Mając własną salę w szpitalu nie było tak źle przebywać tam kilka kolejnych dni, jednak cieszyłam się, że nareszcie wracałam do domu. Oczywiście nie mogłabym poradzić sobie samej, więc Nathan przyjechał z samego rana również szczęśliwy, iż nareszcie mogłam wrócić do domu.
- Wezmę to - odezwał się przejmując ode mnie torbę, w której miałam wszystkie przywiezione mi tutaj przez Nadię rzeczy. Nie była przesadnie ciężka, ale za to on był przesadnie opiekuńczy.
To była miła odmiana po całych latach bycia ignorowaną lub pomiataną, gdy nikt nie troszczył się o mnie, o moje uczucia, więc bez słowa podałam mu torbę i chwyciłam go za rękę. Wyprowadził mnie ze szpitala wprost do czekającego na parkingu auta, którym wróciliśmy do naszego domu. Weszliśmy do środka, a ja od razu poszłam się przebrać w coś bardziej mi odpowiadającego, ponieważ Nadia raczej nie do końca miała pojęcie o moim guście względem ubrań. Nathan czekał na mnie w salonie, nawet zrobił popcorn i wybrał już film. Położyłam się na kanapie z głową na jego kolanach, a on włączył film.
- Zoe? - usłyszałam jego głos.
Spojrzałam na niego. Wyglądał na poważnego, więc od razu się spięłam. Wyczuł to i pogładził mnie po włosach.
- Muszę ci o czymś powiedzieć - usiadłam przodem do niego. - Nie mogę pozwolić, żeby coś ci się znów stało, a jedynym wyjściem jest przemiana.
Zamarłam na jego słowa. Przemiana? Czyli, co? Stanę się wilkiem? Będę taka, jak on? Jak to w ogóle możliwe? Przecież to niemożliwe. Widząc moje zdenerwowanie Nathan przyciągnął mnie do siebie i objął.
- Nie denerwuj się - pocałował mnie w czoło. - To nie będzie bolało.
Nie wiedziałam, co miałam zrobić. Z jednej strony bardzo tego chciałam. Nie dlatego, żeby się bronić, ale dlatego, żeby być z Nathanem. Z drugiej strony strasznie się tego bałam. Bałam się, że kiedyś Nathan zmieni zdanie i zostanę sama. Ta obawa nadal mnie nie opuszczała.
- Jednak najpierw muszę powiedzieć ci o kilku rzeczach, więc posłuchaj mnie uważnie.
- Zgoda.
- Cały proces potrwa najwyżej dwa dni, podczas których twoje ciało będzie się zmieniać. Po przemianie przestaniesz się starzeć i już nigdy nie zachorujesz, będziesz tylko musiała uważać na srebro. Poza tym wszystkie blizny, które teraz masz zniknął - poczułam ulgę na jego słowa ciesząc się, że nie będę musiała już więcej się nimi przejmować. - Jest coś jeszcze - dodał cicho.
- Co takiego? - spytałam widząc, że tym razem to on jest zdenerwowany.
- Gdy byłaś w szpitalu lekarz powiedział, że ponieważ twoi rodzice nigdy nie zabrali cię do szpitala po tym, co się stało nie będziesz mogła mieć dzieci.
Co? Jak? Przecież to, to nie może być prawda. Nigdy wcześniej tak naprawdę o tym nie myślałam. Nie sądziłam, że moje życie kiedykolwiek się polepszy, ani tym bardziej, że dożyję do tego czasu. Jednak w tych rzadkich chwilach, podczas których myślałam o posiadaniu własnego dziecka myślałam jedynie o małej istotce, którą będę kochać nad życie i której nigdy nie skrzywdzę tak, jak ja zostałam skrzywdzona.
- Zoe, powiem wprost. Przemiana leczy, ale nie jestem pewien, czy zadziała w twoim przypadku.
- Czyli nawet pomimo przemiany ja nigdy - czułam łzy w oczach, ale Nathan nie dał mi skończyć.
- Będziemy razem. Nigdy cię nie zostawię.
W jakiś sposób jego słowa sprawiły, że się uspokoiłam. W tej chwili zdecydowanie nie byłam gotowa na dziecko, więc być może dlatego nie rozpaczałam, ale kiedyś to może się zmienić. Postanowiłam na razie to zostawić. Teraz miałam Nathana i nie chciałam stracić również jego.
- Zgadzam się. Zgadzam się na przemianę.
Nathan przyjrzał mi się uważnie. Chyba szukał jakiejkolwiek oznaki, że jednak nie byłam na to gotowa i miałam wątpliwości. Nic takiego nie znalazł, dlatego kiwnął głową, po czym pocałował mnie mocno.
- W takim razie zaczynajmy.
Po tych słowach wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Usiadł na łóżku ze mną na swoich kolanach.
- Nie bój się - powtórzył po raz kolejny.
Poczułam, jak całuje mnie po szyi, gdy nagle przyjemność zastąpił krótki ból. Nie zdążyłam nawet krzyknąć, a już przeszedł. Teraz ponownie czułam przyjemność. Wplotłam palce w jego włosy przyciągając go bliżej. Z każdą chwilą czułam się coraz bardziej senna.
* Nathaniel *
Ciało Zoe stało się bezwładne. Ostatni raz spojrzałem na znak po moim ugryzieniu widniejący na jej szyi i położyłem ją na łóżku. Czułem satysfakcję. Zoe miała teraz mój znak, więc każdy wilk będzie wiedział, że należy tylko do mnie. Już na zawsze.
Korzystając z wolnej chwili, podczas której Zoe przebierała się po powrocie ze szpitala dałem znać Chrisowi, żeby w ciągu najbliższych dni nikt z nich do nas nie przychodził. Nie chciałem kogokolwiek obok Zoe w czasie przemiany, a po niej będę musiał nauczyć ją podstaw bycia wilkiem. Zdjąłem koszulę oraz spodnie zostając w samych bokserkach i położyłem się przyciągając moją mate do siebie.
************
Mam do Was ważne pytanie: Co sądzicie, o pisaniu w środku rozdziału Retrospekcja i Koniec retrospekcji w przypadku pisania wspomnień?
Czy może wolicie bez tego, tylko zwyczajnie kursywą, albo jeszcze inaczej?
CZYTASZ
Nieumarli 01 - Mój Wilk
WerewolfZoe codziennie myśli o śmierci choć brakuje jej odwagi, by ze sobą skończyć. Cierpi i nie widzi możliwości, by wieść szczęśliwe życie. Nathaniel to jej całkowite przeciwieństwo. Czerpie z życia pełnymi garściami. Właśnie dlatego nie jest zadowolony...