Maszty trzeszczały złowróżbnie w rękach wściekłego, północnego wiatru. Takielunek zdawał się być żywą istotą, która wiła się i prężyła, niczym dzikie zwierzę, chcąc uwolnić się od próbujących ją ujarzmić marynarzy. Księżyc zniknął za czarnymi, kłębiącymi się chmurami, pędzącymi po niebie niczym tabuny dzikich koni. Statek z trudem wspinał się po wzburzonych, coraz potężniejszych falach, których połyskujący, atramentowy granat nagle zmienił się w martwą, żarłoczną czerń.
Anna nagle otworzyła zamknięte snem powieki, słysząc krzyki marynarzy oraz szalony, ciężki stukot ich butów, gdy biegali po górnym pokładzie, chcąc opanować okręt, który zdawał się buntować przeciw własnej załodze.
Przerażenie, niczym stalowa obręcz, zacisnęło się gwałtownie na jej piersi. Usiadła szybko na splątanej kołdrze, kurczowo trzymając się boków łóżka, by nie spaść, gdy statek zderzy z kolejnym bałwanem. Iluminatory jej kajuty znajdowały się tuż nad poziomem wody, więc doskonale widziała szaleństwo pogody, przypominające koniec świata.
Sztorm.
Jej największa obawa stała się koszmarną rzeczywistością. Żałowała, że w ogóle zgodziła się popłynąć. Na dodatek była sama w ciemnej kajucie, która jeszcze kilka godzin temu była przytulnym zakątkiem, a teraz mogła stać się jej trumną. Nie wiedziała, gdzie jest Elsa i Kristoff, czy wszystko z nimi w porządku i czy w ogóle jeszcze ich zobaczy. Łzy same zaczęły płynąć po jej piegowatych policzkach.
W tym momencie rozległ się ogłuszający huk grzmotu – Annie zdawało się, że niebo rozdarło się na dwoje. Deszcz lunął z siłą wodospadu, łącząc niebo z morzem w jedną, nieprzeniknioną, skłębioną masę o barwie śmierci.
Pomyślała o rodzicach, których morze nigdy jej nie oddało. Czy zginęli w takim samym, oderwanym od czasu i przestrzeni piekle? Kolejny grzmot, przypominający starcie pięści tytanów, zmieszał się z przerażającym trzaskiem, gdy piorun uderzył prosto w grotmaszt, łamiąc go w pół jak zapałkę.
Zorientowała się, że krzyczy na cały głos.
Pozostał tylko krzyk.
I nagle ktoś zawołał ją z daleka. Znała ten ciepły, delikatny tembr i charakterystyczny akcent północnych hrabstw Arendelle. Zanim jednak zdołała odpowiedzieć na wołanie, jego brzmienie rozwiało się, zostawiając ją samą na bezpiecznym brzegu odzyskanej świadomości.
Obudziła się nagle, biorąc łapczywy oddech, jakby w ostatniej chwili wyrwała się z topieli. Wciąż kurczowo trzymała się łóżka, lecz, ku jej niewypowiedzianej uldze, szybko zorientowała się, że jest to jej własne łóżko, w dobrze jej znanej, pałacowej komnacie.
Za otwartymi okiennicami szalała burza z piorunami.
Anna.
Jej imię, tak zwyczajnie brzmiące, wypowiadane tysiące razy przez tysiące warg, z miłością, radością, ciepłem. Jednak w żadnych ustach nie było ono tak bezpieczne i ukochane, jak w ustach matki. To jej głos uratował ją z koszmaru, i choć zamilknął niepostrzeżenie niczym górskie echo, Anna dobrze wiedziała, że należał on do Iduny.
— Mamo — wyszeptała niemal bezgłośnie w ciemność komnaty.
Ale przecież nikt nie mógł jej odpowiedzieć.
To był tylko sen, okropny i realistyczny, ale jednak sen. Odetchnęła głęboko, ale jej dłonie wciąż drżały. Skarciła się w myślach, że zapomniała o zamknięciu okiennic przed pójściem spać — to przez tę burzę ten koszmar stał się tak namacalny.
Złe przeczucia dręczyły ją już niemal od tygodnia, odkąd Elsa oznajmiła na spotkaniu rady hrabiów, że popłynie do Iberii z misją pokojową w imieniu Sverigii. Anna nie protestowała, lecz sama nie wierzyła w słuszność tego wszystkiego na tyle, by przekonywać kilku radnych, którzy byli przeciwni temu pomysłowi. Ostatecznie marszałek Arenhus wygrał batalię niepodważalnym argumentem o obowiązku wypełnienia zobowiązań płynących z sojuszu, który Elsa reprezentowała swoim majestatem. Udało im się nawet udobruchać radę w kwestii uczestnictwa w podróży księżniczki, której nikt nie chciał na to zezwolić, gdyż była jedyną następczynią Elsy w razie nagłego wypadku. Po bardzo długich dysputach sama Anna przekonała wszystkich, że będzie bardziej potrzebna swojej starszej siostrze, mogąc służyć jej pomocą i radą. Uzasadniła to faktem, że Arenhus miał znacznie większe doświadczenie w rządach, gdyż sprawował je wraz z radą przez trzy lata po śmierci króla Agnarra i królowej Iduny, dopóki Elsa nie osiągnęła pełnoletności.
CZYTASZ
Zemsta Króla Burz, Kraina Lodu Fanfiction, Tom I ☑️
FanficMinął rok od Zimy Stulecia. Elsa w pełni nauczyła się kontrolować swoją moc, a mieszkańcy Arendelle zaakceptowali i pokochali jej niezwykłe zdolności. Elsa doskonale odnajduje się w roli władczyni i mogłoby się wydawać, że wszystko wróciło do normy...