Nie zatrzymywała się, dopóki nie zniknęła za progiem swojej komnaty. Pokój pogrążony był w kojącej ciszy, a w świetle popołudniowego słońca tańczyły drobinki kurzu. Skupiła się na nich, by nieco uspokoić huragan emocji, ale ich chaotyczne ruchy jedynie podsycały pożar w jej sercu. Materia znikała pod jej palcami, które nie były już zdolne do wyczuwania niczego, poza jego skórą; oddech gubił rytm, nie będąc przerywanym pocałunkami, a wzrok tracił ostrość, gdy chciał sięgnąć dalej, niż na odległość ramion. W tym całym chaosie, gdy zdawało się, że zaraz świat zawali się im na głowy, zdała sobie sprawę, że dobro nie zginęło, a jedynie zostało przysłonięte strachem i zwątpieniem. Tak właśnie, w oczekiwaniu na koniec świata, zdała sobie sprawę, że nie jest już zakochana w Kristoffie. To, co wspólnie stworzyli było wspanialsze od pierwszych, nieśmiałych pocałunków, uścisków i muśnięć dłoni, choć ich niewinne piękno było nieprzemijające. Owa cudowność nie mogła się jednak zrodzić tylko z nich dwojga i nie zrodziła się; została wykuta i wyszlifowana pod naporem świata, który nie miałby żadnych skrupułów przed rozdzieleniem ich na zawsze swoim ciężarem. Anna myślała, że już na samym początku pasowali do siebie idealnie, ale gdy w Iberii zderzyli się ze światem i zaczęli się zmieniać zrozumiała, że miłość nie polegała na tym, by perfekcyjnie się do siebie dopasować, ale by w obliczu nieuchronnych zmian przeobrażać i naprawiać siebie nawzajem tak, aby umieć podźwignąć i zrozumieć drugą osobę, gdy świat przygniecie ją zbyt mocno.
Kristoff wybrał niezwykle trudną drogę, by stać się dla niej lepszym mężczyzną, i choć myślała, że to niemożliwe, by mogło istnieć jakieś „bardziej" dla jakiejkolwiek z jego cech, stał się na tyle rozważny i rozsądny, że udało mu się okiełznać zapędy Anny do bezcelowego wyścigu o choćby najmniejszy prymat nad Elsą i unieść wraz z nią ogrom strachu i niebezpieczeństw. Po tych pocałunkach, które zdradziły jego plany wobec niej, Anna uświadomiła sobie, jak bardzo ich dusze i ciała stały się sobie bliskie, na tyle bliskie, by w końcu się przeniknąć, a pąs na policzkach jedynie potwierdzał czystość tego pragnienia. O nie, nie była w nim zakochana. Kochała go tak mocno, że była gotowa oddać za niego życie. I nie mogła pozwolić, żeby poszedł dziś w nocy do portu, sam, wystawiony jak na widelcu.
Zerwała się z łóżka i zaczęła chodzić od okna do drzwi jak wahadło, starając się za wszelką cenę znaleźć jakieś rozwiązanie, ale odpowiedzi nie chciały nadejść. Nadeszła za to pora kolacji, o której przypomniała jej służąca. Sfrustrowana, zdecydowała się opuścić komnatę z nadzieją, że w jadalni pojawi się również Elsa. Ta myśl szybko się jednak księżniczce sprzykrzyła, gdy uświadomiła sobie, że jej siostrze zapewne będzie towarzyszył Rubén, pod którego przenikliwym spojrzeniem wszystkie jej tajemnice wiły się jak ławica piskorzy. Licząc, że następca tronu będzie bardziej zajęty Elsą i nie wyczuje emanującego od niej napięcia, zajęła swoje miejsce za stołem. Elsa uśmiechnęła się do niej delikatnie, jakby wysyłając jej tym samym zaproszenie do odwzajemnienia, które Anna przyjęła z radością pewna tego, że szczęście z powolnego odzyskiwania dawnej więzi z siostrą przewyższało potrzebę odzyskania jej zaufania przed ucieczką. Pozdrowiła Rubena skinieniem głowy, ale gdy tylko odwzajemnił ukłon, skupiła się na jedzeniu, by oszczędzić sobie nerwów wynikających z ewentualnych konwersacji, na które wcale nie miała ochoty.
Elsa i Rubén co jakiś czas wymieniali między sobą uwagi, ale nie wyglądali na zbytnio sobie spoufalonych, choć wyczuwało się od nich ten specyficzny rodzaj relacji, która nie była już oficjalna, ale powoli, na fali ogromnego wzajemnego szacunku i uwagi, zmierzała ku pewnej przyjaźni. Elsa nie próbowała wciągać ją w rozmowę, być może chcąc uczynić zadość niechęci swojej młodszej siostry do księcia, dzięki czemu Anna dotrwała do końca kolacji nienaruszona, pozwalając myślom odpłynąć w poszukiwaniu rozwiązań najbardziej palącego problemu. Kiedy już była gotowa się poddać, jej wzrok padł na puste miejsca, jakie powinni byli zajmować książę Alexander i królowa Mercedes. Pomysł, który przyszedł jej do głowy, z początku wydał jej się tak niedorzeczny, że była gotowa go odrzucić, dopóki nie zorientowała się, że lepszego już mieć nie będzie. Kiedy kolacja się zakończyła, myśląc o Kristoffie, podążyła w ślad za czterema damami dworu, które niezależnie od okoliczności wydawały się być w zawsze wyśmienitych humorach. Anna nie mogła się też oprzeć wrażeniu, że one wszędzie chodziły w stadzie.
CZYTASZ
Zemsta Króla Burz, Kraina Lodu Fanfiction, Tom I ☑️
FanfictionMinął rok od Zimy Stulecia. Elsa w pełni nauczyła się kontrolować swoją moc, a mieszkańcy Arendelle zaakceptowali i pokochali jej niezwykłe zdolności. Elsa doskonale odnajduje się w roli władczyni i mogłoby się wydawać, że wszystko wróciło do normy...