XXXIII

7 3 0
                                    

Od szkolnej imprezy minął już tydzień. Przez ten czas zdążyła już nadejść zima i biały puch okrył wszystkie dzielnice Londynu. Jednak wszyscy zapomnieli o tym wydarzeniu. Cała szkoła mówiła tylko o nowej uczennicy. Przepięknej uczennicy, która wzbudzała zachwyt u chłopaków i zazdrość u dziewczyn. Duże niebieskie oczy i długie, gęste, blond włosy z grzywką, oraz wieczny uśmiech na twarzy.

- Lira. - mruknął zirytowany Luke. - Rozejrzyj się i zobacz co robisz.

Cała klasa siedziała w swoich ławkach. Legolas wraz z Aragornem jak zawsze na końcu, a piękna blondynka usadowiła się na ich ławce. Pozycja w jakiej siedziała (rozłożona na blacie ławki i podpierając się ręką), krutkie spodenki i top odsłaniający jej płaski, idealny brzuch, oraz promienny uśmiech na twarzy, sprawiał, że wszyscy patrzyli tylko na nią. Chłopaki nie mogli się nadziwić jej urodzie i wlepiali w nią gały, a dziewczyny robiły to samo. Niektóre rzucały jej pogardliwe spojrzenia.

- Oj Luki... Stałeś się strasznie sztywny. - odparła śmiejąc się uroczo i zaczepnie zaplatając kosmyk włosów na palec. Odwróciła głowe w strone jakiegoś chłopaka i mrugneła do niego z uśmiechem. Oniemiały otworzył usta i jakby odleciał na inną planete. - Też moglibyście spróbować. Z waszą urodą... Każda panna wasza.

- No... Ja to chyba już teraz spróbuje. - odezwał się Troy i zwrócił się do Erica. - E! Dziwkowski! Podoba ci się siostrzyczka Luke'usia, nie!? - chłopak zamknął swoje usta, które były lekko uchylone i zamrógał kilka razy, a potem wstał i podszedł do ławki chłopaków. Starał się być wścikły, ale nie mógł się oprzeć urodzie Liry.

- To twoja siostra?

- No. - mruknął. Chloe podeszła do nich.

- Przyznam, że wyglądasz nawet nieźle... Ale co po urodzie, jak w głowie pustka. Chodź Eric. Nie ma sensu marnować czasu na taka pustą lale.

- Pustą lale?! - wzburzona dziewczyna, zeszła z ławki i staneła przed Chloe z wyzywającym wzrokiem i założonymi rękami na piersi. - Spójż na siebie! Panna zpod latarni! Potrafie mówić płynnie w sześciu językach, chemie mam w małym paluszku, talent plastyczny odziedziczyłam po moim braciszku, tańcze i śpiewam od piątego roku życia, potrafie zrobić każdą figurę, informatyka, oraz matma nie mają przede mną żadnyych tajemnic i potrafie dobrać torebke do butów. - dodała zgryźliwym tonem. Faktycznie buty i torebka Chloe gryzły się.

Uczniowie zareagiwali na słowa Liry oklaskami i słowami podziwu.

- Mój ojciec, jest burmistrzem Paryża! Zapłacisz mi za to! - Luke podniósł się i stanął w obronie siostry.

- Serio? To moja siostra, więc tak jakby grozisz też mi. Co innego mówiłaś tydzień temu na imprezie. Przypomnieć ci?

- Nie masz prawa się tak do niej odzywać, nędzna sieroto.

- Będe się odzywać jak chce, i do kogo chce, a tobie radze odszczekać to co powiedziałeś.

Tę niezręczną sytuację przerwała pani Ferbisch, która weszła do klasy razem z mężczyzną, który przyniósł ławkę dla Liry. Umieścili ją po drugiej stronie sali i dziewczyna zajeła swoje miejsce. Luke i Eric nadal wpatrywali się w siebie nienawistnym spojrzeniem.

- Luke! Eric! Chloe! Do ławek, już! - cała trójka zajeła swoje miejsca.

Lekcja mijała powoli. Nauczycielka nudziła coś o dobrym zachowaniu i podobnych rzeczach. Ale pewnie zamiast wysłuchiwać jej monologu, którego żaden uczeń i tak nie słuchał, chcielibyście się dowiedzieć jak to się stało, że Lira trafiła do tego świata. No cóż... Będziemy musieli cofnąć się troche w czasie. Do dnia, a raczej nocy, w której odbywała się impreza.

Powrót do rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz