— To był zaszczyt móc cię poznać, księżniczko — powiedział ciepło Saúl, kiedy Anna wyswobodziła go z pożegnalnego uścisku. — Rzadko miałem przyjemność rozmawiać z kimś tak wysoko urodzonym, a zarazem tak serdecznym. I ciekawskim — podkreślił, puszczając oczko do księżniczki. — Jeśli w Arendelle żyje więcej takich możnych, to musi być wspaniały kraj.
— Robimy, co w naszej mocy — zapewniła z uśmiechem Anna, czując, jak do oczu napływają jej łzy. — Jak to możliwe, że tak krótkie znajomości potrafią zapaść w pamięć na zawsze?
— Ależ nie płacz, dziecino — poprosił czule Saúl, gładząc księżniczkę po policzku niczym kochający dziadek. — Wkrótce wrócisz do domu, czy to cię nie cieszy?
Anna jedynie pokiwała głową, powstrzymując płacz.
— Pożegnania, niestety, są nieodłączną częścią życia... Ale za to wspomnienia trwają dłużej niż smutek rozstania, wierz mi. Swoje już przeżyłem. — Jego spojrzenie na moment stało się odległe, a uśmiech jakby przygasł, jak płomyk świecy rozchwiany nagłym powiewem.
— Życzę ci wszystkiego, co najlepsze — szepnęła Anna, ponownie przytulając starego lalkarza.
— Ja tobie również, kwiatuszku. A teraz bądź dzielna i rozkwitaj tam, gdzie cię posadzili. Na własnej ziemi.
Księżniczka otarła łzy opuszkami palców. Wiedziała, że Saúl na zawsze pozostanie w jej pamięci, choć zdołała poznać zaledwie jego imię i profesję. Nigdy nie poznała swoich dziadków. Ojciec mamy, Arn, hrabia Troms, zmarł na zawał, kiedy Elsa miała dwa latka, a król Runeard, ojciec Agnarra, po którym to Anna odziedziczyła swoje piękne rude włosy, zmarł zaledwie parę dni po ślubie Agnarra i Iduny. Znała ich więc tylko z opowieści do poduszki, w których, jak dowiedziała się później od Arenhusa, wiele przemilczano ze względu na jej wiek. Nikt nie był idealny, nawet Saúl (w jego wypadku listę wad rozpoczynały nietaktowne żarty), ale gdyby mogła wybrać sobie przybranego dziadka, z pewnością byłby to stary lalkarz z placu katedralnego w Valencii. Bardzo chciała ofiarować mu coś, co by mu o niej przypominało.
— O nie, nie śmiałbym — powiedział Saúl widząc, jak Anna sięga po sakiewkę.
— Nie chciałam ofiarować ci pieniędzy, choć oczywiście dałabym ci wszystko, gdybyś tego potrzebował — wyznała, wyłuskując z woreczka jedną złotą monetę. — Co prawda nie jest to dar tak wyjątkowy, jak twój drewniany osiołek, ale jest na niej herb Arendelle i wizerunek mojej siostry.
— Żałuję, że nie miałem okazji jej poznać — przyznał z żalem Saúl, chwytając pieniążek między kciuka i palec wskazujący. Następnie uniósł go na wysokość oczu, z racji panującego w wozie półmroku, i powiedział: — Jesteście do siebie bardzo podobne.
— Tak, to nie umyka niczyjej uwadze. Mamy twarz naszej mamy.
— Ależ byłaby dumna, mogąc was teraz zobaczyć.
— Też tak myślę.
Saúl oderwał wzrok od monety, słysząc nagłą zmianę w głosie Anny.
— Przepraszam, jeśli...
— Nie, to nic! — zapewniła księżniczka, wyciągając dłonie w pojednawczym geście. — Wydaje mi się, że już zawsze będę tak reagować na jej wspomnienie.
Saúl schował monetę do niewielkiej kieszonki na piersi wytartego kubraka i uprzejmie otworzył Annie drzwi wozu.
— Jak się miewa twoja siostra? Spodobało jej się w Valencii? — zapytał, gdy zszedł ze schodków na bruk placu i stanął obok Anny, która na powrót założyła kaptur.
CZYTASZ
Zemsta Króla Burz, Kraina Lodu Fanfiction, Tom I ☑️
FanfictionMinął rok od Zimy Stulecia. Elsa w pełni nauczyła się kontrolować swoją moc, a mieszkańcy Arendelle zaakceptowali i pokochali jej niezwykłe zdolności. Elsa doskonale odnajduje się w roli władczyni i mogłoby się wydawać, że wszystko wróciło do normy...