* Zoe *
Ledwo weszłam do szkoły, a już poczułam na sobie dziesiątki ciekawskich i zapewne nieprzychylnych spojrzeń. Zacisnęłam dłoń mocniej na pasku od torby i szłam dalej udając, że nic mnie to nie obchodziło. Zajęłam swoje miejsce w sali i czekałam, aż nauczyciel wreszcie przyjdzie, kiedy do klasy weszła Lena razem z koleżankami.
- Nie mogę uwierzyć, że pokazała się z nim publicznie, przecież to morderca - powiedziała przesadnie głośno na pozór zwracając się do swoich koleżanek, chociaż upewniała się, że każdy z obecnych w sali ją słyszał. - No ale najwyraźniej niektóre dziewczyny są wyjątkowo zdesperowane - wszystkie wybuchnęły śmiechem tak, a zaraz za nimi reszta osób w sali.
Złość wezbrała we mnie i poczułam, że miałam już tego serdecznie dość, nie zamierzałam już dłużej tego tolerować. Nie chodziło tylko o ten komentarz. Chodziło o całe cztery lata upokorzeń, które znosiłam. W końcu jednak przyszedł moment, w którym postanowiłam się sprzeciwić, w którym postanowiłam w końcu coś z tym zrobić. Dlatego wstałam i bez słowa zdzieliłam ją pięścią w twarz łamiąc przy tym jej idealnie prosty nos. Dalej sprawy potoczyły się w oczywisty sposób. Lenę zabrano do pielęgniarki, a ja trafiłam do dyrektora, który nie był zachwycony moim wybuchem i jeśli dodać do tego częste ostatnio wagary zostałam zawieszona na dwa tygodnie. Co gorsza moi rodzice wybrali sobie ten właśnie dzień, by wrócić ze swojego wyjazdu.
- Masz pojęcie, coś ty zrobiła?! - zaczęła krzyczeć mama, gdy tylko znaleźliśmy się w domu po tym, jak oboje z ojcem zabrali mnie ze szkoły. - Ośmieszyłaś nas!
- Spokojnie kochanie - tata położył jej dłonie na ramionach chcąc ją uspokoić, ale marnie mu to szło. - Masz pojęcie, że ta dziewczyna może cię pozwać? Nie zdziwiłbym się, gdyby to właśnie zrobiła - powiedział ze złością patrząc na mnie, ja natomiast stałam cicho nie zamierzając się odzywać. - Poza tym ledwo wróciłem do domu, a doszły mnie słuchy, że widziano cię z tym kryminalistą.
- Nie dość wstydu nam przynosisz, że musimy jeszcze wysłuchiwać, że nasza córka pieprzy się z tym marginesem?! - mama wciąż była wściekła ledwo nad sobą panując.
Nie dałam po sobie poznać, jak bardzo zabolały mnie jej słowa. Przynoszę im wstyd? Zanim się zorientowałam ojciec podszedł i uderzył mnie w twarz. Dzielnie powstrzymywałam łzy i patrzyłam na niego obojętnym wzrokiem. Jednocześnie wróciło wspomnienie małej, przerażonej dziewczynki, więc uciekłam do pokoju zanim rozpłakałabym się przy nich. Odruchowo sięgnęłam po pudełeczko chcąc wyjąć z niego żyletkę, ale nie zastałam jej tam. Przez kilka sekund miałam kompletną pustkę w głowie, ale przypomniał mi się Nathan. Wyglądało na to, że to on ją zabrał. Tylko skąd wiedział, gdzie ją ukrywałam skoro nigdy nikomu o tym nie mówiłam? Kiedy tylko o nim pomyślałam zapragnęłam, żeby był tu ze mną. Nie chcąc zostać w tym domu ani chwili dłużej zrobiłam drugą najgłupszą po ujawnieniu Nathanowi blizn rzecz w swoim życiu. Chwyciłam za telefon i wybrałam jego numer.
- Jestem trochę zajęty mała - odezwał się na wstępie. Gdy usłyszałam jego głos, jakimś cudem nie potrafiłam już dłużej się kontrolować i wybuchnęłam płaczem.
- Nathan, zabierz mnie stąd - wyjąkałam przez łzy nie dbając o to, jak żałośnie musiałam teraz brzmieć.
- Gdzie jesteś? Co się stało? - spytał zdenerwowany.
Nie byłam w stanie wyjaśnić mu, co się stało, ale powiedziałam, że byłam w domu. Obiecał, że zaraz po mnie przyjedzie, po czym rozłączył się. Mimo złości, bólu oraz żalu, jakie czułam potrafiłam na tyle racjonalnie myśleć, iż chwyciłam plecak wrzucając do niego piżamę, ubranie na zmianę i resztę najpotrzebniejszych rzeczy. W międzyczasie Nathan wysłał mi wiadomość, że czekał już na dole, więc czym prędzej zbiegłam po schodach i wybiegłam z domu ignorując rodziców siedzących w salonie. Dopiero w jego samochodzie poczułam się trochę lepiej. Zatrzasnęłam za sobą drzwiczki, a on odjechał w nieznanym mi kierunku. Nie obchodziło mnie, dokąd mnie zabierał o ile było to miejsce, jak najdalej od mojego domu. W efekcie dopiero, kiedy zaparkował zdałam sobie sprawę, że byliśmy u celu. Budynek, przed którym się zatrzymaliśmy nie był ani za mały, ani za duży. Po prostu idealny. Nie sądziłam, że ma tutaj dom. Zawsze myślałam, że nocuje w którymś z hoteli ilekroć tu przyjeżdża. Weszłam za nim do środka i rozejrzałam się po przestronnym wnętrzu. W środku dom przypominał typowe miejsce zamieszkania kawalera, ale podobało mi się tutaj, zdecydowanie ten dom miał swój urok. Poprowadził mnie do salonu i posadził na białej, skórzanej kanapie.
- Teraz powiesz mi, co się wydarzyło i kto cię uderzył - oznajmił, co było pierwszą rzeczą, jaką powiedział do mnie odkąd wsiadłam do jego samochodu.
Nie było sensu tego ukrywać czy kłamać. W końcu sama do niego zadzwoniłam, więc opowiedziałam mu o wszystkim, a on słuchał, ani razu mi nie przerywając. Pod koniec znów zaczęłam płakać, więc przyciągnął mnie do siebie sadzając na swoich kolanach i powtarzał, że wszystko będzie dobrze. To było śmieszne, ale właśnie tego potrzebowałam. Kogoś, kto mnie przytuli i zapewni, że już w porządku. Prostego banału. Uspokojenie się zajęło mi trochę czasu. Pewna, że już się nie rozpłaczę podniosłam głowę spoglądając na obserwującego mnie z troską Nathana.
- Dzięki - mój głos brzmiał okropnie, ale co się dziwić po tak długim płaczu. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.
Nie odpowiedział, a jego spojrzenie się zmieniło. Patrzył teraz na moje usta z czymś, co przypominało pożądanie. Zdezorientowana oraz onieśmielona tym spojrzeniem nie zdołałam zareagować zanim jego usta opadły na moje. Nigdy wcześniej się nie całowałam, ale to nie miało teraz znaczenia. Jego usta były miękkie, a on był w tym taki delikatny. Przynajmniej na początku, bo po chwili zaczął robić to z coraz większą siłą wsuwając dłoń w moje włosy. Nie wiedząc, co robić po prostu naśladowałam jego ruchy i również wplotłam palce w jego włosy pociągając za nie. W odpowiedzi przejechał językiem po mojej dolnej wardze, więc rozchyliłam usta wychodząc mu naprzeciw, a z każdą chwilą oboje wkładaliśmy w ten pocałunek coraz więcej uczucia. W końcu oderwałam się od niego, chcąc zaczerpnąć powietrza. Nathan w tym czasie zjechał ustami na moją szyję, a ja instynktownie odchyliłam głowę dając mu lepszy dostęp. Uśmiechnął się tajemniczo, kiedy odsunął się ode mnie po dłuższej chwili.
- Na co masz ochotę? - nie byłam do końca pewna, co dokładnie miał na myśli po tym, co właśnie zrobiliśmy.
Zdecydowałam się jednak na bezpieczną opcję jednocześnie wstając z jego kolan i siadając obok. Tak, by między nami była odrobina przestrzeni. Nadal czułam się zawstydzona w jego towarzystwie i nie mogłam nic na to poradzić.
- Właściwie nic nie jadłam - przyznałam nieśmiało przypominając sobie, że rano odpuściłam sobie śniadanie, a w szkole nie dotrwałam do lunchu.
- Zamówię pizzę, a ty wybierz jakiś film. Pasuje?
- Pasuje - przytaknęłam od razu z uśmiechem zgadzając się na jego pomysł. Z resztą, jak mogłabym odmówić pizzy.
Niestety mój wybór nie był zbyt trafny i musiałam przyznać przed sobą, iż po raz ostatni wybierałam film nie wiedząc, o czym był. Przez cały czas nie mogłam przestać myśleć o tym pocałunku, a to, że ilekroć zerkałam na niego kątem oka i widziałam, że on też na mnie patrzył bynajmniej mi nie pomagało. Do tego dochodził jeszcze film, który zdawał się także być przeciwko mnie. Dziękowałam bogu, że się nie czerwieniłam, ponieważ w tej chwili byłabym bardziej czerwona na twarzy, niż nie jeden pomidor. Kiedy film nareszcie dobiegł końca Nathan pokazał mi wolny pokój na górze, w którym mogłam zostać na noc. Wzięłam szybki prysznic zanim przebrałam się w zabraną wcześniej piżamę i leżąc już na łóżku po raz kolejny wspominałam nasz pocałunek musząc przyznać sama przed sobą, że cholernie mi się podobał i chciałam, by szybko się powtórzył.
Tej nocy moje kłopoty ze snem również znów dały o sobie znać, dlatego dokładnie kilkanaście minut po drugiej w nocy nie będąc już w stanie zasnąć, zapukałam cicho do drzwi pokoju Nathana. Otworzył mi będąc w samych bokserkach i nawet mimo słabego światła dochodzącego z zewnątrz przez okna w jego pokoju widziałam idealnie wyrzeźbione mięśnie jego brzucha.
-Nie mogłam spać i pomyślałam, że może jeśli chcesz moglibyśmy - zaczęłam jąkając się, choć nie byłam w stanie wykrztusić z siebie reszty zdania.
-Wejdź - przerwał mi wyraźnie tłumiąc śmiech spowodowany moim zawstydzeniem.
Świetnie! Pogratulowałam sobie w myślach z sarkazmem widząc, iż teraz się ze mnie śmiał. Zacisnęłam usta siadając na brzegu dwuosobowego łóżka, ale Nathan miał najwyraźniej inne plany. Pociągnął mnie tak, że wylądowałam cała na materacu nim przyciągnął mnie do siebie obejmując ramieniem. Leżeliśmy jakiś czas w ciszy wpatrując się w siebie.
-O czym myślisz? - odezwał się pierwszy z ciekawością, pytając szeptem.
O tym, jak bardzo chciałabym, żebyś znów mnie pocałował. Nie byłam jednak na tyle odważna, aby powiedzieć mu o tym głośno.

CZYTASZ
Nieumarli 01 - Mój Wilk
WerewolfZoe codziennie myśli o śmierci choć brakuje jej odwagi, by ze sobą skończyć. Cierpi i nie widzi możliwości, by wieść szczęśliwe życie. Nathaniel to jej całkowite przeciwieństwo. Czerpie z życia pełnymi garściami. Właśnie dlatego nie jest zadowolony...