Długi grzmot przetoczył się z hukiem po niebie, niczym zwalająca się w górach śmiercionośna lawina kamieni. Po nim uderzył następny, krótszy, ale okraszony kościstymi, oślepiającymi palcami błyskawic, które zdawały się zachłannie sięgać w stronę bezbronnego statku...
Anna znów obudziła się gwałtownie, lecz nie była już tak przerażona jak za każdym poprzednim razem. Odetchnęła głęboko, ciesząc się, że obudziła się zanim koszmar rozpętał się na dobre, i zamknęła oczy, chcąc znów zasnąć. Po kilku minutach oczekiwania zorientowała się jednak, że coś jest nie tak. Wsłuchała się w pogrążoną w mroku kajutę i niemal wyskoczyła ze skóry, gdy po chwili następny grzmot huknął, zdawało jej się, tuż obok niej.
To nie był sen! Nocne otępienie zniknęło w mgnieniu oka i Anna spostrzegła, że Vannmannen przechyla się znacznie bardziej niż zwykle, a z górnego pokładu słychać tupot i ponaglające krzyki.
Zaskoczyła z łóżka, z trudem łapiąc równowagę i dopadła do drzwi, otwierając je z impetem. Musiała sprawdzić, co z Elsą! Na korytarzu było niemal zupełnie ciemno, nie licząc dwóch lamp, które kołysały się na hakach po obu stronach drzwi prowadzących do kajuty królowej, przed którymi stał wysoki mężczyzna w mundurze.
— Księżniczko Anno! — zawołał głośno, przekrzykując grzmot.
Był to admirał Fredriksen.
— Proszę wrócić, tu nie jest bezpiecznie!
W tym momencie okręt zderzył się z bałwanem i zdawało się, że stępka aż jęknęła, starając się utrzymać w ryzach całe poszycie statku.
— Co się dzieje? — zapytała, cudem utrzymując równowagę.
Coś tu było nie tak. Strażnicy na statku zazwyczaj stali w nocy przed wejściem do nadbudówki, nie zaś przy samych drzwiach kajuty. Poza tym, admirał jako zwierzchnik nigdy nie pełnił warty.
— Proszę wracać, jesteśmy w samym środku sztormu — odpowiedział wymijająco.
Anna nie dała się jednak przekonać i ruszyła w stronę komnaty siostry. Admirał delikatnie przesunął się, zasłaniając ciałem wejście i posyłając księżniczce stanowcze spojrzenie.
— Chcę zobaczyć się z siostrą — zażądała twardo, lecz zanim mężczyzna zdążył odmówić, coś z ogromną siłą uderzyło w drzwi od wewnątrz, a ze szpary pod nimi wyprysnęły kryształki lodu. O nie!
— Elsa! — krzyknęła z przerażeniem Anna i złapała za klamkę, ale nim zdążyła ją nacisnąć, admirał mocno złapał ją w pasie.
Zaczęła się szarpać i wyrywać, jednak dłonie zaciśnięte na jej talii były jak żelazne kleszcze.
— Puść mnie, to jest rozkaz! Żądam byś mnie przepuścił! — krzyknęła z całych sił, prosto w twarz Fredriksena.
— Księżniczko, proszę mnie wys... — zaczął spokojnie, ale Anna nie dała mu dokończyć.
— Din naut! Dra til helvete! — wrzasnęła, nie zaprzestając prób wyswobodzenia się.
I prawie jej się udało, gdyż admirał, zaskoczony takimi słowami z ust księżniczki niemal ją puścił.
— Proszę, uspokój się...
— Masz mnie natychmiast przepuścić! — Anna w ogóle go nie słuchała, choć już traciła siły.
— Hej! — Admirał w końcu podniósł głos, potrząsając nią niezbyt mocno, ale wystarczająco, by w końcu zwróciła na niego uwagę.
Spojrzała na niego dzikim wzrokiem, lecz po chwili jakby uszło z niej powietrze – nagle zaczęła płakać i gwałtownie padła w ramiona admirała, z których jeszcze sekundę temu tak desperacko próbowała się uwolnić.
CZYTASZ
Zemsta Króla Burz, Kraina Lodu Fanfiction, Tom I ☑️
FanfictionMinął rok od Zimy Stulecia. Elsa w pełni nauczyła się kontrolować swoją moc, a mieszkańcy Arendelle zaakceptowali i pokochali jej niezwykłe zdolności. Elsa doskonale odnajduje się w roli władczyni i mogłoby się wydawać, że wszystko wróciło do normy...