Zmienił się, sam wiedział o tym najlepiej. Patrząc na ukochaną czuł mieszankę emocji, które wyżerały go od środka. Wiedźma od tamtego incydentu nie ruszała się nigdzie bez swojego srebrnika. Kroczył u jej boku jak cień, izolując ją od niebezpieczeństw świata. Na powrót stała się zimna, niedostępna, wręcz pozbawiona emocji. Jego kochana żona po raz pierwszy od dziesięciu lat małżeństwa wydała mu się obcą osobą. Miał wrażenie, że zamek znów opustoszał. Unikała go kiedy tylko mogła, ale nie umknęły jego uwadze dwa srebrne sińce wokół jej nadgarstków, a najgorsze było to, że wiedział kto to zrobił. Próbował ją przeprosić. Wytłumaczyć się i obiecać, że nigdy więcej nie przysporzy jej bólu. W końcu kochał ją bezgranicznie. Jednakże ona nie chciała z nim rozmawiać. Czasem miał wrażenie, że... zaczęła się go bać.
Cóż za paradoks. Potężna wiedźma Sagary bała się takiego zwykłego człowieka jak on. Było to dla niego nie do pomyślenia. Nigdy nie widział, by okazała strach, nigdy nie dostrzegł jej łez. A jednak wtedy w sypialni wyraźnie drżała na całym ciele, a na jej twarzy malował się lęk.
Zasłużyła na to.
Doprowadzało go do szału, gdy widział jak rozmawia z innymi ludźmi, a on sam jest traktowany jak powietrze. Przecież ona jest jego... To z nim powinna spędzać czas... rozmawiać. Niczego nigdy od niej nie chciał. Jedyne czego pragnął to miłość. Czy dziecko nie jest tego dowodem? Czemu go okłamywała? Czy nie powinni być ze sobą szczerzy?
A może... ona nigdy go nie kochała... co jeśli bawiła się nim od samego początku? W końcu była wiedźmą. Istotą niezdolną do łez.
Mętlik w jego głowie narastał, nie potrafił z nią rozmawiać, więc swoje żale wylewał przy alkoholu w towarzystwie Nikoli, która zawsze witała go w swoim domu z otwartymi ramionami. Kobieta radziła mu by tym razem się zawziął. W końcu wina leży po stronie wiedźmy, to ona nie chce spełnić małżeńskiego obowiązku wydania potomstwa na świat.
– Co prawda to prawda, ale z pewnością ma jakiś powód.
Dziewczyna spojrzała na niego z nad kieliszka z winem.
– Jesteś zbyt naiwny. Czy pomyślałeś kiedyś o tym, że ona może się po prostu tobą bawić? Nie patrz tak na mnie, wcale nie żartuję. Ona nie jest człowiekiem, może mieć całkowicie inne wartości niż my.
– I co, niby przez dziesięć lat by mnie zwodziła?
– A czemuż by nie? Ona może przeżyć nas wszystkich. Nie widzisz, że nie zmieniła się ani trochę? Masz już trzydzieści trzy lata. Nie zauważyłeś, że ty się powoli starzejesz, a ona nie?
Twarz mężczyzny stężała.
– Widzę, że dotarło to do ciebie. Może się tobą znudziła? Mam wrażenie, że nie chce mieć dzieci, by nie wiązać się z tobą całkowicie.
– Przesadzasz – Machnął ręką, wypijając za jednym zamachem kolejny kieliszek wina. Obraz mu się rozmazał jeszcze bardziej, a w głowie mu wirowało.
– Kto wie... może cię nawet zdradza, może nie cieleśnie, ale separując cię od siebie dopuszcza się zdrady – wyszeptała zbliżając się do ledwo trzymającego się na nogach mężczyzny. Ta myśl wstrząsnęła nim, tak bardzo, że niemal nie wylądował na ziemi. Przed oczami stanął mu obraz uśmiechniętej żony, jednak zamiast niego podszedł do niej obcy mężczyzna. Objął ją zbereźnie, na co ona jęknęła zachwycona. Oczami wyobraźni widział, jak ukochana zatapia palce we włosach obcego mężczyzny, gdy ten dążył do spełnienia.
Pokręcił załamany głową, by odpędzić diabelskie wizje. Poderwał się z krzesła, ale natychmiast na nim usiadł.
– Spokojnie, przepraszam, nie chciałam cię niepokoić – poczuł, jak jej dłonie wplatają mu się we włosy. Uniósł wzrok i ujrzał twarz ukochanej. Nie zastanawiając się przylgnął do niej i zaczął zaborczo ją całować. Zaskoczona spojrzała mu w zamglone oczy. Serce zabiło jej szybciej. Czekała na to tak długo. Z radością oplotła dłońmi jego szyję i odwzajemniła pocałunek. W jej sercu zrodziła się nadzieja, że mężczyzna w końcu przejrzał na oczy... Nareszcie wybrał ją.
CZYTASZ
Szepty Oceanu
HorrorUkrzyżuję sumienie Zabiorę z mych ramion cierpienie Konaj w morza głębinie Dopóki cię nie zabiję - Nie słuchaj, bo woda lubi pożerać słuchaczy jej szeptów. ~*~ Gdzieś na środku oceanu, gdzie wokół możn...