien nie zamierzał mydlić nikomu oczu i udawać, że nagłe odwiedziny wprawiły go w szampański nastrój.
Zoe, ignorując rozjuszone spojrzenie partnera, odwzajemniła gest, witając się z magiem.
- Ty musisz być Zoe - odezwał się miękkim jak na mężczyznę głosem. Na jego twarzy uwydatniły się lekkie dołeczki i drobne zmarszczki wokół szmaragdowo zielonych oczu. Kiedy przekrzywił lekko głowę, jego przydługie, złote loki opadły na ramiona, odsłaniając nieco spiczaste uczy.
Więc nie jesteś zwykłym magiem, pomyślała nastolatka. Cóż, przynajmniej wiadomo było, dlaczego, pomimo widocznych oznak wiekowości, wyglądał wciąż na niewiele starszego od Zoe. Stwierdzenie, iż elfy starzały się z godnością było cholernym niedopowiedzeniem.
- Zgadza się. Trey, jak mniemam? - Zoe odsunęła się, kiedy Adrien chwycił krawędź jej koszulki i targnął za nią. Gdyby nie zaistniała sytuacja, dziewczyna przewróciłaby oczami. Ach, te samcze instynkty.
- Owszem. A to jest Bolt, mój partner. - Mag wskazał na postawnego mężczyznę z krótko przyciętymi włosami. Byli całkowitymi przeciwieństwami, jednak jak mawiało stare przysłowie, takie właśnie przypadki najmocniej się przyciągają, nieprawdaż? Mimo to, dziewczyna nie potrafiła sobie wyobrazić, jak taki drobniutki elf mógł być towarzyszem życiowym takiego wielkoluda. Bolt nie tylko był wysokim wilkiem, ale i postawnym, umięśnionym zmiennym. - To z kolei są Andreas, Mario i Sasha - przedstawił kolejno nieco wyższego od Calluma bruneta; blondyna o śniadej karnacji i nieco wątłego w porównaniu do towarzyszy, piegowatego rudzielca.
- Witam. - Zoe skłoniła lekko głowę, dochodząc do wniosku, iż podawanie ręki każdemu wilkowi z osobna nie miało sensu.
- Tak, witamy - mruknął smętnie Adrien, na co dziewczyna, w niezbyt subtelnym geście, nastąpiła na jego stopę. Alfa syknął i spojrzał na nią z zaciśniętymi ze złości zębami. Czasem zachowywał się jak dziecko, a nie dostojny zmiennokształtny.
Zoe drgnęła i zamrugała zdziwiona, kiedy niedojrzałe posunięcie partnera wywołało chichot Trey'a. Dziewczyna spojrzała na niego i sama niemal się nie roześmiała, kiedy Bolt odchrząknął znacząco, próbując uspokoić elfa i zganić go za nieodpowiednią reakcję. Jednak jedyną odpowiedzią maga było poklepanie większego z mężczyzn po klatce piersiowej i posłanie mu olśniewającego uśmiechu. Dziewczyna miała wrażenie, iż szybko polubi ich zuchwałego gościa.
- Przepraszam za niego. Przez ostatnie wydarzenia jest nieco... nadopiekuńczy - wyjaśniła Zoe i zignorowała kolejne rozwścieczone spojrzenie partnera.
- W pełni to rozumiemy, ponieważ zdajemy sobie sprawę, iż przybyliśmy w nieco... nieodpowiednim momencie. - Trey pokiwał ze zrozumieniem głową i puścił do niej perskie oczko, kiedy obecni w jadalni zmiennokształtni znów wyrazili swoją dezaprobatę niskim warczeniem. Oj, tak. Szybko się polubimy, stwierdziła w myślach Zoe, czując na plecach wściekłe warknięcie budzące się do życia w piersi Adriena.
- Chciałabym wiedzieć, dlaczego... albo właściwie z czym przybyliście. Jednak przypuszczam, że najpierw wolelibyście wypocząć - zasugerowała, dochodząc do wniosku, że lepiej było uspokoić najstarszego z rodzeństwa na osobności, zanim pozwoli, aby jego wilk wyrwał się na powierzchnię. Poza tym, gościnność nakazywała zaproponować przybyszom możliwość zregenerowania sił.
CZYTASZ
Lunar Flower✔️
WerewolfZoe - jedyny człowiek w stadzie - zawsze traktowana była jak obcy. Według watahy nie powinna była się narodzić, ponieważ w hierarchii wilczego społeczeństwa stanowiła jedynie skazę. Kiedy jej brat - alfa - wykorzystuje egzystencję dziewczyny i sprze...