8

10.5K 626 7
                                    

Kierując się pozostałym w powietrzu zapachem bez trudu odnalazłem jej pokój otwierając szeroko drzwi. Wnętrze raczej nie przypominało miejsca, w którym chciałaby spędzać czas typowa nastolatka. Wszystkie cztery ściany pomalowano na granatowo sufit pozostawiając biały, co stanowiło dość dziwne połączenie. Po lewej stronie od wejścia ustawiono podłużne łóżko dla jednej osoby, przy którym stała nocna szafka z lampką oraz budzikiem. Po prawej natomiast znajdowało się zamknięte teraz okno, a przy nim biurko i dosunięte do niego krzesło. Obok drzwi wejściowych stała też szafa, której początkowo nie zauważyłem. Zamknąłem za sobą drzwi i rozejrzałem się. Nie było żadnych naklejonych na ścianę plakatów, czy zdjęć, ale także niemal wszystko wydawało się leżeć na swoim miejscu, więc w pokoju panował względny porządek. Tylko kilka zeszytów i papierów leżało porozrzucanych na biurku, a kilka koszulek zajmowało łóżko. Roletę nad oknem zostawiono całkowicie odsłoniętą, więc opuściłem ją teraz nie chcąc, żeby zobaczył mnie któryś z sąsiadów. Nie potrzebowałem ich wścibstwa.

- Zobaczmy, co takiego ukrywasz - powiedziałem do siebie myśląc nad tym, gdzie powinienem rozpocząć poszukiwania.

Nie zamierzałem oglądać jej bielizny, przynajmniej dopóki nie znajdowała się na niej, dlatego zupełnie odpuściłem sobie zaglądanie do szafy. Zamiast tego usiadłem na krześle przy biurku i zajrzałem do szuflad. Miała tam stare książki oraz zeszyty, a także trochę jakichś papierów. Znalazłem też szkicownik, więc wyciągnąłem go i otworzyłem przeglądając jej rysunki. Wszystkie wykonane były ołówkiem i najprościej mówiąc, były kurewsko przygnębiające, albo mroczne. Lubiła taką sztukę czy coś skłoniło ją do rysowania właśnie w ten sposób? Włączyłem jej laptop, ale dziewczyna była przynajmniej na tyle nastolatką, by wyczyścić historię. Zaciekawiło mnie, co takiego robiła, że nie chciała, aby ktoś się o tym dowiedział, ale nie miałem ochoty tego sprawdzać. Będę miał na to mnóstwo czasu później. Z tą myślą przeniosłem się na jej łóżko. Na szafce oprócz lampki leżała jeszcze książka, której nie znałem, a sam opis nie mówił za wiele o fabule. W środku natomiast znalazłem dziewczęce pierdoły, a także kolejny zeszyt, w którym dziewczyna starannym pismem zapisywała wiersze oraz małe, drewniane pudełko. Odłożyłem zeszyt na miejsce i całą uwagę skupiłem na pudełku otwierając je, a moim oczom ukazała się żyletka.

- Co, do cholery? - spytałem sam siebie, chociaż dobrze wiedziałem, do czego dziewczyna jej używała. Zapach krwi Zoe był, aż nazbyt wyczuwalny od tego drobnego przedmiotu.

Przypomniałem sobie także jej reakcję, gdy podczas naszego pierwszego spotkania przed restauracją Daniel złapał ją za rękę oraz towarzyszący jej za każdym razem zapach krwi. Mogłem bez najmniejszego trudu połączyć to w całość z kawałkiem metalu, który właśnie znalazłem obracając go między palcami. Powiedzieć, że mi się to nie spodobało, byłoby niedomówieniem stulecia. Moja mate się okalecza! Resztkami woli powstrzymałem przemianę usiłując hamować gniew, choć od wściekłości, jaką w tym momencie czułem ledwo nad sobą panowałem. Nie byłem oczywiście wściekły na nią. Nie potrafiłem przez tą całą łączącą nas więź. Byłem wściekły na wszystkich tych, którzy ją do tego doprowadzili i przez których raniła się narażając swoje zdrowie oraz życie. Najchętniej rozerwałbym każdego z nich na strzępy. Nie rozumiałem też, dlaczego to robiła zamiast pogadać z rodzicami. W końcu jej ojciec był gliną, do jasnej cholery! Jego pieprzonym obowiązkiem było coś z tym zrobić. Odłożyłem pudełko mając mieszane uczucia. Z jednej strony wiedziałem, że zabranie żyletki właściwie nic by mi nie dało, albo nawet pogorszyłoby sprawę, ponieważ Zoe w desperacji mogła użyć czegoś gorszego, a z drugiej nie mogłem pozwolić jej się nadal kaleczyć.

- Kurwa! - zakląłem zdecydowanie zbyt głośno, ale ciężko było mi się w tej sytuacji uspokoić.

Zupełnie nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Przez większą część życia to ja byłem tym, który zadawał ból. Nie ratowałem innych. Byłem jednak pewien, że nie pozwolę jej dłużej sobie tego robić. Wyszedłem z jej domu i z mieszanymi uczuciami wsiadłem do Sedana, czym prędzej ruszając z powrotem w stronę domu. Wyciągnąłem jeszcze telefon wybierając numer Daniela.

- Włam się do systemu szkoły i sprawdź, kiedy Zoe Clarkson kończy lekcje - poleciłem mu skupiając większą uwagę na wymijaniu pozostałych aut na drodze.

- Totalnie cię wzięło, co? - Daniel był rozbawiony, ale nie liczył na moją odpowiedź w tym temacie. - Daj mi chwilę - oznajmił zanim się rozłączył.

Po kilku minutach dostałem od niego wiadomość, że zaraz powinna mieć dłuższą przerwę, więc pod domem szybko zmieniłem Sedana na Lexus'a. Skoro chciałem zrobić na niej wrażenie nie mogłem podjechać pod szkołę tą kupą złomu. Gdy tylko się zatrzymałem uniosłem kącik ust w krótkim uśmiechu. Wiedziałem, że szczeniaki będą zazdrościć mi wozu. Przede wszystkim jednak wyobrażałem sobie reakcję Zoe, kiedy odkryje moją obecność i zorientuje się, że byłem tu po nią. Na wyobrażenie jej miny omal nie wybuchnąłem głośnym śmiechem. Nie byłem jednak jeszcze, aż tak nienormalny. Wsiadłem z samochodu wciąż rozbawiony opierając się o jego maskę, niemal na niej siadając. Zapowiadał się całkiem niezły dzień.

******************

Rozdział zbyt krótki, ale trudno. Nie będę go już poprawiać.

Nieumarli 01 - Mój WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz