30

14.1K 874 21
                                    






Jeremy


      Kolejne dni płynęły bardzo szybko, załatwialiśmy wszystkie formalności, trochę to wszystko trwa, nie łatwo jest odzyskać tożsamość. Scarlett się niecierpliwi, chce zacząć wszystko od nowa, ona już przestaje wierzyć w to, że odzyska całkowicie pamięć. Wracają do niej jakieś wspomnienia, ale to wciąż urywki. Stara się jak może, aby odzyskać pamięć, ale przecież to nic nie da. Wspomnienia wrócą, a jeśli nie rozkocham ją w sobie ponownie.

    Jej bracia przedłużyli sobie urlopy na tyle ile mogli, chcą być przy niej. Ja zadzwoniłem w końcu do rodziców i powiedziałem im o tym niezwykłym zdarzeniu. Nie mogli w to uwierzyć, chcieli przylecieć, niestety zdrowie mojego taty im na to nie pozwala. Obiecałem im, że przylecimy, gdy tylko Scarlett dostanie wszystkie papiery.

    Staram się z nią spędzać jak najwięcej czasu, ale niestety musiałem wrócić na tydzień do pracy, ale szef obiecał, że przedłuży mi urlop. Dzisiaj był mój ostatni dzień w pracy, jestem zmęczony i niewyspany. Harowałem jak wół przez ten tydzień, po dwanaście godzin dziennie, nie miałem już siły, dlatego po przyjściu do domu, od razu położyłem się do łóżka. Obiecałem sobie, że jutro poświęcę cały dzień dla mojej ukochanej...



    Przebudziłem się przygnieciony rozpalonym ciałem Scarlett. Jej blond włosy łaskoczą moją twarz. Nie wiem jakim cudem wcześniej nie poczułem, że ona śpi dosłownie na mnie. Jak w ogóle mogłem nie poczuć, że w ogóle śpi ze mną?

Odgarnąłem jej włosy z twarzy i delikatnie pogłaskałem po policzku. Zamruczała coś niezrozumiałego. Otworzyła jedno oko, spojrzała na mnie.

   -Jak miło, tak strasznie mi wygodnie. Chyba nie masz nic przeciwko, że włamałam się tu w środku nocy, ale nie mogłam zasnąć.

   -Skądże znowu, marzyłem o tym.

   -Jesteś bardzo wygodny, mogłabym spać tak każdej nocy.

   - Nie wątpię, ale gdy tak na mnie leżysz i czuję twoje piersi oraz bijące od ciebie ciepło...-odchrząknąłem lekko, dając jej do zrozumienia, że strasznie mnie podnieca. Stanął mi, gdy tylko uświadomiłem sobie, że leży na mnie w samej koszulce i koronkowych majteczkach.

   -Och, czuję.- Zaśmiała się, ale nie ruszyła z miejsca.

   -Opowiesz mi, jak się poznaliśmy? - Zapytała, poprawiając się na mnie, oparła brodę na swoich splecionych rekach i czekała.

   - Cóż... Nie przepadaliśmy za sobą, przynajmniej tak mi się wydawało. Byłem okropny, odpychałem od siebie ludzi... Mniejsza o to, pierwszy raz spotkaliśmy się w sklepie, ty właśnie zaczynałaś tam prace, a ja przyszedłem do Karen zawiść jej rzeczy córki. Spojrzałaś na mnie dziwnym wzrokiem. No ogół przed usunięciem blizn ludzie snuli różne teorie na mój temat. Byłem kryminalistą i tak dalej. Kobiety przeważnie patrzyły na mnie z obrzydzeniem, ale nie ty. Strasznie mnie zdenerwowało, że właśnie w ten sposób na mnie patrzysz... Chciałem Cię do siebie zrazić i z początku podziałało. Wychodząc z kantorka, wyzwałaś mnie od dupków, a gdy opuszczałem sklep, spotkałem cię między regałami, uśmiechnęłaś się do mnie, pokazałaś środkowy palec i oblizałaś go.

   -Naprawdę? Jakoś nie mogę sobie wyobrazić takiej sytuacji.

   -Tak było.- Uśmiechnąłem się do niej i bez wahania objąłem ją, kładąc obie ręce na jej plecach. Głaskałem ją miarowymi ruchami w górę i w dół.

   -A jak doszło do tego, że zaczęliśmy być parą?

   -W sumie to zaczęliśmy od dupy strony.- Zmarszczyła brwi.

   -Jak to?

   - Byliśmy skazani na swoje towarzystwo. Tego dnia rozpętała się okropna burza, byłem akurat w lesie, jeździłem na motorze. Chciałem jak najszybciej dojechać do domu, wyjeżdżając zza zakrętu, o mało co Cię nie potrąciłem. Tak jak wspominałaś, jechałaś na rowerze, a motocyklista prawię, Cię potrącił. To byłem ja. Byłaś wściekła, szłaś na piechotę do domu, nie chciałaś mojej pomocy, ale w końcu zmądrzałaś. Gdy dojechaliśmy do domu, byłaś wściekła, znów się pokłóciliśmy, ale czuliśmy do siebie silny pociąg.

   -Rzuciłeś się na mnie i rozpaliłeś do czerwoności?- Zapytała z zadziornym uśmieszkiem.

   -To ty się na mnie rzuciłaś, wepchnęłaś mi język do gardła, a ja cię w niego ugryzłem.

   -Żartujesz?! Ja się na Ciebie rzuciłam?

   -Tak, ty. Nie protestowałem, kochaliśmy się, kłóciliśmy, wyzywałaś mnie i kilka razy uderzyłaś w twarz. Zadziorna, pyskata, zołza. Taka właśnie byłaś i mam nadzieje, że wciąż gdzieś tam jest. Byliśmy zamknięci przez prawie trzy dni, uprawialiśmy gorący namiętny i niebezpieczny seks.- Spojrzałem na jej twarz, jest zaskoczona i cała czerwona.

   -Zarumieniłaś się.- Zaśmiałem się z niej.

   -Dupek, z ciebie wiesz?- Pacnęła mnie lekko w ramię i zaśmiała się, chowając twarz w dłonie.

   -Można powiedzieć, że to ty zdobyłaś mnie, rozpaliłaś, owinęłaś wokół palca. Byliśmy zamknięci w klatce pożądania, seks był obłędny, dziki, namiętny.- Przekręciłem się tak, że teraz to ona jest pode mną i dalej zasłania twarz rękoma.- Uwiodłaś mnie i skradłaś serce, dla ciebie pozbyłem się blizn, dla ciebie jestem skłonny zrobić wszystko.

   -Boże, daj mi siłę. Jeremy. Zejdź ze mnie, twoje pożądanie wbija się we mnie. Nie jestem pewna czy dam radę wytrzymać dłużej.- Jęknęła, cicho. Jej biodra zaczęły się poruszać, ocierając o mojego twardego kutasa. Czuję jej pożądanie, cały pokój jej wypełniony jej zapachem.

   -Czujesz to prawda? Czujesz, jak silne jest nasze pożądanie? Jak każda część naszego ciała, każda komórka w naszym ciele pragnie zaspokojenia? Serce bije jak oszalałe...

   -Jezu!

   -Przeważnie, krzyczałaś, Boże dochodzę! 

   -O mój Bożę.- Złapałem ją jedną ręką za udo, Twarz przybliżyłam do jej szyi, pocałowałem lekko i szepnąłem jej do ucha.

   -Właśnie tak Skarbie. Czujesz to? Pragniesz mnie równie mocno, jak ja ciebie. Każdej nocy pragnąłem, by znaleźć się w Tobie, By pieścić Cię i doprowadzać do obłędu. Ostatnim razem, gdy przyszłaś do mnie i całowaliśmy się, chciałem doprowadzić cię na szczyt. Chciałem, byś poczuła, jak to między nami było, abyś dzięki temu przypomniała sobie nasz szalony seks.- Ugryzłem ją za płatek ucha, po czym polizałem ugryzione miejsce.

   -Pragnę cię od zawsze, jesteś spełnieniem moich marzeń. Twoje ciało, twoje piersi.- Powędrowałem dłonią pod jej koszulkę, delikatnie ścisnąłem ją za pierś. Wygięła się w łuk.-Twoje perfekcyjne ciało, które zasługuje na delikatne pieszczoty, pocałunki, na wszystko, co najlepsze. Znam je bardzo dobrze, wiem, co sprawi, byś doszła w kilka sekund. Jesteś rozpalona mokra od pożądania. Pozwól, abym sprawił, byś krzyknęła moje imię w chwili, gdy będziesz na szczycie.

   - Tak! Zrób to, Jeremy, Błagam.- Wiła się pode mną, a w jej oczach zobaczyłem pożądanie.

   -Już spokojnie, zajmę się Tobą, przeżyjesz najwspanialszy orgazm w życiu.



   -Hej! Wstaliście już? Śniadanie stygnie.- Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. To Mike.

Zabije gnoja!

   - Zaraz zejdziemy!- Odkrzyknąłem.

   - Tato rusz się, chyba się tam nie migdalicie?!- Usłyszałem, jak się śmieje. Co to za rodzina!

   -Idźcie sobie, zaraz zejdziemy!

   -Boże czy tu nie da się nic zadziałać?- szepnąłem bardziej sam do siebie.

Boże daj mi cierpliwość. 

Spojrzałem na Scarlett, która powstrzymuje się, aby nie wybuchnąć głośnym śmiechem.


   - Śmieszy Cię to?-Zapytałem ściągając brwi.

Przekręciła głową, ale wciąż chichotała pod nosem.

   - Przestań się śmiać, bo zrobię coś, od czego zaczniesz krzyczeć.

Nie pomogło.

   - Ok sama tego chciałaś.

Usiadłem na jej biodrach, uniemożliwiając, jej wstanie i zacząłem łaskotać. Wiła się pode mną, rechocząc jak mała dziewczynka.

   - Proszę. Przestań! Już nie mogę. Błagam, przestań!

Śmiała się jak opętana, a ja wraz z nią.

   - Skopie ci tyłek jak tylko się uwolnię.

   - Warto próbować skarbie.

Nachyliłem się nad nią i złożyłem na jej ustach soczysty pocałunek.

   - Zejdź ze mnie.

Zaśmiałem się, ale zszedłem z niej i od razu rzuciłem się do ucieczki. Otworzyłem drzwi, które były zamknięte na klucz, a gdy zbiegłem po schodach, dobiegły mnie krzyki Scarlett.

   -Jeszcze mnie popamiętasz ! Uciekaj i tak Cię dorwę, tylko znajdę jakieś spodnie! Zemszczę się Jeremy!  




 In The Cage Of  Desire.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz