13

9.7K 520 33
                                    

* Zoe *

Nie mogłam uwierzyć, że spałam z facetem. Nawet, jeśli dosłownie tylko spaliśmy wciąż było to dla mnie coś niewiarygodnego. Biorąc pod uwagę, iż najbardziej zbliżoną do seksu rzeczą, którą zrobiliśmy był pocałunek, a każde z nas miało na sobie ubrania nie sądziłam, że to się kiedykolwiek stanie. Wzięłam szybki prysznic cały czas o tym myśląc, ubrałam się po czym zeszłam do kuchni, żeby przygotowywać śniadanie chcąc zająć moje myśli czymś innym. Nagle poczułam jego dłonie na biodrach, kiedy przywarł do moich pleców i złożył pocałunek na szyi. Usiedliśmy do wspólnego śniadania, które zjedliśmy w ciszy, a później przenieśliśmy się do salonu, gdzie miała czekać nas nieprzyjemna dla mnie rozmowa, której właściwie się spodziewałam. Nathan oczywiście przyciągnął mnie do siebie tak, że moje nogi znajdowały się na jego, a bokiem opierałam się o jego tors. Objął mnie jedną ręką, a drugą chwycił pod brodą zmuszając, bym na niego spojrzała, choć w tej sytuacji wolałabym tego uniknąć. Ta rozmowa miała być wystarczająco krępująca i bez jego wpatrzonych we mnie oczu.

- Czy takie sytuacje często się powtarzają? - zaczął nawiązując do mojej wczorajszej ucieczki najpierw z domu, a później jego pokoju, po której nastąpiło to załamanie, jakiego był świadkiem.

Westchnęłam niezadowolona tym pytaniem wiedząc jednocześnie, że nie odpuści, ale sądziłam, iż jeszcze przez jakiś czas nie będę musiała do tego wracać. Co ciekawe, Nathan wiedział już o mnie i tak znacznie więcej niż ktokolwiek inny i w dodatku teraz miałam zwierzyć mu się ze wszystkiego, a przecież ledwo go znałam. Jednak w jakiś pokręcony sposób ufałam mu. Wiedziałam, że są faceci, którzy tylko udają, a po wszystkim po prostu śmieją się z naiwnej dziewczyny, ale nie chciałam wierzyć, że Nathan robił to samo ze mną. Wyglądał, jakby naprawdę mu zależało, jakby obchodziło go, co się ze mną działo.

- Zależy, co masz na myśli. Krzyczą i poniżają mnie przy każdej możliwej okazji, ale rzadko któreś z nich mnie uderza. Głównie wtedy, kiedy im się sprzeciwiam i pyskuję, dlatego nauczyłam się tego nie robić - wyznałam z pozoru obojętnie, chociaż w rzeczywistości naprawdę ciężko było mi o tym komukolwiek mówić.

W pewnym sensie przyzwyczaiłam się już do tego, w jaki sposób traktowali mnie rodzice na tyle, że mimo, iż wciąż bolało nie oczekiwałam od nich niczego innego. Nie wierzyłam, żebyśmy nagle mogli stać się szczęśliwą rodziną, chociaż ta świadomość cały czas mnie bolała. Nathan pogłaskał mnie po włosach, dodając mi tym otuchy.

- To jedyny powód, dla którego się kaleczysz? - spytał spokojnie uważnie wpatrując się w moje oczy.

Zacisnęłam powieki starając się zahamować łzy. Jak miałam mu o tym powiedzieć? Przez całe życie starałam się zepchnąć te wspomnienia tak głęboko w siebie, żeby w końcu o nich zapomnieć, a on chciał, żebym znów to przeżyła na nowo odgrzebując ten koszmar. Zanim się zorientowałam zaczęłam szlochać zaciskając dłonie na jego koszulce. Przytulał mnie próbując uspokoić, ale za każdym razem, kiedy myślałam o tym, że mam mu o tym powiedzieć wybuchałam płaczem na nowo. W końcu przestałam płakać jedynie dlatego, że zabrakło mi już łez, podczas gdy siedziałam tępo wpatrując się przed siebie i świadomie unikając jego spojrzenia.

- Zoe! - jego głos pozwolił mi odpędzić powracające złe wspomnienia, kiedy jednocześnie mną potrząsnął.

Spojrzałam na niego. Musiał dojrzeć coś w moich oczach, ponieważ lód w jego niebieskim spojrzeniu natychmiast stopniał, a ja widziałam w nim troskę oraz dziesiątki pytań, które chciał mi zadać. Przytuliłam się do niego chowając twarz w zagłębieniu jego szyi zanim zamknęłam oczy.

- To stało się dawno. Miałam zaledwie jakieś dziesięć lat - zaczęłam słabym głosem, a na samo wspomnienie tamtej nocy odruchowo moje ciało spięło się. Nathan głaskał mnie uspokajająco po plecach chcąc dodać mi odwagi, abym kontynuowała.

Nieumarli 01 - Mój WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz