Minął miesiąc. Lekarz zdjął mi gips, a rana od noża zagoiła się pozostawiając kolejną do kolekcji bliznę. Tak samo, jak te na twarzy, które choć wyglądały lepiej nadal były wyraźnie widoczne, czym o dziwo nie przejmowałam się, obecnie aż tak bardzo. Przez pierwsze dni krzywiłam się za każdym razem, kiedy widziałam w lustrze swoje odbicie, ale Nathan za każdym razem kładł dłonie na moich policzkach powtarzając, że w jego oczach byłam najpiękniejszą dziewczyną na świecie, po czym zawsze mnie całował. Chociaż większość z tego czasu spędzaliśmy razem kilka razy wychodził mówiąc, że musi coś załatwić, ale nigdy nie zostawiał mnie wtedy samej. Zawsze w takiej sytuacji towarzyszyli mi Daniel, albo Kellan, dzięki czemu bardzo się przez to z nimi zżyłam i obaj stali się moimi pierwszymi, prawdziwymi przyjaciółmi. Wpadali poza tym czasem zjeść coś z nami czy po prostu spędzić razem czas i za każdym razem świetnie się z nimi bawiłam. W dodatku przez ostatnie tygodnie mój związek z Nathanem stał się bardziej czuły. Całował mnie i przytulał niemal bez przerwy, a mnie sprawiało to ogromną radość. Dzięki niemu nareszcie dowiedziałam się, jakie to wspaniałe uczucie kochać kogoś i być przez tę osobę kochaną. Nathaniel w przeciwieństwie do moich rodziców nigdy nie uniósł na mnie głosu, nigdy mnie nie obrażał, nie poniżał i nie uderzył. Nawet, jeśli trochę się kłóciliśmy szybko o tym zapominaliśmy. Przynajmniej do czasu. Zaledwie kilka dni wcześniej Nathan odebrał telefon, po czym w pośpiechu wyszedł z domu nie czekając nawet, aż któryś z chłopaków przyjdzie mnie pilnować, jak miał w zwyczaju robić. Już samo to mnie zaniepokoiło, ale kiedy wrócił jakąś godzinę później wyglądając na wściekłego próbowałam dowiedzieć się, co się stało, jednak tylko jeszcze bardziej się zdenerwował i zamknął w gabinecie. Od tamtej pory w ogóle się do mnie nie odezwał.
- Dzień dobry - powiedziałam odruchowo widząc go dzisiejszego poranka w kuchni, czego się nie spodziewałam. Od powrotu do domu nie wychodził ze swojego gabinetu i skoro spędził w nim tamtą noc nie sądziłam, że tak szybko go opuści.
Bez słowa skinął mi głową i chwycił dzbanek z ekspresu nalewając sobie kawy. Mając już dość tego milczenia wstałam i stanęłam przed nim zabierając mu dzbanek zanim odstawiłam go na miejsce.
- Po prostu to z siebie wyrzuć - zaczęłam bez nerwów nie chcąc go niepotrzebnie prowokować i chwytając jego dłoń. - Od kilku dni nie odzywasz się do mnie i bez przerwy siedzisz w swoim gabinecie. Masz mnie dość? - spytałam obawiając się takiej możliwości, jednak musząc brać ją pod uwagę.
Czy to o to mu chodziło i najzwyczajniej w świecie już mnie nie chciał? Czy tak, jak ja nie mógł patrzeć na moje blizny czy po prostu nie byłam jednak dość dobra dla niego? Zanim zdążyłam zorientować się, że się poruszył przycisnął mnie do siebie obejmując w talii.
- Kochanie - zaczął, ale zamknął oczy przerywając.
- Wyjaśnij mi, o co chodzi. Proszę - położyłam dłoń na jego policzku patrząc na niego z prośbą. Potrzebowałam wyjaśnić tę sytuację i oczyścić atmosferę pomiędzy nami.
- Pamiętasz, jak mówiłaś mi o porwaniu? - spytał, a ja kiwnęłam głową nie wiedząc, co to miało wspólnego z jego nastrojem. - Dowiedziałem się, kto to zrobił.
Opuściłam dłoń i gdyby nie jego ramię wokół mojej talii upadłabym, podczas gdy jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Jak? Kto? Muszę wiedzieć! Nie! Lepiej o tym zapomnieć. Chciałam przecież o tym zapomnieć. Nie mogę. Muszę znać prawdę. Tysiące myśli chodziło mi po głowie przeplatając się ze wspomnieniami i bijąc ze sobą. Nie wiedziałam przez to, czy chciałam kontynuować tę rozmowę czy też może jednak wolałabym udać, że nigdy tego nie słyszałam. Nathan nie dał mi czasu na zastanowienie podejmując tę decyzję za mnie.
CZYTASZ
Nieumarli 01 - Mój Wilk
WerewolfZoe codziennie myśli o śmierci choć brakuje jej odwagi, by ze sobą skończyć. Cierpi i nie widzi możliwości, by wieść szczęśliwe życie. Nathaniel to jej całkowite przeciwieństwo. Czerpie z życia pełnymi garściami. Właśnie dlatego nie jest zadowolony...