46

13K 814 45
                                    




     - Kristen podaj mi, proszę granatowy krawat z pokoju.

Kończę układać włosy, wytarłem ręce i założyłem koszulę. Prezentuje się całkiem nieźle, muszę przyznać, że wręcz seksownie.

   - No, no tato. Wyglądasz obłędnie, jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. -Wziąłem od niej krawat i zacząłem go zawiązywać.

   -Nie czaruj mi tu. Masz szlaban, ale dziś jest wyjątkowy wieczór, więc naginam zasady i śpisz u koleżanki. Dzwoniłem już do jej matki i wiedz, że nie wyjdziesz z domu.

   - Ile razy mam przepraszać? Wiem, że mogło się to skończyć źle, nie jestem gotowa na bycie matką, jestem za młoda.

   - Niestety to ci nie przeszkodziło w uprawianiu seksu.

Staram się zachować spokój i wychodzi mi to. Jakoś złagodniałem, tylko co jest tego powodem? Wiem kto, oczywiście moja Scarlett, ten wieczór będzie idealny ona i ja tylko to się dziś liczy.

   - Nie chcę, się kłóci. Wiem, że jesteś wściekły i długo będziesz mi to wypominał, ale weź pod uwagę to iż sam nie byłeś dorosły, gdy się urodziłam.

Ma racje, co powinno dać jej do myślenia. Nie powinna popełniać tego samego błędu co ja... Co ja pieprze przecież Kristen nie jest błędem, fakt urodziła się za wcześnie, ale jednak jest moją jedyną córką i kocham ją ponad wszystko. Jednak gdyby okazało się, że jest w ciąży, nie wiem, co bym jej zrobił.

   - To co innego ja stanąłem na wysokości zadania. Wyjechałem i zarobiłem dość pieniędzy, by was ściągnąć do Nowego Jorku.

   - Przepraszam. Teraz przynajmniej rozumiem, dlaczego czasami bywasz dziecinny. Musiałeś szybko spoważnieć i zarabiać na moje utrzymanie. Kocham cię tato.

Coś w tym jest.

   - Też Cię kocham.

   - Ok. Skoro już wyznałaś my sobie to i owo to proponuje, abyś rozważył nałożenie czerwonego krawata. Scarlett będzie miała piękną czerwoną sukienkę i wydaje mi się, że czerwony krawat będzie idealnie pasować.

Podała mi drugi krawat. Zdjąłem ten, który miałem na sobie. Kristen podeszła bliżej, związała go, jak należy i wygładziła moją koszulę.

   - Tylko nie zachowuje się niestosownie i zabezpiecz się, aby nie wyszło wam z tej randki jakaś mała niespodzianka.

   - Nie ucz mnie jak mam się zabezpieczać.

   - Ktoś musi cię uświadomić. Seks jest przyjemny, ale trzeba zachować wyjątkową ostrożność inaczej dzidziuś może pojawić się za dziewięć miesięcy.

Zmroziłem ją wzrokiem, w tym momencie mam ochotę jej przylać, ale aby nie zepsuć sobie humoru, powiedziałem.

   -Och zamknij się już.




      Odwiozłem córkę do jej koleżanki i wróciłem do domu. Muszę sprawdzić, czy wszystko jest przygotowane. Od wczorajszego wieczoru szykuję wszystko na randkę ze Scarlett, chcę by ten wieczór był wyjątkowy i romantyczny dlatego cieszę się, że skończyłem remont tarasu. Teraz gdy jest zimno, zamykam szklane drzwi i mogę cieszyć się widokiem gwiazd, nie marznąc przy tym. W sumie to wszystkie ścianki są przezroczyste tak samo, jak zadaszenie. Powinno się jej tu spodobać. Wszędzie pozapalałem świece, rozpaliłem w kominku, jeszcze małe poprawki z wystrojem stołu i koniec. Mam nadzieje, że doceni moje starania, zważywszy na to, że sam przygotowałem kolację. Wziąłem wino i zacząłem nalewać czerwone wino, nagle Rasty pojawił się nie wiadomo skąd, potracił mnie i resztę wina znajdujące się w butelce wyleciało na moją białą koszulę.

   -Rasty! Naprawdę zbuduję ci budę i będziesz spał na dworze! Co za psisko!

Skulił się przez mój wrzask, ale zasłużył sobie na to. Jeszcze jakby tego było mało, zaczął zlizywać z podłogi rozlane wino. Złapałem go za obroże i wygoniłem na dwór.

   -Jeszcze brakuje mi tego, by pies mi się upił.

Wziąłem ścierkę i starłem resztę wina z podłogi. Telefon zaczął wibrować mi w kieszeni, wyciągnąłem go i odebrałem, nie zerkając na wyświetlacz.

   - Scarlett?

   -Tak to ja, już jadę.

   - Przecież miałem po ciebie przyjechać.

   - Nie mogłam się już doczekać więc będę za moment.

   - Dobrze, drzwi są otwarte, więc nie dzwoń, tylko wejdź.

   - Do zobaczenia.

Rozłączyłem się, ominąłem stół i pobiegłem szybko na górę. Wyciągnąłem z szafy czystą koszulę. Zdjęłam to, co miałem na sobie i założyłem czystą.


   - Jeremy.

    Cholera jasna już jest. Zapiałem ostatni guzik, wybiegłem z sypialni. Już zacząłem schodzić po schodach, gdy u ich podnóża stanęła ona. Urocza piękna seksowna w czerwonej sukience, która delikatnie opina jej ciało. Głęboki dekolt ukazuje jej jędrne piersi. Uśmiechnęła się, a ja jak jakaś ciamajda potknąłem się o własne nogi i runąłem na sam dół schodów.

   - Boże nic ci się nie stało?

Otworzyłem oczy i zamiast zobaczyć jej twarz, ujrzałem jej piersi. Och jak ja bym chciał ich dotknąć, pieścić, lizać...

   -Oczy mam wyżej zboczeńcu.

  -Co?

   -Nic ci nie jest? Mocno się uderzyłeś?

Zastanowiłem się nad jej pytaniem przez chwilę i doszedłem do wniosku, że nic mi nie jest.

   -Jest ok.

   -Poza tym, że potknąłeś się o własne stopy.

Zaśmiała się i pomogła mi się podnieść. Gdy stanąłem prosto, poczułem ból w prawej kostce, ale zignorowałem go.

   - Zagapiłem się na najpiękniejszą kobietę na świecie.

   - Ok, zaczynasz punktować. Uwielbiam, gdy prawisz mi komplementy... A tak na marginesie, to coś się przypala.

    Teraz i ja poczułem zapach spalenizny. Cholera pieczeń! Szybko poszedłem do kuchni i otworzyłem piekarnik. Czarny dym był już wszędzie, w pospiechu złapałem za blachę, zapomniałem, że nie nałożyłem rękawicy. Palce mi płoną pieczeń spalona, ręka oparzona, ale najwidoczniej Scarlett to się podoba. Gdy ja próbuje ostudzić przypalone palce pod zimną wodą, ona siedzi na blacie i wcina ze śmiechem orzeszki.  


   - To co restauracja? - Zapytała.

   - Nie myśl, że nie zabezpieczyłem się na taką możliwość. Mam asa w rękawie, nic nam nie zepsuje tej kolacji.


     Tak jak przypuszczałem, spodobało się jej to co dla niej przygotowałem. Kolacja okazała się strzałem w dziesiątkę, wiedziałem, że ten przepis będzie idealny. Jedna pieczeń się spaliła ale miałem już przygotowaną identyczną, wystarczyło wstawić ją do piekarnika i podgrzać. Usiedliśmy razem przy stole, Scarlett spróbowała jako pierwsza i nagle spoważniała. 

   -Ten smak...

   -Zostawiłaś u nas zeszyt z przepisami twojej mamy. Zrobiłem właśnie tę pieczeń z jednego z przepisów.

Patrząc na jej minę mam pewne obawy. Chyba nie wyszło, ale gdy sam jej spróbowałem, nie mogę nie wyrazić zachwytu. Jest przepyszna.

- Smakuje jak u mamy. Ona zawsze świetnie gotowała... Dziękuję, że właśnie to przygotowałeś na kolację.


Kamień spadł mi z serca, wszystko idzie w dobrą stronę. Jest miło i romantycznie, Scarlett śmieje się i nie przestaje uśmiechać. Nie mogło być lepiej. Jednak po chwili spoważniała.

   - Przemyślałam to, co mówiłeś wczoraj i... Nie chcę zaręczyn.


Było dobrze wszystko było idealnie aż do dotąd. Nie chce mnie, nie chce za mnie wyjść. Nie rozumiem, czyżby w ogóle nie chciała ze mną być? Po co ta cała farsa? Dlaczego mi to robi?




Kolejny rozdział powinien pojawić się w piątek.


 In The Cage Of  Desire.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz