Nasi goście właśnie wylądowali w Nowym Jorku, dostałam wiadomość, gdy tylko wyszli z lotniska. Niestety pożegnanie z nimi na lotnisku było dla mnie ciężkie. Dopiero odzyskałam pamięć, nie zdążyłam się nacieszyć obecnością moich braci, no ale oni też muszą pracować.
Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Jeremy położył się obok i przytulił mnie z całych sił. Zawsze tak robi, ostatnio stał się bardzo opiekuńczy, odkąd powiedziałam mu o tym, że kilkakrotnie czułam zapach wody kolońskiej mojego porywacza. Z początku był wściekły, wściekły na mnie za to, że nie powiedziałam mu tego wcześniej. Rozumiem jego gniew, ale to dotyczy mnie nie jego. Staramy się żyć normalnie, ale jego nadopiekuńczość czasami działa mi na nerwy, nie chce, bym pracowała. Ostrzega, bym nie chodziła nigdzie sama. Jak mam wrócić do życia skoro w kółko przypomina mi o tym, że ten sadysta może gdzieś się tu czaić. Mam żyć w strachu i bać się własnego cienia? No chyba nie. Jeżeli ten ktoś jest tutaj i faktycznie go znam, w końcu przypomnę sobie jego twarz i zdemaskuje go, ale jak na razie nie dam mu tej satysfakcji i nie będę chować się po kontach. Zmierzę się ze swoim strachem.
***
-Żartujecie sobie? Kupiliście nam bilety lotnicze do Nowego Jorku?
Trzymam właśnie w reku telefon i kopertę którą znalazłam w swoich rzeczach. Alex zadzwonił do mnie i powiedział bym poszukała koperty która ukrył w moich rzeczach.
-Tak i nie podlegają one zwrotowi. Wylot macie za dwa dni więc zacznijcie się pakować.
-Zabiję cię!- Krzyknęłam ze śmiechem do słuchawki.
-Kochasz mnie i mnie nie zabijesz.
W gruncie rzeczy to nie taki zły pomysł. Odwiedzimy rodziców Jeremy'ego, odwiedzę stare śmieci.
-Co ty na to kochanie?
- Jak dla mnie bomba. Tylko co my zrobimy z psem?
- Istnieje takie coś jak hotel dla psów.
Wywrócił oczami i wrócił do swojego zajęcia, czyli leżenia na łóżku i czekania na mnie. Gdy skończyłam rozmawiać z bratem wskoczyłam na łóżko.
-No to wylatujemy pojutrze!- Nie mogę ukryć podekscytowania, strasznie jara mnie perspektywa spędzenia tygodnia z dala od tego miasta.
-Tylko wiesz, że wylot jest o pierwszej w nocy, czyli musimy być na lotnisku około 23:00 jutro.
-Cholera, jutro mam stawić się na komisariacie, Dave prosił bym przyszła i opowiedziała co sobie przypomniałam. Zawlekałam z tym do ostatniej chwili. Musze to jutro załatwić, więc teraz musimy się spakować i załatwić miejsce w hotelu dla psa.
Wyskoczyłam z łózka zanim mnie powstrzymał i pobiegłam do pokoju Kristen.
-Pakuj się mała, masz czas do jutra wieczora, punkt 22:00 walizki mają być spakowane do auta.
-Co?
- Lecimy do Nowego Jorku.
-Ekstra!- Wyskoczyła z łóżka i natychmiast podeszła do szafy. Wyciągnęła walizkę i zaczęła przeglądać ciuchy.
***Weszliśmy na komisariat, młody mężczyzna zaprowadził nas w odpowiednie miejsce. Przywitaliśmy się z starszym facetem po czym zajęliśmy miejsce naprzeciwko niego.
CZYTASZ
In The Cage Of Desire.
RomanceOd samego początku Jeremy pałał do niej nienawiścią , sądził, że tak zjawiskowo piękna dziewczyna o takiej figurze i stylu, ocenia wszystko po okładce. Miał alergie na taki gatunek kobiet. Znał się na ludziach i umiał rozpoznać próżną kobietę, tylko...