42

12.5K 833 50
                                    


Scarlett

     Dzień po dniu tydzień po tygodniu miesiąc po miesiącu, a ja mam wrażenie, jakby mijały lata. Zabrałam od niego wszystkie rzeczy i wynajęłam mały domek na skraju miasteczka. Wszystko jest dobrze, trenuje do zawodów i zdołałam zapisać się na maraton, tylko moja kondycja pozostawia wiele do życzenia. Szybciej się męczę i jest mi niedobrze po każdym biegu. Może to przez niedożywienie? Mało jem i nie mam apetytu, nic mi nie smakuje, cokolwiek bym nie ugotowała, wydaje mi się, że wszystko śmierdzi. Nie mogę znieść smrodu smażonego mięsa, a od owoców morza mdli mnie, jeszcze do tego właśnie dostałam okresu i to w pracy, masakra. Całe szczęście, że to koniec mojej zmiany, Spakowałam moje rzeczy i już wychodzę ze sklepu, gdy zaczepiła mnie moja koleżanka.

   -To jak Piękna?

   - No błagam Cię, to dzisiaj?- Zapytałam, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że dzisiaj umówiłam się na drinka z nią i jej chłopakiem.

   -Tylko bez wymówek. Dzisiaj czas na imprezę upijemy się do nieprzytomności.

   - Ok, o 21:00 w barze.

   -Kocham Cię, jesteś najlepsza!

Zaśmiałam się pod nosem i poszłam w stronę zaparkowanego auta.


***

  - Co zrobiłaś? Rozstaliście się?

  - Dzwonisz do mnie tylko po to, aby wtrącać się w moje życie Mike?

   - W sumie to nie... chciałem się pochwalić.

   - Mów.

   - Wraz z Naomi postanowiliśmy się pobrać.

Nie wiem, dlaczego, ale zatkało mnie to. Przecież znają się bardzo krótko.

   - Moje gratulacje. - Powiedziałam niezbyt przekonująco.

   - Masz coś do powiedzenia?

   - To twoje życie Mike ja nie mam nic do gadania. Ja nie wtrącam się w twoje, a ty nie wtrącaj się w moje.

   -W przeciwieństwie do ciebie ja interesuje się szczęściem swojego rodzeństwa i mówię Ci, że oboje popełniliście błąd. Gdy on znajdzie sobie inną, będziesz cierpieć.

   -Mike to nie twoja sprawa nie ty będziesz cierpiał tylko ja, więc zamilcz.

-Mylisz się, będę cierpiał razem z tobą. Jesteś moją młodszą siostrzyczką i moim obowiązkiem jest chronienie Cię.  

   - Kończę tę rozmowę. To moje życie i będę robić to, co będę chciała... Daj znać, kiedy mam przesłać wam prezent ślubny, moje gratulacje.

Zakończyłam rozmowę, nie mam zamiaru wysłuchiwać jak mam żyć i jakie decyzje podejmować.

    Odłożyłam telefon na łóżko, wzięłam czarną sukienkę i resztę rzeczy, po czym weszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Zaczęłam się zastanawiać, co ja właściwie chciałam osiągnąć? Przecież było dobrze, a tu nagle wszytko się posypało. Jeremy jest wspaniałym mężczyzną, kochany, troskliwy, nawet jest w nim trochę romantyzmu. Nie wiem, co próbowałam sobie udowodnić, najwidoczniej jestem głupia, tak jak powiedział Mike.

    Oparłam dłonie o umywalkę i staram się uspokoić skołatane nerwy. Pierścionek zaręczynowy, który zostawiłam w jego aucie, zaczął się mienić w jasnym świetle żarówki. Podniosłam go z umywalki i przyjrzałam mu się dokładnie. Jest prosty, ale idealny, taki sobie wymarzyłam. Może faktycznie źle zrobiłam, miałam straszny mętlik w głowie i musiałam to sobie na spokojnie poukładać, nie chciałam się rozstawać na zawsze, chciałam tylko chwile pobyć sama. Westchnęłam ciężko, odłożyłam pierścionek na honorowe miejsce w łazience, po czym weszłam pod prysznic.

    Wykąpałam się, wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż i zostało mi dziesięć minut na ubranie się i dojście do baru. Nie zdarzę, samo dojście to tego cholernego baru zajmie mi około piętnastu minut. Ubrałam czarną bieliznę do tego pończochy z pasem i czarną sukienkę. Szybko zeszłam na dół, włożyłam płaszcz i kozaki, jeszcze tylko torebka i klucze i jestem gotowa do wyjścia. W połowie drogi do baru przeklęłam się w duchu. Jestem idiotką, idę do baru i nie wzięłam ze sobą portfela.  

 In The Cage Of  Desire.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz