* Zoe *
Pierwszym, co zarejestrowałam po przebudzeniu był promieniujący z każdej części ciała ból. Uniosłam powieki przygotowując się mentalnie na widok tego okropnego pokoju, ale kiedy się rozejrzałam zamiast niego moim oczom ukazał się znajomy wystrój sypialni w domu Nathaniela. Odetchnęłam z ulgą widząc, że byłam z powrotem w bezpiecznym miejscu z dala od tego koszmaru.
- Jak się czujesz? - usłyszałam jego cichy, pytający głos.
Odwróciłam się dostrzegając go leżącego na łóżku koło mnie, podpierał się na jednej ręce i wpatrywał we mnie wyraźnie zmartwiony, więc posłałam mu delikatny uśmiech chcąc go uspokoić.
- Teraz w porządku. Dziękuję - odpowiedziałam nie czując już tej wcześniejszej złości, a jedynie głęboką ulgę oraz wdzięczność.
Zaskoczony moją reakcją otworzył szerzej oczy. Najwyraźniej spodziewał się z mojej strony jakiegoś wybuchu czy kolejnego załamania, ale nie musiał się tym obecnie martwić.
- Znów mnie uratowałeś - wyjaśniłam mu podając powód swojego spokoju. - Zawsze mnie ratujesz. Gdyby nie ty - mimowolnie głos załamał mi się na samą myśl tego, co mogłoby mi się tam jeszcze przytrafić, gdyby Nathan po mnie nie przyszedł.
Położył dłoń na mojej i uśmiechnął się lekko zanim ją delikatnie ścisną.
- Zawsze będę cię ratował - po tych słowach pocałował mnie krótko. - Głodna?
Kiwnęłam głową, ale ponieważ nie dałabym rady nic ugotować, a Nathan zdecydowanie nie miał do tego talentu ustaliliśmy, że zamówimy pizzę. Wyszedł z sypialni znaleźć ulotkę z numerem do najbliższej pizzerii, by złożyć zamówienie, a kiedy wrócił zaniósł mnie do łazienki. Gdy już się umyłam pomógł mi przebrać się w jakieś w miarę luźne ciuchy. Czułam się niezręcznie będąc przed nim zupełnie naga, ale on w ogóle nie zwracał na to uwagi cały czas patrząc mi w oczy, za co byłam mu wdzięczna. Nadal nie byłam gotowa pójść dalej w naszych relacjach. Po wyjściu z łazienki Nathan znów wziął mnie na ręce niosąc tym razem do salonu, gdzie usiadł na kanapie sadzając mnie na swoich kolanach i włączył telewizor. Po kilku minutach spróbowałam wstać chcąc udać się do kuchni, ale powstrzymał mnie mocniej zaciskając ręce wokół mojego pasa. Gdy powiedziałam, że chcę tylko wziąć sobie coś do picia posadził mnie obok, po czym sam wstał znikając w kuchni. Po chwili wrócił niosąc w dłoniach szklankę oraz pełen dzbanek soku, na co uśmiechnęłam się i podziękowałam mu.
Pizzę, którą dostarczono nam chwilę później zjedliśmy, a właściwie głównie ja zjadłam podczas oglądania jakichś filmów z jego licznej kolekcji, jednak nie potrafiłam zupełnie skupić się na ich fabule. Wszystko przez to, że Nathan przez cały czas całował mnie na zmianę po szyi, ramionach, policzkach.
- Przez ciebie nie mogę się skupić - pożaliłam się po raz kolejny czując na skórze jego usta, zaraz jednak wybuchnęłam śmiechem.
Już miał coś powiedzieć, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. Wyraźnie niezadowolony, iż nam przerwano pospiesznie poszedł otworzyć. Słyszałam, jak witał się z kimś zanim do salonu razem z nim wszedł starszy mężczyzna ubrany w biały płaszcz lekarski, którego szare oczy patrzyły na mnie przyjaźnie.
- Witam. Jestem doktor Bell i zajmę się twoimi ranami - mówiąc to odstawił na podłogę obok mnie torbę, z której istnienia dopiero zdałam sobie sprawę i uklęknął przede mną.
Nathaniel przez cały czas był obok uważnie obserwując poczynania lekarza, gdy ten zakładał gips na moją nogę potwierdzając tym samym moje przypuszczenia o jej złamaniu. Założył także nowy opatrunek na ranę od noża na udzie, a także obejrzał moją twarz przepisując mi jakiś krem na blizny, który miałam zacząć stosować, jeśli chciałam złagodzić ich wygląd oraz zmniejszyć ból, który mógłby się przez nie pojawić przy naciąganiu skóry na twarzy.
CZYTASZ
Nieumarli 01 - Mój Wilk
WerewolfZoe codziennie myśli o śmierci choć brakuje jej odwagi, by ze sobą skończyć. Cierpi i nie widzi możliwości, by wieść szczęśliwe życie. Nathaniel to jej całkowite przeciwieństwo. Czerpie z życia pełnymi garściami. Właśnie dlatego nie jest zadowolony...