* Nathaniel *
- Kurwa! - krzyknąłem wściekły będąc na skraju wytrzymałości i uderzyłem gościa pięścią w twarz nie mogąc już dłużej się przed tym powstrzymać.
Usłyszałem charakterystyczny dźwięk łamanej kości, ale nie przejąłem się tym, ponieważ nie pochodził ode mnie. Tak samo zresztą, jak nie przejąłem się krwią spływającą z jego rozwalonego nosa. Rzuciłem trzymany w drugiej dłoni portfel na podłogę prosto pod jego nogi.
- Masz mnie za idiotę? - spytałem chwytając go za koszulkę i bez wysiłku podnosząc go tak, iż jego stopy zwisały luźno w powietrzu.
Widziałem strach w jego oczach. Normalny człowiek nie byłby do czegoś takiego zdolny. Tak, jak nie potrafiłby zrobić wielu innych rzeczy, które miałem ochotę zaprezentować szumowinie przede mną. Wykrzywiłem usta w okrutnym uśmiechu i bez najmniejszego wysiłku rzuciłem jego ciałem tak, że odbił się od ściany zanim zaczął upadać. Zanim to nastąpiło znalazłem się przy nim chwytając go za gardło i przyciskając do gładkiej powierzchni. Budynek został specjalnie dostosowany do nowego celu, w jakim go przejęliśmy, dzięki czemu mogłem bez problemu dać upust swojej złości nie martwiąc się o przyciągające uwagę dźwięki. Szczelne pomieszczenie stanowiło ostatni widok w życiu podobnym mu kretynom. Mało pocieszający zważywszy na panujące w nim zimno oraz surowość nagich, betonowych ścian czy unoszący się w powietrzu zapach. Plamy zaschniętej na podłodze krwi miejscami przypominały specjalnie położony w tych punktach dywan. Wszyscy, których tu sprowadzaliśmy wiedzieli, iż nie uda im się opuścić tego miejsca żywym.
- Proszę! Błagam! - nieszczęśnik skomlał tak już od kilku minut i poważnie zaczynał mnie tym wkurwiać. Powinien był wiedzieć, jak skończy się dla niego ta żałosna próba oszukania mnie.
- Przestań zachowywać się, jak jebana pizda i powiedz grzecznie skąd do kurwy Żmije wiedziały, gdzie trzymam towar? - zapytałem po raz kolejny. Nie było innej możliwości, dla której tak niedoświadczony, skromny liczebnie gang mógł przejąć jedną z moich dostaw kradnąc ją z magazynu.
Patrick, bo tak miał na imię trzymany przeze mnie mężczyzna jąkał się powtarzając, że nic o tym nie wiedział. Gnida kłamała, a ja traciłem cierpliwość chcąc skręcić mu kark, ale najpierw naprawdę musiałem dowiedzieć się, jakim cudem przeszło mu przez myśl, żeby mnie zdradzić. Szantażowali go czymś czy zwyczajnie połasił się na kilka nędznych dolarów więcej niż to, co mu dawałem. Nie mogła to być znacząca suma, jednak równie dobrze nie musiało wcale chodzić o pieniądze. Ludzie zdradzali z najróżniejszych powodów. Stojący koło mnie Daniel wyciągnął w moją stronę pistolet specjalnie przystosowany do drewnianych kul, którego wykonanie zlecił kilka lat wcześniej ekspertowi w tej dziedzinie. Broń okazała się świetnym wynalazkiem i żałowałem, że jej twórca zmarł zanim wykonałby dla mnie kilka dodatkowych egzemplarzy. Ponoć postrzał z takiej broni bolał zajebiście bardziej niż tradycyjny. Widząc pistolet Patrick w końcu zmądrzał i wyznał, że wiedział jednak coś, czym mógł się ze mną podzielić.
- Widzisz? Nie było tak trudno. - stwierdził ze śmiechem Daniel. Skurwiel stał na tyle daleko, że jego ubrania nadal były czyste, kiedy na moich pojawiły się ślady krwi po tym, jak nieuważnie otarłem pokrytą nią dłoń o materiał.
- Nie mam pojęcia, skąd Żmije wiedziały o magazynie, ale wiem kto może coś wiedzieć. Podobno jeden z twoich przeszedł na ich stronę. - na te słowa obaj z Danielem otworzyliśmy szerzej oczy z zaskoczenia, ponieważ to było raczej nieprawdopodobną opcją.
Nie miało żadnego sensu, aby jeden z moich ludzi przeszedł na drugą stronę zwłaszcza, iż Żmije były tylko małym gangiem, który nie mógł wiele zaoferować swoim członkom. Szczególnie w porównaniu z tym, co otrzymywali za lojalność ci pracujący dla mnie. Nie mieli wystarczająco ludzi ani odwagi, żeby otwarcie się nam postawić, a choć moi ludzie może i harowali gorzej od nich, całkiem nieźle na tym zarabiali. Poza tym, jeśli byli wyjątkowo użyteczni chroniłem ich od trafienia do pudła. Który z nich porzuciłby to wiedząc, że zdradę karałem śmiercią? W dodatku kurewsko dla zdrajcy bolesną.
CZYTASZ
Nieumarli 01 - Mój Wilk
WerewolfZoe codziennie myśli o śmierci choć brakuje jej odwagi, by ze sobą skończyć. Cierpi i nie widzi możliwości, by wieść szczęśliwe życie. Nathaniel to jej całkowite przeciwieństwo. Czerpie z życia pełnymi garściami. Właśnie dlatego nie jest zadowolony...