Początki bywają hymm...ciężkie

1.1K 58 9
                                    


Wstałam kompletnie nie przytomna. Źle się czułam i miałam ogromną ochotę zostać w domu. W USA wstawałam przed 8.00 rano a tutaj z łóżka budzik ściągał mnie już po 6.30. To jakieś wariactwo. Jak ludzie tutaj funkcjonują przez cały dzień? I jeszcze ta pogoda, ahhh koszmar.
Zaraz jak tylko się w miarę ogarnęłam, zeszłam na dół na śniadanie.

- Hi everyone! - krzyknęłam wchodząc do kuchni.

- Jezu, Nila nie wrzeszcz tak- zwróciła mi uwagę Chloe

- Okej, przepraszam, że żyje- popatrzyłam się na nią zawistnym wzrokiem.

W milczeniu otworzyłam szafkę i wyjęłam płatki. Nalałam do miski mleka i je wyspałam. Kiedy siadałam przy stole czułam na sobie wzrok mojej siostry i mamy.

- No o co chodzi?

- Nic, tylko chciałam ci przypomnieć, że odbieram dziś ze szkoły Chloe także ty wracasz autobusem.

- Nic nowego-pomyślałam.

Stwierdziłam, że nie ma sensu odpowiadać, więc jednie co zrobiłam to zjadłam, podziękowałam i wyszłam z plecakiem z domu.

Dla większości ludzi dom jest miejscem gdzie zawsze czują się dobrze, a ja ? Go po prostu nie cierpię...

Do szkoły dotarłam około 7.50. Stałam przed wielkim szaro beżowym budynkiem z 3 kondygnacjami i jak podejrzewałam salą gimnastyczną. Nie wyglądało to za ciekawie.

- I ja mam chodzić do takiego miejsca?Co za masakra-stwierdziłam troszkę za głośno bo dziewczyna, która najwidoczniej szła za mną, to usłyszała.

- A tobie co ? Nie podoba się?

- Trochę to takie...przestarzałe- no i brawo Nill. Wielkie gratulacje. Pierwszy dzień w tym wariatkowie na murach a już pierwszy głupi tekst.

- Dobra, nie ważne- prychnęła i poszła do szkoły. Ja zresztą poszłam w jej ślady.

Nie do końca wiedziałam gdzie mam się kierować. Najpierw, weszłam na pierwsze piętro w poszukiwaniu tablicy ogłoszeń. Niestety, tam nie było żadnej rozpiski klas, więc musiałam sobie inaczej poradzić. Zapukałam do pokoju nauczycielskiego. Drzwi otworzyła mi tęga kobieta w różowej sukience z blond włosami.

- Yyy dzień dobry. Nazywam się Nilley Dezerd i szukam swojej klasy. Jestem nowa w tej szkole i trochę się...pogubiłam.

Nauczycielka się uśmiechnęła.

- Miło mi cię poznać Nillu. Ja nazywam się Edyta Gurnik i jestem dyrektorem gimnazjum publicznego nr.14 imienia Heleny Miłosz w Poznaniu. Oczywiście z chęcią pokarze ci twoją nową klasę.

W sumie, ta cała dyrka zrobiła na mnie całkiem dobre wrażenie. Jak na razie zapowiadało się ciekawie.

Weszłyśmy na drugie piętro, i pani dyrektor zapukała w drzwi numer 224.

- Dobrze Nillu, tutaj musisz już sobie sama poradzić. Powodzenia- i po prostu odeszła.

Nacisnęłam jak najdelikatniej klamkę i weszłam do środka.

- Dzień dobry- przywitałam się z nauczycielką ( jak później się okazało z moją wychą).

- Dzień dobry. Ty musisz być eee... Nilla...przypomnisz mi nazwisko?

- Tak, Nazywam się Nilley Dezerd.

- Ahh...w takim razie panno Dezerd, proszę się przectawić klasie.

Byłam mega zestresowana i nie wiedziałam co mam powiedzieć.

- Emm jestem Nill i przyjechałam do Poznania z USA. Przez całe swoje życie mieszkałam w Los Angeles w Kalifornii razem z moją rodziną.

W tym momencie jakiś chłopak z tyłu się zaśmiał.

- I co jak ci się podoba w kraju pospólstwa i artystów ulicy co?- cała klasa się zaśmiała.

- Eryk! Cicho- skarciła go nauczycielka.

- Jak to możliwe, że umiesz tak dobrze mówić po polsku? Przecież to bardzo trudny język?- zapytała się mnie dziewczyna z przedniej ławki.

- Ymm. Język polski umiem od kiedy skończyłam 6 lat. Mój tata jest w połowie Polakiem a w połowie Kanadyjczykiem a mama Amerykanką, dlatego umiem mówić po polsku aby porozumieć się z rodziną z tond.

- Okej, czy macie jeszcze jakieś pytania do Nilli?- zapytała się klasy wycha.

Nagle większość z uczniów podniosła rękę. Odpowiedziałam jeszcze na kilka pytań gdy zadzwonił dzwonek na przerwę. Wyszłam na końcu i usiadłam od razu pod klasą na ławce.

Podeszły do mnie dwie dziewczyny i chłopak.

- Hej, jestem Klara- podała mi rękę

- Hej, Nilla.

- Część. Ja jestem Daniel a to Miśka- oboje podali mi ręce.

- No i jak ci się podoba nasza szkoła?- zapytała się mnie Misia.

- Jak na razie może być.

- No, a właśnie powiedziałaś czym się interesujesz- przerwała pauzę Klara.

- Oj wierz mi wieloma rzeczami, ale tak głównie to tańcem współczesnym i gimnastyką sportową.

- Wow. Może chcesz trenować w Polsce?

-Wiecie co, ja jeszcze nie wiem, czy chce to na serio robić. Moi rodzice nie cierpią ani mnie ani mojej pasji.

- Nill, ogarnij się, rodzice to nie wszystko. Zaprowadzimy cię do najlepszej trenerki ever w tym mieście- powiedziała Misia.

Wzruszyłam ramionami. Tak naprawdę bardzo mi zależało na tańcu i gimnastyce, ale najgorsze było w tym to, że moi rodzice nie chcieli się na to zgodzić...

Szyliśmy w nieskończoność. Jezu...ten korytarz musi się kiedyś skończyć- pomyślałam. Kiedy doszliśmy wreszcie na miejsce zaczęłam się bać.

- No idź...no dalej Nill- ponaglał mnie Daniel.

- Stop. Jestem tu od godziny, a już mam się zapisywać na treningi?

- Posłuchaj, im ludzie szybciej cię poznają tym lepiej co nie?- Misia

- Może i racja- odwróciłam się w stronę szarych drzwi i cicho zapukałam...

Mam nadzieje, że opowiadanie ma jakiś potencjał :)

Taniec I Gimnastyka To Moje MarzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz