Stałem tam jakiś czas i zastanawiałem się nad całą naszą rozmową. Jednak nie mogę się skupić, bo gdy tylko dostrzegłem, że na miejscu pasażera leży pierścionek zaręczynowy, który kupiłem jej w Nowym Jorku, straciłem nadzieje...
Czy mogłem aż tak to spieprzyć? Czy to tylko i wyłącznie moja wina? Przecież moje zachowanie i podejrzenia były usprawiedliwione. Każdy facet na moim miejscu pomyślałby tak samo. Przeprosiłem, a ona mi wybaczyła, więc wciąż nie rozumiem, po co mamy się rozstać?
Nie pozwolę na to, nie będzie po jej myśli. Wziąłem pierścionek i wyszedłem z auta, w kilku krokach pokonałem schody, dzielące mnie od drzwi wejściowych. Tam zapytałem recepcjonistki, w którym pokoju zatrzymała się Scarlett, z początku nie chciała powiedzieć, jednakże po minucie błagania, w końcu udzieliła mi tej informacji. Wbiegłem po schodach na pierwsze piętro, skręciłem w lewo. Nie zajęło mi dużo czasu, by znaleźć odpowiednie drzwi. Pokój numer 4. Zapukałem.
- Scarlett proszę Cię, otwórz te drzwi.- Zacząłem walić w drzwi, ale nie otwierała.
-Otwórz te drzwi, bo je wywarze! Nie dam tak łatwo się spławić! Słyszysz? Otwórz te cholerne drzwi.
-Odejdź Jeremy.
-Scarlett proszę. Otwórz.
Znów nastała cisza błagania nie pomagają, wiec zrobię to w bardziej brutalny sposób.
-Sama mnie prowokujesz tak.trudno otworzyć drzwi, spojrzeć mi w oczy i powiedzieć to koniec już nie ma szans na powrót? Do kurwy nędzy przecież zasługuje na to. Jeśli jesteś pewna, że chcesz mnie porzucić, powiedz mi to w oczy, a nie chowasz się jak zraniona myszka! W związkach zdarzają się wzloty i upadki, ale trzeba umieć je naprawiać, a nie rezygnować, gdy napotka się jakąś przeszkodę. Myślałem, że jesteś silną kobietą, która nie rezygnuje ot, tak, jak widać, pomyliłem się... -Krzyknąłem walać w drzwi.
Po chwili drzwi się uchyliły, przede mną stanęła rozwścieczona Scarlett.
-Przestań walić w te drzwi! Właź zanim ktoś zadzwoni na policje bo drzesz się jak jakiś psychopata!Wszedłem do środka, zamknąłem drzwi. Scarlett stanęła na środku niewielkiego pokoju, skrzyżowała ręce na piersi co bardzo uwydatniło jej i tak spore piersi. Jednak bardziej interesuje mnie w tym momencie jej zacięta mina, wręcz morderczy wzrok.
-Po co zostawiłaś te pierścionek?- Zapytałem przez zaciśnięte zęby.
-Nie jesteśmy naręczni, więc nie będę go nosić.- Stwierdziła, wzruszając ramionami. Przysięgam jestem cierpliwy, ale w tym chwili mam ochotę ją rozszarpać.
-Powiedz mi, na czym obecnie stoję, bo nie rozumiem twojego toku rozumowania. Co do cholery poszło nie tak, że chcesz ze mną zerwać?
-Wyjaśnialiśmy to sobie w aucie.
-I wciąż nic nie rozumiem, przestałaś mnie kochać? Nic do mnie nie czujesz? Nie pragniesz, jestem dla ciebie obojętny? Powiedz, bo nie chce mi się wierzyć, że jedynym powodem, dla którego chcesz przerwy, jest to, że rzekomo ci nie ufam.
-Rzekomo?! Oskarżyłeś mnie o zdradę i to dwukrotnie.- Krzyknęła.
-Pomyśl tylko, postaraj się spojrzeć na to z innej perspektywy. Gdybyś to ty zobaczyła mnie, jak Jena przytulałaby się do mnie, jakbyś zareagowała? Gdybyś do mnie zadzwoniła i dowiedziałabyś się, że jestem sam w domu z kobietą, a ty byłabyś z dala od domu co byś pomyślała? Dodaj jeszcze do tego to, że nie dałem ci w ogóle znać, że wracam, tylko tak z dnia na dzień nie informując cię o niczym, wracam do domu i spędzam w nim czas, z której kobietą nie znasz.
Jej mina mówi sama za siebie, dopiero teraz zdała sobie sprawę, że moje zachowanie było uzasadnione, a to, że wciąż staram się ją odzyskać, świadczy o tym, że ufam jej bezgranicznie.
-Potrafię to zrozumieć...-Jest nadzieja...- Jednakże podtrzymuję to, co powiedziałam w aucie. Musimy dać sobie czas, zostanę w hotelu, a jutro wezmę kilka rzeczy z domu. Taka mała odskocznia dobrze nam zrobi.Po prostu ręce opadają. Nie rozumiem jej, niby mnie kocha, a jednak wciąż chce się chwilowo rozstać.
-Chyba Ci, bo w tym momencie myślisz tylko i wyłącznie o sobie.
-Masz rację, myślę o sobie, potrzebuje czasu, aby ułożyć sobie wszystko w głowie. Sporo się wydarzyło i potrzebuje samotności.
Jakiej kurwa samotności? Przecież moglibyśmy przejść przez to wszystko razem, ale ona tego nie chce. To mówi samo za siebie, nie chce, czyli to koniec.
-Ok, w takim razie masz rację, nie ma dla nas przyszłości, zakończymy ten związek tu i teraz nie ma sensu ciągnąć czegoś, co z góry jest skazane na niepowodzenie. Prawda? Chciałem walczyć Scarlett, walczyć o nas, ale teraz do mnie dotarło, że nie ma już o co, skoro ty rezygnujesz to ja też.
-Jeremy, nie o to mi chodziło, po prostu potrzebuje trochę przestrzeni.
-Od dzisiaj masz jej bardzo dużo. Nie będę Cię już więcej niepokoił.
Położyłem pierścionek na półkę i opuściłem jej pokój, nie oglądając się za siebie. Mam dość, mogliśmy przejść przez to wszystko razem, znaleźć inne rozwiązanie, ale skoro ona nie chce, chce samotności, nie będę błagał. Wystarczająco już zrobiłem, a skoro ona nie chce to, co mogę na to poradzić. Chce wolności, właśnie ją ma, a ja zajmę się własnym życiem bez niej, bez Scarlett...
Minęło może z dwa trzy miesiące, tak przynajmniej mi się wydaje. Z początku było ciężko, ale z czasem ból zaczyna mijać. Scarlett zabrała wszystkie swoje rzeczy i od tamtej pory jej nie widziałem, no może raz czy dwa w sklepie, ale nie rozmawialiśmy ze sobą od tego czasu. Chyba pogodziła się z faktem, że nie jesteśmy już razem, jednak przez pierwsze dni od zerwania miałem cichą nadzieję, że zrozumie swój błąd i przyjedzie do domu, jednak nic takiego się nie stało. Cóż chyba jednak nie jest pisane mi szczęście u boku ukochanej, czas przystosować się do zaistniałej sytuacji i żyć dalej. Czy żałuję swojej decyzji? Po części tak, ale wina leży po obu stronach, ona chciała swobody i przestrzeni, a ja jej to umożliwiłem, tak jak obiecałem, nie niepokoiłem już jej, po co walczyć o kogoś, kto tego nie chce? Ona chciała wolności, czasu na przemyślenia, a ja żony, kobiety, która trwałaby u mojego boku bez względu na upadki i kłody rzucane nam pod nogi.
Miłość co za chore odczucie, prawdziwa zdarza się raz na milion, reszta to tylko zauroczenia i pożądanie mylone z miłością. Moja miłość była szczera i może wciąż jest jednak nie przyjmuje tego do wiadomości, dlatego Obiecuję tu i teraz, że nigdy więcej nie pozwolę, by jakakolwiek kobieta zawładnęła moim ciałem, sercem duszą i umysłem...
CZYTASZ
In The Cage Of Desire.
RomanceOd samego początku Jeremy pałał do niej nienawiścią , sądził, że tak zjawiskowo piękna dziewczyna o takiej figurze i stylu, ocenia wszystko po okładce. Miał alergie na taki gatunek kobiet. Znał się na ludziach i umiał rozpoznać próżną kobietę, tylko...