* Nathaniel *
W pewnym momencie poczułem, jak Zoe oparła głowę na moim ramieniu, więc spojrzałem na nią przekonując się, że dziewczyna zasnęła. Zachichotałem i uważając, by jej przypadkiem nie obudzić wziąłem ją na ręce niosąc do jej sypialni. Położyłem ją na łóżku i zdecydowałem, że zdejmę jej te pieprzone rajstopy. Najchętniej zrobiłbym to samo z sukienką, ale nie byłem pewny, czy nie rzuciłbym się na nią. Dziewczyna przekręciła się na bok, a ja nie chcąc jeszcze wychodzić położyłem się obok niej przyciągając do siebie zanim objąłem ją ramieniem. Westchnąłem zamykając oczy i wróciłem wspomnieniami wydarzeń sprzed kilku godzin.
W pewnym sensie przyzwyczaiłem się do luźnych ciuchów, które nosiła Zoe, ale chciałem zobaczyć ją w czymś bardziej dziewczęcym. Gdy otworzyła drzwi będąc ubrana w sukienkę, która idealnie opinała jej piersi i odsłaniała część nóg moją pierwszą myślą było zaciągnięcie jej na górę i zerwanie z niej tego cholerstwa. Wyglądała wspaniale w niczym nie przypominając tych dziwek, które rozbierały się bylebym na nie spojrzał. Z brązowymi lokami do pasa oraz niezwykłymi, szaro-niebieskimi oczami, w które mógłbym wpatrywać się godzinami była dla mnie piękna.
Momentalnie przywołałem się do porządku, kiedy ze wspomnień wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz i zakląłem zanim odebrałem połączenie.
- Co tym razem spieprzyłeś? - odezwałem się cicho nie chcąc obudzić Zoe. Chociaż na pewno wiedziała, czym się zajmowałem nie oznaczało to, iż powinienem we wszystko ją wtajemniczać.
- Mógłbyś chociaż przywitać ojca, kiedy dzwoni - westchnął wyraźnie nie będąc w humorze. Miał pecha, ponieważ ja również nie byłem w nastroju na pogawędki. - Pytałem Kellana o to, jak ci idzie.
Co to do kurwy miało znaczyć?! Momentalnie zalała mnie wściekłość. Nienawidziłem, kiedy Chris mnie sprawdzał, ponieważ nie byłem już jednym z jego podwładnych. Z resztą nie znosiłem, gdy ktokolwiek wtrącał się w moje sprawy z jakichkolwiek powodów.
- Możesz sobie być pierdolonym bossem, ale kurwa nie myśl, że jestem jednym z twoich psów - odpowiedziałem nieźle wkurwiony. - Odpieprz się od moich spraw i moich ludzi.
- Trochę na to za późno - odparł, po czym zamilkł na chwilę. - Synu, wiem, że po tym wypadku wszystko się zmieniło, ale dla nas zawsze będziesz częścią rodziny i kochamy cię.
Jeszcze kilka dni temu bez wahania odpowiedziałbym mu, że ja już nie wiedziałem, co znaczy miłość, ale spojrzałem na drobne ciało dziewczyny śpiącej obok.
- Przejdź lepiej do rzeczy - powiedziałem zamiast tego, opanowując się.
- Gliniarze z Tajlandii zgarnęli Sama. Normalnie nie byłoby żadnego problemu z odbiciem go, ale wtrącił się Interpol, bo któryś z nich rozpoznał go na lotnisku. Jutro z samego rana mają go deportować do stolicy - wiedziałem, o kim mówił, bo miałem okazję poznać większość z jego ludzi, którzy kilka razy wykonywali dla mnie pewne zadania. Sam zaliczał się do tej grupy.
Zamknąłem oczy, gdyż w żadnym razie to nie była prosta sprawa. Mogliśmy albo zostawić tę sprawę tak, jak była i stracić jednego ze świetnych ludzi pozwalając, by trafił na długie lata za kratki, albo spróbować odbić go podczas transportu, a to nie byłoby wcale takie łatwe.
- Mam pomysł - zaproponowałem po chwili wymyślając inne rozwiązanie.
Gdy w końcu Chris rozłączył się dając mi spokój schowałem telefon z powrotem do kieszeni i przytuliłem się do Zoe. Jej małe ciałko idealnie do mnie pasowało, a to tylko sprawiało, iż jeszcze bardziej chciałem wreszcie zobaczyć ją nago, pieścić. Seks też byłby świetnym pomysłem. Niestety i na szczęście z tego, co zdążyłem się o niej dowiedzieć, Zoe nie należała do dziewczyn, które pieprzą się z facetem na pierwszej randce. Musiałem być cierpliwym.
Dziewczyna obudziła się nad ranem i jeśli miałbym być szczery to było całkiem zabawne doświadczenie obserwować, jak zdała sobie sprawę, że całą noc leżeliśmy przytuleni, po czym zawstydzona pobiegła do łazienki. Ja również wstałem i przeciągnąłem się, po czym zszedłem na dół chcąc zaparzyć sobie kawy. Siedząc przy stole część mnie chciała wrócić na górę i wziąć wspólny prysznic najlepiej zaraz po tym, jak pieprzyłbym ją tam. Z drugiej chciałem nie tylko opuścić jej dom, ale też to pierdolone miasto i już nigdy więcej jej nie spotkać. Były chwile, w których szczerze żałowałem odnalezienia mojej przeznaczonej.
Przed wypadkiem nie byłem święty, ale z pewnością skakałbym ze szczęścia znajdując w końcu swoją mate. Niestety to było jakieś trzysta lat temu, bo teraz nie byłem typem kogoś, kto z utęsknieniem czekałby na swoją drugą połówkę. Wieść, że przestałem być zdolny do miłości przyjąłem z zadowoleniem. Takie życie mi odpowiadało i chciałem się nim cieszyć, a zamiast tego dostałem szesnastolatkę z problemami. Kurwa każdy je przecież miał, ale nie każdy musiał się od razu ciąć! Nie bez powodu byłem uważany za potwora bez serca. Ci którzy mnie znali wiedzieli, że gardziłem słabością i zabijałem każdego ze swoich ludzi, który nie dał rady podołać zadaniu. Dlatego nie podobał mi się fakt, iż teraz, jak na złość utknąłem do końca życia z dziewczyną, której normalnie powinienem oddać pierdoloną przysługę i zastrzelić. Życie nie mogłoby być bardziej ironiczne. Westchnąłem uciszając tę część, która krzyczała, żebym rzucił to wszystko w cholerę. Prawda była taka, że do końca życia tęskniłbym za nią i myślał o niej w każdej pieprzonej sekundzie. Do tego wilki, które odnalazły mate nie były zdolne do zdrady. Już sama myśl, że miałbym pieprzyć jedną z chętnych dziwek, których tu pełno sprawiała, że robiło mi się niedobrze. Na co mi, więc były dodatkowe zdolności skoro nie mogłem posłać własnej mate do diabła! Z tych ponurych rozmyślań wyrwała mnie wchodząca do kuchni Zoe.
- Skoro najwyraźniej nie zamierzasz wyjść, co chcesz na śniadanie? - po spędzonym wczoraj czasie strach całkowicie zniknął z jej oblicza oraz głosu.
Po wspólnym posiłku ostatecznie wróciłem do siebie, ponieważ musiałem nie tylko przebrać się, ale też zająć interesami w okolicy. Stojąc pod prysznicem mimowolnie przypomniałem sobie, jak szczęśliwa była wczoraj Zoe w wesołym miasteczku i nic nie mogłem poradzić na to, iż również się uśmiechałem. Jeśli głupie kolejki dawały jej tyle radości postanowiłem, że możemy tam zostać dłużej rezygnując z wcześniejszych planów. Opłaciło się, ponieważ w jakimś stopniu Zoe zaczęła mi ufać i czuła się przy mnie swobodniej. Wiedząc, iż nie mogłem jej zostawić ostatecznie podjąłem decyzję, by uczynić z niej swoją mate. Skoro już ją odnalazłem i nie miałem szans na zostawienie jej daleko za sobą to uczciwiej byłoby, gdybym chociaż coś z tego miał. Nie byłem jednak pewien, czy kiedykolwiek byłbym w stanie poczuć to, co powinienem czuć do mojej przeznaczonej. Czy byłbym w stanie kochać ją tak, jak mój ojciec kochał matkę, a James moją siostrę? Nie mogłem nawet zdobyć się na wyrzuty sumienia spowodowane świadomością, że Zoe spędzi resztę swojego życia z osobą, która zapewne nigdy nie będzie w stanie odwzajemnić jej uczuć. Właśnie dlatego lepiej dla niej byłoby, gdyby nigdy się we mnie nie zakochała.
![](https://img.wattpad.com/cover/79086882-288-k585655.jpg)
CZYTASZ
Nieumarli 01 - Mój Wilk
WerewolfZoe codziennie myśli o śmierci choć brakuje jej odwagi, by ze sobą skończyć. Cierpi i nie widzi możliwości, by wieść szczęśliwe życie. Nathaniel to jej całkowite przeciwieństwo. Czerpie z życia pełnymi garściami. Właśnie dlatego nie jest zadowolony...