XIV

20 5 0
                                    

- Jaką niespodziankę? - zapytałam, próbując ukryć moje rozczarowanie.

- Wiesz... - zaczął Troy. - My mieliśmy cię porwać i wrzucić do rzeki...

- A ja miałem cię uratować. - wszędzie rozpoznam ten głos... Odwróciłam się.

- Luke!!! - rzuciłam się mu w ramiona. Odwzajemnił uścisk.

- Do nas to się nie przytuliła. - powiedział "obrażony" Sasza, ale nie zwróciłam na niego uwagi.

- Myślałam, że nie żyjesz... - powiedziałam przez łzy.

- Też tak myślałem. - odezwał się Troy. - Znaczy... Każdy tak myślał. - odsunełam się od niego i spojrzałam na bruneta.

- Byłem bardzo blisko... - wymamrotał blondyn. Teraz przenioslam wzrok na niego. Moja głowa latała od jednego do drugiego w zależności który się odzywał.

- Nie. Naprawde umarłeś. Masz szczęście...

- Że jesteś skończonym idiotą.- warknął. Brunet nic nie odpowiedział.

- Troy. - tym razem jego przytuliłam. - Dziękuje... - wyszeptałam mu na ucho.

- A ja? - odezwał się Sasza.

- Najlepsze zostawiłam na koniec. - uśmiechnełam się i przytuliłam białowłosego.

Wsiedliśmy do auta, a ja od razu zaczełam zadawać pytania. Troy na każde odpowiedział "Później ci powiem". Jak mnie to wkurza! Jak zadaje pytanie, to chce dostać odpowiedź!

Ja siedziałam z tyłu po lewej stronie, a obok mnie Sasza. Troy kierował, a na miejscu pasażera siedział Luke, wpatrzony w szybe. Co mnie zdziwiło? Oni w ogóle ze sobą nie rozmawiali.

- Ej... - szepnełam do Saszy, przybliżając się do niego, aby tamci nie usłyszeli. - Co im się stało? - chłopak spojrzał na nich i wzruszył ramionami.

- Sama się zapytaj...

- Co wam się stało. - zapytałam, nie czekając, aż dokończy, na co on westchnął.

- Nie wiem o co ci chodzi. - odparł oschle blondyn.

- Wy...

- Troy staniesz po drodze w kawiarni? - przerwał mi białowłosy. Brunet kiwnął głową. - Jeśli chcesz się czegoś od któregoś dowiedzieć, to nie pytaj przy drugim. - szepnął do mnie.

Po chwili staliśmy pod kawiarnią. To dziwne, że jest otwarta o tej godzinie.

- Luke chodź ze mną.

- Dlaczego ja? - spytał, a raczej warknął.

- Bo nie mam czterech rąk. Chodź.

Blondyn niechętnie się zgodził, a zaraz po tym jak poszli, ja przemieściłam się na miejsce obok Troy'a.

- Powiesz mi o co wam chodzi?

- Nie wiem co masz na myśli. - odparł beznamiętnie.

- Widze jak się zachowujecie. Poza tym Luke nazwał cię skończonym idiotą, a ty nie zareagowałeś. - westchnął, widząc, że nie zamierzam odpuścić.

- Widze, że nie mam wyboru... Nie wiem od czego zacząć...

- Może od początku? Sasza zatrzyma Luke'a. Tylko mów tak, abym zrozumiała. Więc, o co chodziło Luke'owi?

- Teoretycznie był martwy. Przypomniałem sobie jak mi kiedyś powiedział, że znalazł Kamień Życzeń. Jest ich trzy i dają ci pięć życzeń. On poprosił o nieskończoną liczbe. Tak właściwie zrobił to dla żartu.

- Dziwne, że nikt o tym nie pomyślał wcześniej.

- Nikt nie znalazł tego kamienia. Wszyscy którzy szukali, zgineli. Ale do rzeczy. Dziwne jest to, że życzenie się spełniło. Kamień nie miał już limitu życzeń. Dlatego Luke postanowił go ukryć. Po kilku latach powiedział mi gdzie. Nie widziałem potrzeby, żeby po niego iść... Ktoś mógł mi go zabrać. Poza tym to była ryzykowna wyprawa. Wtedy nie było powodu, żebym ryzykował życie.

- Do czasu kiedy postrzelono Luke'a...

- Nie. Zdążyłem już zapomnieć o nim. Lira zrobiła co mogła... Ale mogła jedynie spowolnić jego śmierć. Dopiero po kilkunastu dniach przypomniałem sobie o kamieniu. Tylko on mógł go uratować.

- Zdobyłeś go. - pokiwał głową. - Więc dlaczego tak długo was nie było? Powiedziałeś...

- Wiem co powiedziałem. Daj mi dokończyć. Kiedy znalazłem kamień od razu wypowiedziałem życzenie. Ale kiedy wróciłem do zamku Luke nadal leżał nieprzytomny. Myślałem, że za późno zaareagowałem. Okazało się, że żyje, ale jest strasznie wyczerpany. Potrzebował trzech miesiący, żeby wpełni dojść do siebie.

- Dlaczego się gniewa?

- Obiecałem mu, że nawet jeśli nie wiem co by się stało, nigdy po niego nie pójdę. Nawet jeśli chciałbym ocalić komuś życie. A zwłaszcza jeśliby chodziłoby o niego.

Kiedy chciałam coś odpowiedzieć, drzwi otworzyły się i do tyłu weszli Luke i Sasza. Podali nam kawy i sami zaczeli pić gorący napój.

Powrót do rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz