29

14.5K 878 39
                                    


Przepraszam za błędy:)


      Minęło półtora tygodnia  od mojego pojawienia się w tym mieście. Dowiedziałam się sporo na swój temat, ale to nie pomogło mi w odzyskaniu pamięci. Fakt wróciło kilka wspomnień z dzieciństwa, ale to wciąż nie jest wszystko. Pamiętam także nieco sprzed wypadku sprzed kilku lat, ale nic poza tym. Chciałabym już odzyskać ta pamięć, aby nie czuć się odizolowana. Zdaję sobie sprawę z tego, że martwią się o mnie w szczególności Jeremy, który stara się nie mieć mnie cały czas na oku, chodzi za mną krok w krok. Jednak jego zachowanie trochę mnie przytłacza. Rozumiem to, wiem, że byliśmy zaręczeni, ale to nie usprawiedliwia tego nękania. Czuję się osaczona, dlatego korzystając z okazji, że Jeremy jest pod prysznicem, napisałam na kartce, że idę do miasta.



    Wszyscy mnie tu znają, a gdy poszłam do fryzjera, kobieta wiedziała, jak chce się ściąć i namówiła mnie na zmianę koloru włosów. Widziałam na zdjęciach, że od zawsze miałam blond włosy, więc zgodziłam się, ale chciałam dodać kilka ciemniejszych pasemek. Efekt mojej metamorfozy jest porażający, wyglądam młodziej. W salonie fryzjerskim panuje chaos, wszyscy są życzliwi i rozmawiają ze mną. Nie pamiętam wszystkich imion, ale nie przeszkadza im to.

    Od fryzjera poszłam do warzywniaka i kupiłam sobie kobiałkę truskawek. Przechadzając się ulicami miasteczka, rozkoszowałam się piękną pogodą i urokiem tego miejsca, kroczyłam dumnie, uśmiechając się do wszystkich. Jednak gdy poczułam ten zapach, mój nastrój się zmienił o sto osiemdziesiąt stopni. Sporo ludzi przechadzki obok i nie wiem, skąd się wziął. Zaczęłam rozglądać się na boki, lekko panikując. Znam ten zapach.




...-Krzycz!

-Nie!

-Krzycz i błagaj!

-Jesteś chory! Zostaw mnie w spokoju lub zabij!

-To by było zbyt proste!

- To ty ją zabiłeś! Tę dziewczynę, widziałam, jak roznosiłeś jej szczątki!

-Milcz! Bo skończysz jak ona!

Kolejne uderzenie, ból nie do opisania. Czuje, jak z uderzonego miejsca spływa coś ciepłego. Nie mam zamiaru krzyczeć, nie dam mu tej satysfakcji, nie dziś, nie tym razem, niech mnie zabije!...


  Zamaskowany mężczyzna, który przywiązywał mnie do różnych ustrojstw, tak właśnie pachniał. Mocny zapach wody kolońskiej, którą zdecydowanie za dużo wylewał na siebie. Ten swąd drażnił moje nozdrza dwa dni w tygodniu. Znęcał się nade mną, bił, poniżał. Jego ohydne dłonie na moim ciele. Nigdy jednak mnie nie zgwałcił. Podniecało go zadawanie mi bólu. Gdy nie chciałam krzyczeć, zawsze zrobił coś, co sprawiało, że krzyczałam, błagając, by przestał.

Czy nie mogło wrócić do mnie jakieś miłe wspomnienie? Dlaczego przypomniało mi się coś tak okropnego? Nie chcę o tym pamiętać, chcę przypomnieć sobie szczęśliwe dni z braćmi.

    Nie pamiętam jego twarzy, chodził przy mnie zamaskowany, ale wtedy w lesie widziałam jego twarz, tylko nie mogę sobie przypomnieć. Wiem jedno, on tu jest, on jest tu w tym miasteczku i pewnie wie, że ja też tu jestem.

    Zaczynam panikować, tak jak wtedy na parkingu, gdy jechałam do tej mieściny. Facet zaskoczył mnie na parkingu, złapał od tyłu i próbował udusić. Jednak przejeżdżający tamtędy radiowóz wystraszył go. Nie odwróciłam się, by spojrzeć, kto to był, wiem jednak, że to jeden i ten sam zapach. To było dzień przed przyjechaniem tu. Gdy mnie puścił, rzuciłam się do ucieczki i od razu odjechałam.

Usiadłam na ławce, zakryłam twarz dłońmi i liczyłam. Pomału dochodzę do siebie, panika przemija.

   -Wszystko w porządku?- Zapytał jakiś facet. Uniosłam głowę, nie poznaję go.

   -Ed, jestem Ed. Wszystko dobrze Scarlett?- Przytaknęłam głową na znak, że jest ok.

   -Podwieźć Cię do domu?- Zapytał. Przeczucie mi mówi, aby trzymała go na dystans, nie wiem z jakiego powodu, ale wierze w moje przeczucia.

   -Nie dziękuję, naprawdę wszystko jest już ok.

   - Nie daj się prosić, przecież znamy się nie od dziś, chodź, odwiozę cię.- Nie podoba mi się jego nachalna postawa, czego on ode mnie chce?

   -Hej Scarlett. Jadę właśnie do twojego brata, chcesz się ze mną zabrać?

Dzięki Bogu za Anioła w postaci Naomi.

   -Jasne, dziękuję... Cześć Ed.- Rzuciłam na odchodne, jego mina mówiła sama za siebie, niezadowolony z takiego obrotu spraw.

Gdy odeszłyśmy od pana nachalnego, podziękowałam jej szczerze.

   -Nie ma, za co zauważyłam, że jest zbyt nachalny.

   -Tak... Gdzie jest Eva, nie jedzie z nami? - Zapytałam, wsiadając do samochodu.

   -Wczoraj odwiozłam ją na lotnisko, wróciła do domu, bo nie ma szans u pewnego faceta... Zmieniłaś fryzurę, Wow super wyglądasz, lepiej ci w blond.

   -Dziękuję... U jakiego faceta?- Zapytałam.

   - No cóż, zanim się pojawiłaś, chciała zarzucić sieć na twojego faceta, ale nie dał się jej zalotom.
Poczułam zazdrość, mam świadomość tego, że Jeremy jest przystojnym facetem i był łatwym kąskiem dla wielu samotnych kobiet, ale od mojego zniknięcia z nikim nie był. Szczerze uśmiechnęłam się, gdy uświadomiłam sobie jakim uczuciem mnie darzy.

   -Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?- Zapytała niespodziewanie, gdy byłyśmy już blisko domu Jeremy'ego.

   -Hmm, nie wiem, chyba tak.

   -Ja właśnie tego doświadczyłam. Twój brat Mike jest cudowny, to dla niego zostałam tu, dłużej niż planowałam. Mówię Ci, gdyby to ode mnie zależało, już bym turlała się z nim po podłodze w moim pokoju w hotelu.

   -To, czemu go nie zaprosisz? No wiesz na drinka lub...

   - Właściwie czemu nie.- Przerwała mi w połowie zdania.- Cholera, a jeśli odmówi?

   -Daj spokój! Widziałam, jak na ciebie patrzy, a gdy odczytuje wiadomość od ciebie, to szczerzy się jak mysz do sera.

   -Myślisz?- Zagryzła wargę z podniecenia.

   -Jeśli się nie zgodzi sama dam mu kopa w tyłek!

Zaśmiała się. Naomi jest piękną kobietą, bardzo przyjemną i życzliwą. Lubię ją i to bardzo, jest jak przyjaciółka, najlepsza przyjaciółka. Nie znałam jej wcześniej, ale czy to ważne, jest moją nową znajomą a może gdyby im się udało, w przyszłości moją bratową.

    Dojechałyśmy na miejsce, przed domem czeka na nas komitet powitalny. Naomi dzwoniła do mojego brata, gdy jechałyśmy już do domu. Boję się ich reakcji na moja nową fryzurę.

   -Naomi? Czy naprawdę dobrze wyglądam?

   -No pewnie, jesteś piękną kobietą, a blond włosy i te cieniutkie pasemka pasują ci. Uwierz mi... Gdybym była lesbijką, w tym momencie poprosiłabym Cię o rękę, a że nie jestem, Jeremy musi paść na kolano po raz drugi i wsunąć na twój palec pierścionek, który będzie odzwierciedlał jego miłość do ciebie.- Rozmarzyła się, patrząc na mojego brata. No tak Naomi, romantyczka ponad skale.

Wyszłam z samochodu, założyłam okulary przeciwsłoneczne i pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach kroczyłam w stronę trzech mężczyzn i mojej bratowej.

   -Wyglądasz oszołamiająco.

   -Dziękuję Micaela.

   -Martwiłem się.- Pożalił się Jeremy.

   -Przepraszam, ale chciałam chwilę pobyć sama.  No wiesz pomyśleć i zastanowić się nad wieloma sprawami... Gdzie Kristen?

 In The Cage Of  Desire.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz