Rozdział 21 - Spalone imię

180 15 2
                                    

Annę obudziły promienie słońca, którym na zaledwie kilka godzin przed zachodem udało przedrzeć się przez zasłonę chmur. Odruchowo nakryła sobie głowę poduszką, ale sen natychmiast uleciał, jakby był przetrzymywany pod jej powiekami na siłę, wbrew swojej nocnej naturze.

Usiadła na łóżku, prostując nogi, na końcu których z zaskoczeniem stwierdziła obecność pantofelków, i przypomniała sobie, że to one zaprowadziły ją prosto do łóżka tuż po powrocie z korridy. Teraz spostrzegła, że najwyraźniej całe zmęczenie, fizyczne i emocjonalne, tajemniczym sposobem przesiąkło z głowy do ubrań i fryzury. Nie chcąc sobie nawet wyobrażać szerszej perspektywy, przebrała się i uczesała, i wciąż półprzytomna, wyszła z komnaty.

Sen usunął z jej głowy brutalne szczegóły korridy, więc umysł miała jasny i klarowny, jeszcze niezapełniony przez wyobraźnię, która z powodu swoich rozmiarów zawsze budziła się ostatnia. Księżniczka postanowiła to wykorzystać do rozmowy z Elsą, gdyż ból po ich wspólnej kłótni był jedyną emocją, jakiej nie stępił ożywczy sen.

Nie miała zamiaru jej do niczego przekonywać, zakładać pułapek słownych ani perswadować swoich racji bezcelowym krzykiem. Podjęła już decyzję, co do kontynuowania swojego śledztwa; teraz pragnęła jedynie pogodzić się z siostrą, z którą łączyła ją więź nieporównywalnie większa od jakichkolwiek sporów i sekretów. Gdzieś z tyłu głowy wciąż uwierała ją jej fałszywa przysięga, ale natychmiast zagoniła ją do ciemnego kąta umysłu, gdzie wygodny zapiecek znalazły sobie wciąż rosnące plany zła koniecznego.

Mama i tata nie chcieliby, byśmy się kłóciły. Zwłaszcza teraz, pomyślała Anna, dodając sobie odwagi i bez pukania weszła do komnaty siostry.

Pokój był już pogrążony w gęstniejącym zmierzchu, ale mimo to w środku nie płonęła ani jedna świeca.

— Elsa, jesteś tutaj? — zapytała, zamykając drzwi.

Odpowiedziała jej cisza.

Czyżby kolejne spotkanie z jej ulubionym księciem? pomyślała, zaprawiając myśli ironią, łagodzącą smak goryczy. Spojrzała na stół, gdzie leżały kartki papieru, a także otwarty kałamarz i pióro, jakby ktoś przed chwilą oderwał Elsę od obowiązków. Niewiele osób było w stanie to uczynić, a książę Rubén jako jedyny z Iberyjczyków, ku niezadowoleniu Anny, miał zadatki, by dołączyć do tego zacnego grona.

Już miała wyjść, by poszukać siostry, gdy kątem oka dostrzegła rozsypane na poduszce niemal białe włosy, wyraźnie odcinające się od fioletowej poszewki i odetchnęła z ulgą.

— Elsa? Od kiedy ty śpisz w ciągu dnia? — zagadnęła przyjaźnie, ale władczyni Arendelle pogrążona była w iście królewskim śnie.

Bystre oko Anny natychmiast zauważyło, że Elsa wciąż miała na sobie tę samą suknię i biżuterię, jaką założyła rano.

Już wyciągała rękę, by obudzić siostrę, gdy w tej pełnej napięcia ciszy usłyszała nagle gdzieś z tyłu głowy cichutkie, monotonne uderzenia, jakby jej podświadomość biła nieśmiało w dzwonek uwagi. Anna zamarła w bezruchu i skupiła się na tym dziwnym uczuciu, które zwiastowało przybycie wyjątkowego gościa – jej nowej, magicznej zdolności. Nie bez rosnącego strachu usadowiła ją w swoim szóstym zmyśle, by pozwoliła jej zobaczyć to, co niedostrzegalne dla oka.

A był to widok niecodzienny.

Po całej komnacie, niczym rdzawy kurz, wirowały różnokształtne cząsteczki potężnego zaklęcia, łączącego śpiącą Elsę z czymś, co leżało na blacie pośród pergaminów.

Anna poczuła, jak serce ucieka jej w pięty z niepokoju, pomimo wsparcia swojego daru, który pomagał jej zachować trzeźwość myślenia. Rzuciła się do stołu i odsunęła na bok częściowo zapisane kartki, nie przejmując się, ile z nich wyląduje na podłodze.

Zemsta Króla Burz, Kraina Lodu Fanfiction, Tom I ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz