Rozdział XXVII

1.6K 142 1
                                    

     Nie czekały długo na pojawienie się wroga. Stanął jednak przed nimi nie Linder, a jedna z bestii, o których Zoe tyle słyszała, jednak żadnej wcześniej nie widziała.

     Omal nie umarła z przerażenia.

     Dziewczyna cały czas myślała, że przemienieni z przydaną naturą zmiennego wyglądać będą jak normalne zwierzęta. To, co jednak się przed nią pojawiło, wywołało w niej niemal takie same emocje, co ujrzenie Axela uwięzionego w formie pomiędzy wilkiem, a człowiekiem.

     - Nie bój się, Zoe - powiedziała Arabelle, widząc, jak nastolatka zaczęła powoli cofać się pod ścianę. Miała nie lękać się bestii, której wielkość równała się z dorosłym niedźwiedziem?

     Młodsza driada przęłknęła z trudem, kiedy coś, co tylko pyskiem i kształtem łap przypominało wilka, łypnęło na nią kłami. Z jamy ustnej istoty ściekała na marmurową posadzkę gęsta ślina, a z oczu wyzierał najprymitywniejszy rodzaj agresji. Przemieniony patrzył na nią i jej ciotkę jak na potencjalną ofiarę.

     - Zoe, ona nic ci nie zrobi - odezwała się znów starsza kobieta. Patrzyła na potwora twarzą wolną od lęku, a z oczami pełnymi współczucia.

      Czy ta wariatka całkiem postradała zmysły?!

      - Nie sądzę, żeby to coś było tego samego zdania - wyszeptała Zoe, zastanawiając się, dlaczego jej ciotka zwróciła się do istoty 'ona' i jakim cudem była w stanie zachować taki spokój.

      - Skoro ona jakimś cudem się tu pojawiła, gdzieś musi być otwarta droga do Lindera. - Arabelle zignorowała wypowiedź dziewczyny i stanęła przed nią, aby obronić ją przed wściekłym wzrokiem potwora. Z jednej strony, zachowywała się, jakby ufała powarkującej bestii, a z drugiej, jakby szybko utraciła wiarę w prawdziwość swoich poprzednich słów. - Spróbuj ją odnaleźć.

      Zoe wpatrywała się oniemiała w plecy ciotki, jednak po długiej minucie rozejrzała się niepewnie dookoła. Bała się spuszczać wzrok z groźnej bestii, jednak wiedziała, że im prędzej odnajdą Lindera i się z nim uporają, tym prędzej przemieniony zniknie.

      Młodsza driada spełniła pełna obaw życzenie ciotki i powoli lustrowała wzrokiem zimne ściany i okna. Nie zauważyła niestety nic nadzwyczajnego. Marmurowa, pociągła powierzchnia i kolorowe witraże wyglądały wciąż tak samo jak przed chwilą.

      - Nie widzę nic - wyjawiła dziewczyna i drgnęła, kiedy potwór zawarczał ostrzegawczo. Zoe nie wiedziała, czy rozjuszył go jej nagły ruch głową, czy po prostu sam fakt, że stała przed nim potencjalna przekąska, jednak nie chciała potwierdzać żadnej z tych dwóch możliwości.

     Zamarła, wstrzymując oddech.

     - Przyjrzyj się dobrze - nakazała Arabelle, ignorując otrzymaną informację.

     - Przecież mówię, że nic nie widzę! - wycedziła Zoe, nie tylko już przestraszona, ale i zirytowana.

     - Ale ja czuję. Wysil się trochę, albo  pójdziesz jako przystawka - powiedziała kobieta, równie rozdrażniona co jej siostrzenica.

     - Niby co czujesz? - Zoe rozejrzała instynktownie dookoła, nie rozumiejąc, co jej ciotka miała na myśli.

     - Przedostającą się przez coś energię. To musi być ślad mocy Lindera. Znajdź go, a znajdziemy źródło - wyjaśniła.

     - Moja moc nie daje mi zdolności widzenia w ultra fiolecie. Czego ja mam szukać? Podmuchu powietrza? - Dziewczyna wyrzuciła niemal ręce w górę i aż ją korciło, żeby następnie uderzyć nimi plecy odziane w zieloną suknię.

Lunar Flower✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz