* Zoe *
Widząc po drodze szyld parku linowego nie mogłam tak po prostu zignorować go udając, że go nie dostrzegłam. Nigdy wcześniej nie byłam w tego typu miejscu, ale zawsze wyglądało to dla mnie na świetną zabawę, kiedy oglądałam robiących to w filmach aktorów i dlatego nie zamierzałam przepuścić teraz takiej okazji. Nawet, jeśli mój chłopak miał inne zdanie. Nazywanie Nathaniela moim chłopakiem nadal wydawało mi się dziwne biorąc pod uwagę, iż nigdy wcześniej nie byłam nawet na randce i nikt się mną też nie interesował, ale cieszyłam się mogąc określić tak naszą relację.
- Nie ma mowy! - oznajmił kategorycznie po którejś z kolei moich prób przekonania go.
- Ale Nathan - powtórzyłam uparcie nie dając za wygraną. Nie rozumiałam, dlaczego nie mógł się zwyczajnie zgodzić, zamiast dalej się kłócić.
- Nie i koniec - oznajmił twardo tym swoim tonem pana i władcy, który czasem zdarzało mi się usłyszeć. Po tym, jak oznajmił, że mnie kocha i zapoznał z tą całą sprawą mate już się go nie bałam, więc brnęłam w to dalej.
- Tylko raz. Proszę - spojrzałam na niego robiąc słodką minkę, która miałam nadzieje przyniesie mi oczekiwany efekt. - Dla mnie? Proszę.
Westchnął z rezygnacją, przewracając oczami, a ja wiedząc, że oznaczało to jego kapitulacje podskoczyłam zadowolona całując go w policzek.
- Pożałuję tego - usłyszałam jeszcze jego cichy komentarz, ale nie zwróciłam na niego uwagi za bardzo podekscytowana mającą mnie czekać rozrywką.
Szybko wysiadłam z samochodu i wzięłam z bagażnika jedną z jego bluz, którą trzymał tam, gdybym zmarzła podczas naszych wypraw ubierając kaptur, aby choć trochę zasłonił mi twarz. Nathan patrzył na to bez słowa zanim ruszył za mną w stronę wejścia do parku. Patrzyłam na mijany z parkingu krajobraz nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu. Daniel miał rację mówiąc, iż Nathan zrobił to tylko dla mnie, bo w innym wypadku nigdy nie zgodziłby się na coś takiego. Zerknęłam w jego stronę, ale on uparcie wpatrywał się przed siebie z niezadowoloną miną. Daniel z Kellanem szli obok niego żartując i śmiejąc się, ale Nathan nie tryskał entuzjazmem i nawet zagroził chłopakom, że jeśli zaczną śmiać się z niego to pożałują, ale zaraz po tym chwyciłam go za dłoń ciągnąc w stronę drewnianej budki służącej za kasę z biletami wstępu. Byłam pewna, że chłopaki powstrzymują śmiech idąc za nami, jednak nie przeszkadzało mi to. Kobieta siedząca w środku słysząc nasze kroki uniosła głowę i zamarła, a ja widziałam, jak lustruje spojrzeniem każdego z chłopaków, ale to na Nathanielu zatrzymał się jej wzrok. Nie spodobało mi się to, że uśmiechnęła się do niego zalotnie tak samo, jak trzepotanie jej sztucznych rzęs.
- W czym mogę pomóc? - odezwała się, jak dla mnie zbyt dwuznacznym tonem nadal próbując poderwać mojego chłopaka.
- Chcielibyśmy kupić cztery bilety - odpowiedziałam wkurzona jej zachowaniem.
Kobieta z wyraźną niechęcią odwróciła się w moją stronę i najwyraźniej widząc moje blizny nie uznała mnie za żadną konkurencję, bo podając Nathanowi cztery wejściówki wypchnęła cycki do przodu. On natomiast bez słowa wyciągnął z kieszeni pieniądze wymieniając je na bileciki zanim odwrócił się od niej, a ja nie mogłam powstrzymać się od objęcia go w pasie, na co odpowiedział mi tym samym także mnie obejmując.
- Ktoś tu jest zazdrosny - Kellan zaśmiał się widząc moją dziecinną reakcję. Miał rację, ale nic nie mogłam na to poradzić, że mimowolnie zaczęłam porównywać się z tą dziewczyną wyraźniej dostrzegając własne wady, których i tak byłam już aż nazbyt świadoma.
- Pilnuj swoich spraw - powiedziałam mu zła.
Kiedyś nigdy nie odważyłabym się tak odezwać do faceta o jego posturze i wyglądzie bandyty, ale dzięki Nathanowi stawałam się coraz pewniejsza siebie. Do tego Kellan zaczęliśmy zaprzyjaźniać się z Kellanem oraz Danielem i wiedzieliśmy, kiedy podobne sprzeczki były tylko żartami.
CZYTASZ
Nieumarli 01 - Mój Wilk
WerewolfZoe codziennie myśli o śmierci choć brakuje jej odwagi, by ze sobą skończyć. Cierpi i nie widzi możliwości, by wieść szczęśliwe życie. Nathaniel to jej całkowite przeciwieństwo. Czerpie z życia pełnymi garściami. Właśnie dlatego nie jest zadowolony...