50. Zmienił się

8 3 0
                                    

Troy jest gdzieś przy morzu, albo oceanie. To mi za bardzo nie pomaga, ale zawsze coś. Ta dziewczyna... Jej akcent... Powtórzyłem mniej, więcej to co ona powiedziała i wyszło mi, że to włoski.

Włochy... Wyszukałem miasta, które są w pobliżu morza. Wpisałem je i wyszukałem w grafice. Znalazłem plaże taką samą jak ta, na której był Troy. Bari... Mam cię.

#Żaklina

Zeszło mi dłużej niż planowałam. Wracając natknełam się na Maxa. Troche się zagadałam. Głupia natura kobiet. Teraz wracam razem z Maxem do domu. W progu natkneliśmy się na Luke'a, który był gotowy do wyjścia.

- Co ty robisz?

- Wychodze?

- Napewno nie. - zaciągneliśmy go na kanape. Opierał się, ale w jego stanie nie przyniosło to efektów.

- Ja musze jechać.

- Wyglądasz fatalnie. - stwierdziłam.

- Żaki ma racje. Nie powinieneś nigdzie wychodzić.

- Ale ja musze!

- Gdzie i dlaczego? - zapytał, mocniej trzymając go z tyłu za ręce, bo znowu zaczął się wyrywać.

- Wiem gdzie jest Troy. We Włoszech. W Bari. - Max przystawił ręke do jego czoła, sprawdzając temperature.

- Majaczy? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. W sumie jest to bardzo prawdopodobne.

- Puść mnie!

- Uspokój się. - powiedział łagodnie.

- Nie! Nie, nie, nie! Zostaw mnie! Musze tam jechać! On tam jest... Z Jamesem... I dziewczyną... Dwoma dziewczynami... Widziałem... - chyba faktycznie majaczy.

W pewnym momencie wyrwał się rudzielcowi, ale nie zrobił nawet dwóch kroków, zachwiał się i gdyby nie Max padłby na podłoge.

- Musisz się położyć. - powiedział do ledwie przytomnego blondyna.

- Musze... Ale nie moge... Ona mi nie pozwoli... On też nie... Troy może... Oni tak... Ja nie... Musze... Nie moge... To chyba źle...

- Z nim jest bardzo źle. - odezwał się Max, kładąc go na kanape.

- Widze. - mruknełam. - Ale może faktycznie wie gdzie jest Troy.

-Wiem... Włochy... Bari... - wyszeptał z zamkniętymi oczami. Uklęknełam przy nim.

- Z kąd to wiesz?

- Widziałem... Klub, dziewczyna, on... Plaża, dziewczyna, on... Ale obie inne... On był zadowolony... Nie potrzebuje mnie... Nie chce mnie...

- Żaki, to nie ma sensu. - musiałam przyznać rudzielcowi racje.

- Prześpij się.

- Nie moge... Musze go znaleźć... Ale on mnie nie potrzebuje... Woli ich...

- Kogo? - nie mogłam się powstrzymać.

- Włochy... Bari... - wyszeptał.

- To nic nie da. On ma gorączke. Gada bez sensu. - stwierdził Max. Musiałam zgodzić się z nim. Opadłam bezradnie na fotel. - Prześpij się. Znajdziemy go. - powiedział do blondyna. Po chwili uświadomiłam sobie, że Luke zasnął.

- Dzięki. - powiedziałam do Maxa, który przesiadł się na drugi fotel.

- To nic takiego. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.

***

Po kilku godzinach Luke się obudził. Zamrógał kilka razy i spojrzał na nas niezbyt przytomnie.

Powrót do rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz