Rozdział XIV

5.6K 366 4
                                    

     /AUTHOR'S NOTE: updated 25.12.2017



     - Znaleźliście jakiś ślad? - Zoe podbiegła do Mikela, kiedy ten wyszedł spomiędzy krzaków w samych spodniach. Adrien musiał go nieźle nastraszyć, skoro beta kwapił się jakimkolwiek ubraniem tuż po przemianie. Dziewczyna jednak nie dziwiła się już partnerowi. Ona też nie znosiła myśli, że na ciało któregokolwiek z rodzeństwa patrzyła kiedyś inna kobieta. A takich na pewno było wiele, zważywszy na to, iż zmiennokształtni dożywali setek lat.

     - Przykro mi, Zoe. Przez to, że Axel stracił zapach, jest niemal jak widmo. Znalezienie go może nam zająć wieki. - Mężczyzna pokręcił głową, a dziewczyna westchnęła ciężko i opadła na ziemię przed dużym dębem. Oparła się plecami o chropowatą korę i ze zrezygnowaniem spojrzała w niebo.

     - Ale Inverness nie jest wcale takie duże. Poza tym, jeszcze niedawno Brett widział go w pobliżu. - Tym razem to Mikel westchnął. Rozumiał upór nastolatki i myśli, które kierowały jej zachowaniem, ale jej starania uważał za bezcelowe i niepotrzebne. Jej determinacja mogła sprowadzić na ich sforę kolejną lawinę problemów, a tych każdy członek miał już dość. Każdy w tym samym stopniu darzył Zoe zaufaniem i troską, jednak zmienni najbardziej pragnęli w życiu stabilizacji i przejrzystej przyszłości.

     - Axel nie chce, aby go odnaleźć, a ukrywający się, zmienny wilk jest trudnym celem do namierzenia. Dobrze wiesz, jak trudno było nam odszukać Adriena, kiedy uciekł. - Zmiennokształtny sięgnął po swoją koszulkę leżącą na całej stercie ubrań i wciągnął ją przez głowę na blady tors. Zoe szanowała go jako człowieka, ponieważ był niesamowicie inteligentnym doradcą alfy i czułym partnerem, ale w tamtym momencie miała ochotę kopnąć go między nogami i pogrzebać głęboko w ziemi z pająkami i wężami. Robił wszystko, aby zniechęcić ją do poszukiwań. - Gdyby Axel chciał twojej pomocy, nie odszedłby, kiedy go wypuściłaś.

     - Ciekawe, co ty byś zrobił, gdyby odebrali ci kontrolę nad twoją bestią, porzucili i zamknęli za srebrnymi kratami na terytorium wroga. - Zoe prychnęła i podniosła się z ziemi. Dosyć miała towarzystwa tego hipokryty i gdyby nie to, że to Amanda zapewne urządziła mu już mnóstwo scen, driada postarałaby się o to, aby dumny wilk wrócił do zamku z podkulonym ogonem i kilkoma wyraźnymi siniakami na ciele.

     Dziewczyna zignorowała mężczyznę, który nieudolnie starał się ją zatrzymać oraz przeprosić i udała się w głąb lasu. Zanim jednak wkroczyła na ścieżkę, którą podążyli jej partnerzy, postanowiła wyżyć się na irytującym zmiennym i nim ten się spostrzegł, leżał przyciśnięty do gruntu przez grube pnącza. Zoe zaśmiała się, kiedy ten krzyknął zszokowany i odeszła, zostawiając go samemu sobie.

     - Nie pamiętam, żeby moja moc dała mi kiedyś tyle radości - mruknęła złowieszczo pod nosem.

     Zoe wędrowała po lesie przez dobre pół godziny i znów zaczęła wyrzucać sobie, że źle postąpiła pozwalając Axelowi odejść. Mogła go zatrzymać. Przez sytuację, w jakiej się znalazł, nie stawiałby oporu, gdyż zwyczajnie nie miał na to siły psychicznej. Gdyby wilk z Dallas pozostał w zamku, może udałoby się dowiedzieć, kto zamieszał w jego DNA, a przede wszystkim, kto postanowił stanąć przeciw samej naturze i co chciał tym osiągnąć. A tak... Wszyscy błądzili i chodzili w kółko.

     Starszy Christopher informował ją na bieżąco o wskazówkach, do których udało mu się dotrzeć, jednak póki co, żadna nie wniosła w całe to bagno niczego istotnego. Co prawda udało im się zidentyfikować osobę, która stworzyła samo pojęcie przemieniony, ale ta wiedza donikąd ich nie zaprowadziła. Mag, który jako pierwszy zdefiniował przydanie komuś natury, której nie ofiarował mu los, zaginął dawno temu. Został prawdopodobnie ofiarą jednego z konfliktów zmiennych rozgrywających się na terenie dzisiejszej Oceanii, co niemal na pewno równało się z jego śmiercią.

Lunar Flower✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz