Bałam się kolejnego dnia w nowej szkolę. Wskazówka na moim ściennym zegarku przekroczyła właśnie pierwszą w nocy, a ja siedziałam na moim łóżku wtulając się w całkiem zimny grzejnik.
Dni mi się pomyliły i dopiero dziś właściwie miałam poznać moją przyszłą drużynę taneczną. Oczywiście myślałam, że bezie to wczoraj, ale cyferki na kalendarzu mi się zlały i z 5 wyszła 4-ka. Niestety, mała pomyłka. Wiedziałam też, że przygoda z gimnastyką właśnie się kończy. Nie mogłam chodzić na jedne i drugie treningi, musiałam z czegoś zrezygnować bo fizycznie nie dałabym rady.
Zasnąć udało mi się dopiero koło trzeciej. Nie byłam zachwycona kiedy mój budzik zadzwonił wpół do siódmej. Oczywiście nie tylko miałam od tego telefon aby powiadomił mi że dziś pierwszy normalny dzień szkoły, dodatkową syreną alarmową był płacz Dominiki i kłótnia rodziców. Jednak to i tak była cisza w porównaniu do tego co by się działo kiedy byłaby Chloe. Starałam się cieszyć tym co miałam tu i teraz.
Już przy wejściu panował totalny chaos. Wszędzie było pełno ludzi, zaczynając na pojedynczych uczniach stojących gdzieś z boku a kończąc na całych klasach już czekających z wielkim zniecierpliwieniem na dzwonek. Jeszcze nie mogłam w tedy rozróżnić kto był z 1 a kto z 2 klasy, ale zaczynało mnie przerażać to ile było w tej szkole dzieciaków. Dziwne co? W USA, szkoły są 3 razy większe, a jednak to mnie przerażało. Dopiero kiedy zaczęłam zauważać, że strasznie dużo ludzi się o mnie ociera, zrozumiałam gdzie stanęłam. Był to środek holu przy portierni. Plan tej szkoły był banalny i prosty, ale zakładałam że się na pewno zgubie nie raz jeszcze w tym budynku.
Do szkoły prowadziły drzwi, otwierane na czujnik ruchu. Po lewej stronie nie daleko od drzwi frontowych znajdowały się drzwi prowadzące do najlepszego miejsca na świecie w tej szkole- do biblioteki. Przy wejściu do niej stała niewielka ścianka z wyrytymi napisami XI LO i podmurowana zabudowa portierni w kolorze ciemno brązowym. Ściana przy niej była pokryta... dywanem z frędzlami a zaraz przy frontowej ścianie znajdowała się skrzynka z kluczami do sal.
Po mojej prawej stronie, był po prostu korytarz do sal i schody na górę, a przy ścianie odgradzającej klatkę schodową od holu, stała zielona kanapa.
Na przeciwko mnie, prowadził dalej w głąb, korytarz do pokoju pielęgniarki, dyrekcji, szatni na wf i sali gimnastycznej.
Okej, wracam do mnie. Skierowałam się do szatni, odnalazłam swój wieszak i stanęłam w tym momencie jak wryta. Albo mi się przewidziało, albo to było na serio, ale przez okno dostrzegłam przez chwilę Roksane! No nie... czy ta dziewczyna kiedykolwiek da mi święty spokój?- pomyślałam. W tym samym momencie również podskoczyłam.
- Buu-krzyknęła mi prosto do ucha Miśka.
- Ała- potarłam swoje biedne ucho. Nie masz serio co robić? Poczekaj, jak tylko zaczną się pierwsze sprawdziany- oznajmiłam z wielką satysfakcją osobie która nie cierpiała się uczyć.
- Aj, przestań. Przesadzasz. Co ty w ogóle taka spięta co?
- Nie wiem, wydawało mi się że widziałam Rokasane za oknem-wskazałam miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała blondynka, ale już nikogo tam nie było. Przez szybę mogłam jedynie dostrzec grupkę uczniów spieszących się przed dzwonkiem do szkoły.
- Co?! Nilla, ten stres to już ci porządne namieszał w głowie. Za dużo o niej myślisz. Kochana, gimnazjum się skończyło więc przystopuj. W innym wypadku nie wyhamujesz na zakręcie.
- Przestań. To nie jest śmieszne- wzięłam palcem i wyszłam z szatni.
- No dobra, co my teraz mamy?-zapytałam Misie, już normalnie.
CZYTASZ
Taniec I Gimnastyka To Moje Marzenie
أدب المراهقينDrodzy czytający, Tutaj Nilla Zapraszam was w swoje życie. Jeśli chcecie dowiedzieć się kim jestem, jak walczę z tańcem, gimnastyką i samą sobą to opowiadanie w sam raz dla Was! Tak właśnie, do was mówię. Czy wygram walkę i dojdę na szczyt? Jacy...