22

16.8K 869 105
                                    

       Zapakowałam do auta ostatnie pudło z moimi rzeczami. Teraz nie ma odwrotu, decyzja została podjęta, ale nie ma co ukrywać, trochę się boję. Czekają na mnie nowe obowiązki i wyzwania. Zdaje sobie sprawę, że zamieszkanie razem to poważny krok, obawiam się, że to może nie wypalić. Każdy ma swoje przyzwyczajenia, nawyki, a co jeśli nie spodoba nam się to? Co, jeśli zaczniemy kłócić się o jakieś bzdety, a to będzie prowadzić do większych sprzeczek? Nie wiem jak mam się zachować, wiem, że powinnam być sobą, ale moje nawyki mogą mu się nie spodobać. W gruncie rzeczy nie jestem czyścioszkiem, lubię rozwalać po kontach moje rzeczy, nie przeszkadza mi bałagan, ale staram się sprzątać na bieżąco. Jedynie w kuchni i łazience nie cierpię brudu. Nienawidzę, gdy zlew jest zawalony naczyniami, a na blacie stoją niepotrzebne rzeczy. W półkach zawsze układam produkty od największego do najmniejszego, To takie moje dziwactwa, ale mam tak od zawsze. Jeremy natomiast, zawsze sprząta swoje rzeczy i stara się utrzymać porządek wszędzie, poza kuchnią. Dla niego nie przeszkadzają naczynia w zlewie i porozkładane produkty na blacie. Nie ma takiej opcji, że nie obędzie się bez kilku sprzeczek. Najważniejsze jest to, abyśmy nauczyli się razem mieszkać. Reszta sama się ułoży.

     Spędziliśmy razem już tydzień i wszystko jest dobrze, Jeremy jest czarujący, troskliwy, ale nie przytłacza mnie, to bardzo dobrze. Jest lepiej niż się spodziewałam. Kupiliśmy dużą szafę, którą razem wybraliśmy, trochę się przy tym posprzeczaliśmy, mój narzeczony chciał sam za to zapłacić, a ja się nie zgodziłam, w końcu to moje ubrania miały się tam znaleźć. Musieliśmy pójść na jakiś kompromis, więc po dłuższej negocjacji doszło do tego, że za szafę zapłaciliśmy po połowie. Jeremy nie do końca był zachwycony, ale spójrzmy prawdzie w oczy, to było jedyne sensowne rozwiązanie, nie chcę być od kogoś zależna.
 
     Wspólne zamieszkanie okazało się dobrym pomysłem, co prawda, mieliśmy kilka sprzeczek o to, że rozwalam ciuchy, a Jeremy, nie sprząta z blatu kuchennego, więc wieczorem jedząc kolację, rozmawialiśmy o swoich przyzwyczajeniach i dziwactwach. Potem było już lepiej.

     Co do osoby, która przysyłała prezenty, wiem kim, on jest i już załatwiłam sprawę. Oczywiście nie powiedziałam mojemu narzeczonemu, kim jest ta osoba, ponieważ bałam się, jak może się to skończyć. Ten Ed ma jakoś nie równo pod sufitem, pierw rozpowiadał, że mnie przeleciał, a teraz obsypuje mnie prezentami, jak dla mnie to nie jest normalne. To sąsiadka powiedziała mi, że Ed przynosi mi jakieś upominki, kilkakrotnie widziała go, jak mnie obserwuje. Tego samego dnia, w sklepie powiedziałam mu o tym, że wiem o wszystkim. Nie wyparł się tego, tylko przeprosił mnie za to, jak mnie potraktował. Porozmawiałam z nim spokojnie, ale w środku gotowałam się ze wściekłości. Wytłumaczyłam mu, że jestem zaręczona i nie ma na co liczyć. Zrozumiał i obiecał przestać. Jak na razie dotrzymał słowa, a nawet widziałam go z jego nową dziewczyną. Czyli nie ma co rozpamiętywać, nie ma już powodu do niepokoju.  

***

     Gdy kończyliśmy jeść kolacje, przyrządzoną przez naszą trójkę, zadzwonił telefon Jeremy'ego. Nie trudno się domyślić, kto dzwoni.

   -Odbierz, bo będzie wydzwaniać co pięć minut.- Powiedziałam, wstając od stołu.

   -Niech dzwoni, teraz nie mam czasu.

Wziął pusty talerz i poszedł za mną. Umyłam naczynia, powkładałam na miejsce. Jeremy sprzątnął ze stołu, a Kristen poszła z psem na spacer.

Telefon non stop dzwoni i dzwoni, a on nie odbiera, ciśnienie mi podskoczyło, mam dość tej baby! Jak zacznie dzwonić, nie przestanie, dopóki na odbierze, a jak wyłączy telefon, wypisuje do mnie, lub do Kristen. Nienormalna baba, z zaburzeniami psychicznymi.

   -Jeremy, odbierz, bo zwariuje!

Wziął telefon do ręki i nareszcie odebrał.

   - Czy ty masz wszystkich w domu? Przestań do mnie wydzwaniać, zachowujesz się jak wariatka!.... I dzwonisz do mnie tylko po to, by zaprosić nas na kolację? Normalna jesteś?!... Nie, nie przyjdziemy, jesteśmy już po kolacji... Jutro...-Spojrzał na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami, jak sobie chce, to niech idzie, ja nie mam zamiaru!

 In The Cage Of  Desire.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz