Rozdział III

8.2K 491 15
                                    

     /AUTHOR'S NOTE: updated 25.12.2017



     Obudził ją potworny ból głowy. Jej skronie pulsowały nawet mocniej, niż poprzedniego wieczoru, a pusty żołądek powodował do tego mdłości. Zoe podniosła się z ziemi na drżących nogach, które przez spanie w niewygodnej pozycji, a do tego na podłodze, zdrętwiały. Dziewczyna przez kilkadziesiąt sekund ruszała stopami w różne strony, aby pozbyć się spod skóry nieprzyjemnego mrowienia. Po ponad minucie udało jej się stanąć pewnie na nogach. Jednak prawdę powiedziawszy, Zoe wolałaby już zgnić na podłodze niż czekać z ciasną obręczą wokół płuc, aż ktoś łaskawie pozbawi ją w końcu życia. Nastolatka czuła się jak skazaniec czekający na szafot.

     Dziewczyna rozejrzała się szybko po pokoju, ponieważ wczoraj była zbyt pogrążona w rozpaczy, aby to zrobić. Pomieszczenie miało mniej więcej taką samą wielkość, jak gabinet alfy. Jednak rozmiar był jedyną wspólną cechą obu komnat, ponieważ pokój, w którym Zoe się znajdowała był jaśniejszy, dzięki nieprzysłoniętym niczym drzwiom balkonowym. Wystrój pomieszczenia był też cieplejszy, gdyż znaczną część jego powierzchni zajmowała kanapa, a nie ciężkie, dębowe meble. Bez problemu zmieściłoby się na niej siedem osób. Na ścianach wisiały doniczki z wijącymi się roślinami, których pędy splątały się z umieszczonymi pod sufitem karniszami. Wystrój pokoju był też wzbogacony delikatnymi, kobiecymi akcentami. Rozłożone na sofie duże poduszki z fantazyjnymi wzorami i ustawione w kątach porcelanowe wazy w pastelowych kolorach sprawiły, iż Zoe niemal natychmiast zapałała do pomieszczenia sympatią.

     Niestety, zdawała sobie sprawę, iż nie dane jej było długo cieszyć się skromnym, acz eleganckim wystrojem pokoju, nawet jeśli słowa alfy z poprzedniego dnia dały jej ziarenko nadziei, że mogłoby być inaczej. Zmienny nie potwierdził jej przypuszczeń, jednak nie zanegował również pytania Zoe. Dziewczyna wiedziała doskonale, iż podstęp jej brata nie zostanie jej wybaczony. Była oszustką, zupełnie jak każdy członek sfory z Dallas, który przyłożył rękę do wysłania jej do Szkocji.

     Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Odwróciła się na pięcie i spostrzegła wychylającą się od strony korytarza głowę tej samej kobiety, która wieczorem przyprowadziła ją do pokoju. Na jej ustach widniał delikatny i co najbardziej zaskoczyło Zoe, wyglądający na szczery uśmiech.

     - Adrien kazał przyprowadzić cię na śniadanie, ale najpierw wolałabyś się zapewne odświeżyć. - Głos wilczycy był niezwykle śpiewny, ale też zaskakująco pewny i silny jak na tak drobną kobietę. Cóż, Amanda była zmienną – w jej żyłach płynęła potęga. Zoe od razu doszła do wniosku, że kobieta musiała być osobą świadomą swojej siły, ponieważ cała jej postawa odziana była w gęstą aurę pewności siebie. - Wszystkie twoje rzeczy dotarły?

     - Tak, proszę pani - powiedziała niepewnie nastolatka. W jej głowie zaświtała na nowo myśl, że może sfora z Inverness zdecydowała się jednak dać jej szansę. Mimo to, nie nastawiała się na zbyt pozytywne zakończenie swojego pobytu w Szkocji. Życie nie było melodramatem, w którym los wyciągał życzliwie rękę do protagonistów. Poza tym, nawet gdyby ludzki żywot byłby tego typu historią, Zoe odnalazłaby się zapewne w roli trzecioplanowej, małej pchły, która jako pierwsza wybrałaby drzwi z napisem 'Hello, darling. Misery speaking'.

     - Nie mów tak do mnie. - Amanda zmarszczyła nos i wydęła usta jak mała dziewczynka. - Czuję się jak stary pryk, kiedy dzieci tak do mnie mówią. Jako nastolatka sprawiasz, że czuję się jeszcze gorzej, bo patrząc na ciebie, czuję się jak staruszka chodząca o lasce. - Początkowo Zoe myślała, iż kobieta zwyczajnie ironizowała. Jednak po chwili do dziewczyny dotarło, że partnerka bety, nie dość, iż mówiła poważnie, to jeszcze miała skłonność do dramatyzowania.

Lunar Flower✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz